Dobry film, nie amerykański, dający dużo do myślenia, choć raczej nie dla ludzi nie mogącyh patrzeć na akty przemocy, których jest tu wyraźnie bardzo dużo. Ale w końcu o tym jest ten film - o tych, co sieją przemoc, o tych, co wydają się być krwawymi bestiami, ale jeśli tylko przyjżymy się ich życiu, być może spojrzymy na nich jak na ludzi.
Z początku pyślałem, że to kolejny film z przemocą w roli głównej. Szczegołnie że nienawidzę skinów za to że niczego sobą njioe reprezentują, poza zwierzęcą agresją i nienawiścią do wszelkiej inności. A jednak dzięki temu filmowi przekonałem się chyba nie po raz pierwszy, że każdy człowiek ma w sobie choć odrobinę serca. Tak. Nawet bohaterowie filmu. Żyją dla idei, choć to złe nazistowskie idee, jednak ich postawa nie zawsze jest zła. Być może nie powinienem ich usprawiedliwiać, i zapewne nie taka była rola tego filmu, jednak poczułem po zobaczeniu szczególnie ostatniej sceny, w której miłość przezwycięża ostatecznie nienawiść i kamienność serca, że nie możemy tracić miłosierdzia dla nikogo. Ludzie się zmieniają. A jeśli będziemy odwdzięczać się bandytom takim, jak ukazani w filmie skini, tym samym, to po pierwsze czy nie uczyni nas to podobnymi do nich? Po drugie - czy nie zmarnujemy szansy na ich resocjalizację? Może jestem naiwny, ale właśnie do takich przemysleń natchnął mnie ten film.