Po opisie spodziewałem się więcej!!!! Początek bardzo dobry i klimatyczny .. spodziewać się można było coś klimatem zbliżonego do Almodovara .. ale tu zonk niestety :( / Jedynym barwnym atutem filmu była piękna tytułowa bohaterka która swoją uwagą przyciągała do ekranu (po za tym myślałem czy sobie nie pójść :D). Film z reguły miał być chyba melodramatem ... jednakże na siłe zrobiony "szekspirowski klimat" ala romeo and juliet nie zrobił na mnie wrażenia !!!!!! Wszystko takie jakby na siłe i stara się w nas wyrobić silne więzi z bohaterami jednakże nieskutecznie i nieudolnie !!! Ceremonia pogrzebowa mnie obrzydziła ... ale ponoć ... Co kraj to obyczaj .
Ogólnie może być .. nie zachwyca ale też ani nie jest to klapa czy porażka 5,5 to chyba optymalna nota :P
Ale przecież to film kolumbijski... Świetnie oddaje klimat tamtych stron, bo rzeczywiście jest to mentalność zupełnie inna od naszej. Nie widziałam wielu filmów z Ameryki Południowej, ale z tego, co udało mi się obejrzeć, to większość była połączeniem telenoweli z... A tu miks jest kompletny - telenowela + sensacja + melodramat + soft porno;)
Ale trzeba przyznać, że ciężko taki sposób opowiadania historii odnieść do naszych standardów. Taki kicz w egzotycznym opakowaniu. Ale to nie razi, przynajmniej mnie, raczej "odświeża"...
Ja go oglądałam w prawie pustym kinie z kolegą i szczerze mówiąc zrobił na nas na tyle duże wrażenie, że po seansie poszliśmy się napić i dwa dni później nie mogłam sobie odmówić - kupiłam książkę. I co się okazało ciekawe - film oddaje rytmiczność narracji książki, co jest zadaniem trudnym do osiągnięcia, dlatego przyznałam 7 gwiazdek.
"telenowela + sensacja + melodramat + soft porno"
jak najbardziej a mi ta mieszanka przypadła do gustu,coś nowego i odświeżającego i piekna Rosario.....ale największym atutem filmu muzyka i te miasto... można zweryfikować na gorąco jak się inaczej tam żyje.
Jak najbardziej się zgadzam z recenzją. Ja natomiast najpier czytałem książkę (w oryginale), a dopiero jak
byłem za połową dowiedziałem się, że nakręcono już film na podstawie książki (która jest bestsellerem w
Ameryce Południowej).
Co do wątku z soft porno - do tego się trzeba przezwyczaić. Zapraszam na jakikolwiek przegląd kina
hiszpańskiego lub latynoamerykańskiego, a zobaczycie, że tam wszędzie musi być takowy wątek. A już
wogóle rekordy to chyba bije Amor - La Primavera, bo tam w połowie filmu zaczyna się pewnie 10 minutowa
scena, która ma na celu pokazanie jaka jest droga do przetrwania naszego gatunku.
A ja nie wiem, czego się podziewałam, ale z pewnością nie hiszpańskiej inkwizycji ;)
Ani to Hiszpania, ani inkwizycja... Świętości chyba ciężko tu szukać, no chyba, że nie rozumiem aluzji...