Cieszy mnie fakt, że twórcy filmu nie mieli na szczęście ambicji "współczesnego spojrzenia" czy też "nowego odczytania" dzieła. Postarali się rzetelnie przenieść na ekran barwne i wesołe, choć okrutne czasy króla Artura i rycerzy Okrągłego Stołu. Oczywiście, aby zmieścić się w jednym filmie, musieli zrezygnować z wielu wątków, w związku z czym na ekranie sytuacje zmieniają się jak w kalejdoskopie - widz zapomina o skomputeryzowanym i pędzącym szybko świecie - gna na koniu, kocha się w powabnej Ginewrze, jest za pan brat z samym królem Arturem. I oto właśnie chodzi i właściwie dlatego "Rycerza króla Artura" obejrzą chętnie młodsi, jak i starsi.

Przenosimy się do piątego wieku, schyłku wojen arturiańskich. Kraj pogrążony jest jeszcze w chaosie, na drogach grasują rozbójnicy, a ludzie są napadani i łupieni przez różnych rzezimieszków. Zmęczony batalią wojenną król Artur (Sean Connery) osiadł na stałe w zamku Camelot. Starzejący się władca, człowiek mądry i szlachetny, zapragnął zerwać z dotychczasowym trybem życia i poślubić piękną i młodą Ginewrę (gra ją aktorka angielska Julia Ormond), panią na zamku Leonesse. Dzieląca ich różnica wieku nie ma znaczenia wobec łączącego ich szczerego uczucia i wzajemnego szacunku. Ginewra chce oddać swoje ziemie pod opiekę króla. Hrabstwo Leonesse jest w niebezpieczeństwie. Zagarnąć je chce książe Malagant (świetny w tej roli brytyjski aktor Ben Cross), były rycerz Okrągłego Stołu, pragnący przejąć władze i autorytet. Napada on ze swoją hordą na orszak Ginewry. Z opresji wybawia ją samotny wędrowiec podróżujący po kraju - Lancelot (Richard Gere), który w młodości stracił rodzinę i dom. Postanowił wtedy, że już nigdy nie zwiąże się z żadną osobą i miejscem. No, ale serce rządzi się swoimi prawami. Lancelot zakochuje się w wybrance swojego władcy.

Następnie staje w szranki w turnieju, w którym nagroda jest pocałunek Ginewry. Kiedy Malagant podstępnie porywa Ginewrę z zamku, Lancelot dostaje się do jego siedziby i uwalnia przyszłą królową. Wyznaje jej co prawda miłość, lecz ona postanawia dochować wierności królowi. Po powrocie do zamku Lancelot zostaje pasowany na rycerza Okrągłego Stołu. Wyrzeka się tym samym ideału wolności i niezależności, chcąc być blisko ukochanej kobiety.

Cennym uzupełnieniem filmu, pogłębiającym jego atmosferę jest muzyka Jerry'ego Goldsmitha, laureata Oscara za kompozycje do filmu "Omen", choć język tekstów wydaje się uwspółcześniony. Epoka ta sama. Trochę niestety zbyt współczesna, choć nienaganna gra aktorów. Wysoki poziom realizatorski, pomysłowe rozwiązanie wielu scen, a także interesująca oprawa scenograficzna.