W filmie padło pytanie: "czy odcinamy mu nogi?" Jedni mówią tak, inni nie. No dobra, głosowanie.
Kurde, jak można dyskutować za kogoś plecami czy amputować mu nogi? Tak ważne rzeczy powinnio się ustalić przede wszystkim z samym poszkodowanym (przynajmniej w tym przypadku) tym bardziej, że on mógł mówić i mimo wypadku miał sprawny umysł. Nie widzę więc przeszkód aby z nim ustalać tak ważne rzeczy, dotyczące jego samego!! Dobrze, że w końcu sam się odezwał. Bo tamci nawet nie zapytali go o zdanie, a powinni (zamiast tego głosowali). Podejmowanie decyzji o kimś, za jego plecami jest według mnie nienormalne, nawet żałosne.

Po drugie, Roślina atakuje poszkodowanego chłopaka, a pozostali w tym czasie przegadują się na temat jakiejś drobnostki, czyli zdrady - to są nic nie znaczące drobiazgi. Bohaterowie mają gdzieś poważne sprawy, kłócąc się o drobnostki; w tym czasie facet bez nóg jest zjadany przez rośliny. 
Rozumiem pokłócić się o coś ważnego, ale o zdradę?

Bohaterowie mogli rzucać roślinami w innych tubylców, aby tamci pozabijali się sami.
(Zejście do tubylców po samą pomoc też było dla mnie dziwne, biorac pod uwagę, że nie umieli ich języka).

Alternatywne zakończenie tego filmu pokazywało, że laska uciekająca autem ma pod skórą tą roślinę, że roślina napadła również ją.
Myślę, że byłoby lepiej, gdyby takie zakończenie było w tym filmie. Bardziej pasowałoby do tego filmu takie zakończenie. (Że dziewczyna w aucie ma roślinę pod skórą). Ale to tak na marginesie.

Mimo to niezły film.  Dobrze zostały zrobione sceny z roślinami pod skórą i z wycinaniem ich.