Jak na kino z biednej Ameryki Południowej to może i nie zły, ale dla normalnie myślącego Polaka film nijaki i bez sensu nawet. Opowiada historię Rosario, która była molestowana w dzieciństwie itd... pasmo nieszczęść itp. Może trafia to do tamtego społeczeństwa, które z tego co się słyszy jest biedne, mieszka w slamsach, ćpa, pije i młodo umiera, na masową skalę, ale do mnie to zupełnie nie trafia - może dlatego że nie biorę:D
Wszystko w Pożo. Tylko gdzie twoja wyobraźnia się schowała jeżeli ją miałeś. W naszym kraju także są obszary biedy,ćpanie,chlanie,przemoc,niechlujstwo i kurewstwo. Ty koleś pewnie obracasz się w nowobogackim towarzystwie i niczego nie widzisz o niczym nie słyszałeś i niczego nie chcesz wiedzieć co wymyka się z pod ramion bogatych snobów bardziej chorych od biedaków. Amen i kropka.
cycu dobrze gada, ty ziomek z alem bundy w avatarku nie masz kompletnie pojecia co w tym kraju sie dzieje, a poza tym pieprzysz głupoty, dlaczego, jezeli ktos nie ma stycznosci z patologia to nie trafi do niego film o patologii?? bzdura
W sumie zgadzam się z komentarzem.Sęk również tkwi w tym, że jest to latynoskie kino, które jest dość specyficzne.Trzeba oglądać go przez ten pryzmat.
dziwi mnie ignorancja jaką demonstrują tutaj niektórzy użytkownicy. Idąc za tokiem rozumowania autora postu, film nie dla polskiego widza, który nie ćpa, nie mieszka w slumsach i nie umiera młodo. W takim razie Predator to tez nie jest film dla polskiego widza, bo akcja toczy się w dżungli i dotyczy łowcy z kosmosu, a w Polsce nie ma dżungli ani kosmitów. mam nadzieję, że to prowokacja:) nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę, że Rosario Tijeras to arcydzieło, ale jeśli ktoś ma w życiu większe potrzeby niż tylko kartofle, schabowy i m jak miłość, to choćby z zaciekawieniem spojrzy na ten film, ze względu na zjawisko jakim stała się postać Rosario Tijeras. Film jest bowiem adaptacją książki Jorge Franco, młodego pisarza, którego sam Gabriel Garcia Marquez (noblista przecież) obwołał swoim następcą i zwiastunem nowej fali w iberoamerykańskiej prozie. Co więcej, Rosario Tijeras, postać fikcyjna, urosła w Kolumbii do miary ikony i legendy wśród tamtejszej biedoty do tego stopnia, że istnieje nawet grób, będący podobno grobem jej lub jej pierwowzoru, przy którym co dzień ludzie składają kwiaty. Myślę, że w czasach kiedy "normalnie myślącego Polaka" karmi się po raz drugi w ciągu 3 miesięcy filmem wzorowanym na Hangover, kiedy niedawno hitem w kinach było "polskie Love actually" (k**** a przecież podobno Polacy nie gęsi...) i gdy 5 aktorów gra na przemian główne role w 90% polskich filmów warto czasem spojrzeć trochę dalej i zobaczyć co kręcą po drugiej stronie Wielkiej Wody. a może się mylę?