Nie jest to film kategorii "Egzorcyzmów Emily Rose". Nie sprawia że widz co chwilę skacze w fotelu, albo, że ciarki pełzną po plecach. niemniej jednak obejrzeć warto. Historia oparta na faktach, fajnie, super, jednak nie ukrywam i każdy to wie, że Amerykanie mają słabość do zbyt mocnego dramatyzowania..
Jednak sała fabuła (mimo iż mogłaby być dużo lepiej wykonana) jest dość dobra. Nie będę się tu rozpisywać nad Grą Hopkinsa, gdyż szanowanym on aktorem jest i każda jego rola nie schodzi poniżej wysoko postawionej poprzeczki. Ale reszta..
Być może kwestia, że na ten film czekałam od grudnia i spodziewałam się wielkiego WOW.
Otrzymałam małe "o!".
6/10.

Scena kiedy Michael Kovak wchodzi do swojej "celi" i widzi żaby, a z jego ust pada słynne "ARE YOU FU***G KIDDING ME? " - no bezcenna!!!!