Najlepsza recenzja tego gniota, którego Tym nafaszerował dowcipami z książeczek, które w latach 90 sprzedawano w kiosku Ruchu. Już po "Rozmowach kontrolowanych" widać było, że jeśli być blisko mistrza to nie znaczy być mistrzem. Tam już było słabo. Wielu tego nie widzi zwyczajnie nie doceniając geniuszu prawdziwego mistrza. Czytając zaś o rzekomym "geniuszu" Tyma zastanawiam się – jak słabych widzów miał Bareja. Może trzeba dla niektórych odświeżyć gościa gadającego do skarpety – a'la Okienko Pana Pankracego i zawsze jakaś będzie beka wśród gawiedzi. W końcu śmiech to zdrowie. Co do tytułu, czy to była klęska, która zakończyła karierę Tyma to wydaje mi się to zbyt przesadzone i napompowane. Stasiu, jaką karierę? Ja pytam.

rozmowy kontrolowane były do strawienia,a RYŚ no cóż,komuna dała twórcom nieograniczone możliwości do nabijania się z absurdalnego ustroju,więc na boga...niech już dadzą sobie spokój z kontynuacją hitów z lat komuny,MIŚ,ALTERNATYWY.BRUNET,CO MI ZROBISZ,NOWY etc może być tylko RAZ ! więc każda próba odgrzewanych kotletów kończy się klęską ! zresztą kto ma czas dzisiaj w Polsce I KASĘ na robienie normalnych filmów,zasada jest prosta - producent żąda - tanio,szybko,byle jak ! reklama,trochę pudru,szpachla i każdy gniot jakoś zarobi na siebie i coś na górkę,i tak kula się miernota, a polskie kino stacza się na dno popeliny,składu drewna i papy.