Jeżeli ktoś szedł na ten film jako na czysty horror, bo brak mu wrażeń w swoim życiu, to rzeczywiście mógł się mocno rozczarować. Mówię w większości o tych, którzy chcieli zobaczyć skręcające się kończyny, histeryczne, przesadzone krzyki, spadające krzyże czy inne tego typu zabiegi, które łatwo podłapują publiczkę.
Film miał na celu podejść do zjawiska egzorcyzmu czy wiary w sposób jak najbliższy przeciętnemu widzowi. Współczesnemu wykształconemu widzowi XXI wieku, który jest pełen niedowierzań czy wręcz pewnej awersji do wiary, Boga czy egzorcyzmów. Owszem są nieznaczne niedociągnięcia, ale jak ktoś sam miał do czynienia z jakąkolwiek realizacją filmu to zdaje sobie sprawę, że w pewnych przypadkach jest to zabieg celowy i nie godzi w istotę czy przekaz filmu. Ze względu na przesłanie filmu nie mamy tutaj do czynienia z przesadzonymi zjawiskami nadnaturalnymi jak miało to miejsce w Emily Rose. Jest jednak szereg innych zabiegów jakie wykorzystali twórcy, aby oddać powagę i grozę sytuacji co nie czyni filmu mniej atrakcyjnym - wręcz przeciwnie. Nasz głowny bohater który jest księdzem jest bardzo "ludzką" postacią. Wątpiącą, niedowierzająca, wręcz niewierzącą.
Moim zdaniem film oddaje wiernie to z czym mogą zmierzyć się księża, z czym może zmierzyć się każdy człowiek. Jest to naprawdę sztuka, aby zrobić film, który tak osobiście dotykałby widza, a dodatkowo był tak uniwersalny. Można polecić go równie dobrze zagorzałym ateistom, jak i wierzącym.
Cieszę się z tej wypowiedzi, bo chciałam napisać coś w tym stylu, ale nie miałam siły ani pomysłu jak to ująć w słowa. Zgadzam się przedmówcą w 100 % :)
Właśnie wróciłam z kina i muszę przyznać,że nie wyrzuciłam pieniędzy w błoto:) Film ciekawy,trzymający w napięciu ale nie to jest chyba najważniejsze, najważniejsze jest,że ma jakieś przesłanie.No a gra Hopkinsa jak zawsze genialna.Polecam