Niezmiennie dziwi mnie, że wszystkie wyroki i sprawy odbywające się pod skrzydłami amerykańskiego systemu "sprawiedliwości" wciąż traktowane są jak ostateczna prawda. Abstsruję tu zupełnie od bohatera i jego sprawy. Dokument pokazuje tamtą rzeczywistość - prawda i dowody nie są ważne. Liczy się kasa i kariera. Ani sprawca, ani ofiara nie mają znaczenia, jedynie przekonania. Co się wydarzyło między Polańskim a dziewczynką, kto był inicjatorem i w jakim celu - to wszystko nie ma znaczenia. Na szali leży życie człowieka, a jego los może biec tylko w dwóch kierunkach - albo totalnego zniszczenia albo kompletnej bezkarności. Brak szukania materiału dowodowego i prawo do manipulacji już zakresie wszczęcia procesu, z góry uniemożliwiają rzetelność rozpatrzenia sprawy. Przypowieść, że prawo jest jak płot wyjątkowo dobrze się tu sprawdza - lew przeskoczy, wąż się prześliźnie, ale bydło się nie rozejdzie. Zachwycajmy się więc dokumentem, wszak tylko potwierdzamy, że tu nie chodzi o sprawiedliwość, a o kasę i show.