dla mnie mimo wszystko "komedyjka" jak wszystkie tego typu, a więc całkowicie bezbarwna, monotonna i przewidywalna od samego początku. Film ratuje troche dobra obsada, ale jak dla mnie szkoda talentu np. Dorocińskiego na gre w tego typu produkcjach.
Ja zawsze oceniam filmy poprzez to czy bede cos z danego filmu (jeśli był naprawde dobry) pamietal ciekawego, gdy ktoś zapyta mnie o to za miesiąc...w przypadku tego poza fajnym tuningiem samochodu Miśka nie zapamiętam nic...
Film ten i Twój komentarz dał mi trochę do myślenia.
Dlaczego Ty zapamiętasz tuning Miśka, a ja coś zgoła innego?
Doszedłem do wniosku, że zależy to od naszych doświadczeń, charakteru i oczekiwań.
Ponieważ ja mam nieco inne priorytety, oraz inne doświadczenia życiowe, inne rzeczy zostaną mi w pamięci...
Spodobało mi się refleksyjne podejście do różnych modeli szczęścia w życiu (jedni szukają rodziny, drudzy mocnych przeżyć, inni chcą być "sami"... ale okazuje się, że wszyscy w swoim podejściu i samotności jednak nie chcą być sami)...
Wątek głównej bohaterki jest mi najbardziej bliski. Sam doświadczyłem wielu "możliwości osiągnięcia szczęscia".
Jednak przez charakter (i wychowanie) samodzielnie zniszczyłem i odciałem te możliowści.
Dlaczego? (zapytacie?)
Ponieważ każda potencjalna możliwość osiągnięcia szczęścia pociąga za sobą ryzyko zranienia (inaczej: lepiej unikać bólu/radości i żyć bez emocji = to jest przewidywalne i możliwe do sterowania).
Dlaczego człowiek woli coś takiego? Odpowiedzcie sobie sami.
Ja od kilku lat staram się "zaprogramować" swój umysł, żeby mógł przyjąć "radość i ból" miłości (moje logiczne myślenie wie prawie wszystko na ten temat, jednak logika a uczucia to dwie różne sprawy)...............