Rocky rzuca boksem po raz kolejny i znowu do niego wraca. Skutkuje to dokładnie takim samym schematem jak w części pierwszej, ale film w wielu aspektach jest zwyczajnie lepszy od poprzednika.
Potrzebowałem jednej części, aby autentycznie polubić wielkiego głupola, który ma ogromne serducho i jest prostym, lecz nie prostackim człowiekiem. Głupkowate teksty ( no może z wyjątkiem tych prezerwatyw) poszły w niepamięć i Rocky nie wydaje się już być jedynie trutniem z dzielnicy portowej.
Nadal kontynuowany jest dramat społeczny - Rocky nie potrafi się odnaleźć w rzeczywistości po walce. Z jego kwalifikacjami i wykształceniem nie znajdzie innej pracy niż w okolicach ringu. Rzeczywistość daje mu do zrozumienia - jedna walka nie zmieni wszystkiego, a zarobione pieniądze szybciutko się rozchodzą w czasach, gdy wszystko jest drogie, a pracy ni ma.
Dlatego kolejne starcie z Apollo to cud, miód i kilogramy emocji. Dwa razy lepsze, zaciekłe komentarze do walki, dwa razy więcej emocji, dwa razy większa stawka (śpiączka żony, ślub, narodziny dziecka) i dwa razy więcej potu przelanego na treningu (ok, bieg z dzieciakami jest niezamierzenie śmieszny, ale jedynie do wbiegnięcia na schody, potem jest już jedynie podkreślenie celebracji lokalnej gwiazdy).
Łyknąłem to wszystko jak młody pelikan, może dlatego, że pierwszy Rocky został wypaczony przez pokolenie łysych karków i niezbyt kumatych pięściarzy, którzy trenują z filmikami na YT. Durga część, szczególnie w kwestii finałowej walki, była mniej przewidywalna, gdyż nie słyszy się za wiele o drugiej części przygód Ogiera, a wszelkie zwroty akcji (nieważne, że ich nie ma!) skutkują o wiele lepiej, bo się zwyczajnie o nich nie słyszało, a na ringu może zdarzyć się wszystko.
O wiele przyjemniejszy seans. Nareszcie polubiłem Balboe i stał się on dla mnie symbolem walki do końca i tego, że każdy może jeśli chce. Rocky nie jest już jedynie symbolem pokolenia samozwańczych mistrzów obijania mordy na śmiesznych filmikach.
Kolejne seanse wydają się mieć coraz mniej sensu i zdają się być bite od sztancy, ale zobaczymy. Może akurat któryś zdoła opowiedzieć coś ciekawego.