Magdalena przyjeżdża do rodzinnego domu, na pogrzeb dziadka. Wraz z nią, jakiś chłop który się w niej zakochał. Ona go odtrąca, on wraca. Jeszcze się w tle o ten dom kłócą, służba ma więcej prawa do domu od właścicielki takie tam.
Film został położony przez aktorstwo – kwestie są wymawiane mechanicznie, natrętnie, nienaturalnie. Lidia Wysocka cały film mówi o suficie do ściany, reszta obsady niewiele lepsza – ale to ona gada najwięcej. Skutkiem tego była obojętność na losy bohaterów – kij z tym, że irracjonalne i głupie. Oni mogli by się w ogóle nie spotkać i też byłoby podobnie.
Oprócz tego dziwne pokraki w niewidzeniu chłopa, któremu latarnia świeci na twarz a zaraz potem ukrywa się za fotelem – też widocznym (ale to i tak nie było najgorsze w tej scenie, bo zaraz potem Magdalena zapytała „Co pan tu robi.”).
3/10
Zgadzam się generalnie. Najważniejsze że brak tu wodzącego głównego wątku.
Zbigniew Cybulski to dopiero dostał rolę... losowy przechodzień w domu, kilka sekund na cały film ledwo ujęty. :)
Nic dodać, nic ująć. Odebrałam ten film identycznie. Słaby całościowo, historia trochę bez sensu, gra aktorska sztuczna (z wyjątkiem Holoubka), niektóra sceny wręcz głupie. Bardzo lubię filmy z tego okresu ale ten jest jednym z najsłabszych.