gra aktorska poza Martą Gastini tak samo beznadziejna. Hopkins od czasu Milczenia Owiec nie zagrał chyba żadnej ciekawej roli (piszę 'chyba' bo nie oglądam wszystkiego, ale trochę jego filmów widziałam i niestety...)
Ten film mnie nie rusza, jest zbyt oczywisty, opiera się na ogranych schematach rodem z Egzorcysty czy innych tego typu filmów. Choćby nie wiem jaki klimat, kolorystyka, muzyka itd. w nim się pojawiły to nie zrobi to na mnie wrażenia, bo wszystko już było.
Może oceniam tak, bo generalnie na horrorach w pewnym momencie zaczynam się śmiać. Nic nie poradzę, że częściej widzę w nich aktorów niż postacie i w ogóle mam wrażenie, że zza kamery zaraz wyskoczy operator albo znienacka pojawi się w kadrze reżyser.
Tylko dlaczego w takim razie film Egzorcyzmy Emily Rose do dzisiaj robi na mnie wrażenie?
Myślę, że jest tak dlatego, że w sposób doskonały odwołuje się do naszych własnych lęków i słabości. Nie jest efekciarski, 'typowych' scen jest dokładnie tyle ile powinno być i ich pojawienie się w filmie jest w każdym przypadku uzasadnione. Na pierwszym planie jest nie opętanie i egzorcyzm ale to, czy w to wierzymy i czego tak naprawdę się boimy.
Wierzę, że jest coś takiego jak opętanie ale film Rytuał tylko mnie znudził i rozśmieszył swoją banalnością