Szkoda kasy na kino. Film kiczowaty do bólu, przesiąkniety amerykanskimi stereotypami i hollywodzkimi wstawkami (telefon podczas egzorcyzmu, obraz wyluzowanego księdza i pożal się boże egzorcyzmy z dziennikarką w tle). Oczywiscie glowny bohater jest tak chrakterystyczny, że nie zaskakuje niczym. Wątpiacy, spoznia sie na wykład, mimo to jest od razu w centrum uwagi calego watykanu. I ten nagły zwrot akcji pod koniec "Wierze w diabła, wiec i wierze w Boga" hahaha i krzyżem go! Śmiech. Dawno nie widzialem takiego syfu.
Cóż - jeden wierzy w diabły i anioły - inny w supermana i żółwie ninja. Sądząc po historii obejrzanych filmów. To autorytetem raczej nie jesteś...
Zgadzam się :) Ja polecam film, bardzo ciekawa tematyka została w nim poruszona, a rola A.H. świetna :) Momentami jest zabawnie, to prawda, ale są również sceny grozy. Dobry klimat i zdjęcia Rzymu :)
Pozdrawiam
Rzadko tu opisuje moje odczucia odnośnie filmów, bo przeważnie Wasze są dość miarodajne, natomiast przy tej pozycji sugerując się wysoką oceną użytkowników Filmweb srogo się zawiodłem. Stąd moja przestroga - nie oglądajcie tego kiczu. Najdziwniejsze jest dla mnie doszukiwanie się jakieś głębi w tym płytkim, jak oczko wodne z Leroy Merlin, filmie. To już Stygmaty poruszały kwestię ateizmu i wiary znacznie lepiej. Główny bohater jest oporny na wszelkie argumenty jak wół i jego droga do "wiary" jest strasznie radykalnie przedstawiona. Polaryzacja jego zachowań jest aż rażąca. Od wielkiego negatora do doskonałego egzorcysty, wszystko w jednej chwili. Wpadł chłopak na głębokie wody i faktycznie sprawnie mu poszło. Zabrakło tylko flagi amerykańskiej w tle i diabła krytykującego politykę zagraniczną Georga Busha. Wtedy patetyzm tego filmu osiągnąłby zenit.
Co do autorytetu - vice versa. Na takiego się nie kreuję, wypowiadam tylko swoje zdanie.
nie możesz mówić o kiczu i tandecie, jeżeli nie znasz tych realiów.
Osobiście sympatyzuje mocno z jezuitami i wcale mnie ta scena z komórką nie zdziwiła:)
Co do kwestii wiary - film jasno pokazuje że nawet diabeł wierzy w diabła.
Co do głównego bohatera - wątpię by był w centrum uwagi całego Watykanu - o nim wiedział po prostu kierownik całego kursu.
Poza tym - MUSISZ, niezależnie od tego co myślisz, wziąć poprawkę na fakt, że film jest inspirowany, niejako oparty na wydarzeniach prawdziwych. nie rozważamy tutaj TEORII opętania czy FANTAZJI autora.
Te wydarzenia, czy ktoś w to wierzy czy nie, miały miejsce i są w tym filmie w bardzo dobry, właśnie mało przesadny sposób, ukazane.
Co do drogi do wiary - jaka była/jest Twoja?
Często jest tak, że ta droga jest bardzo radykalna. "Z miejsca". Nie zawsze to widać, bo są tacy którzy przechodząc przez pewne radykalne zjawiska, wierzą, ale nie mają odpowiedniego otoczenia, kierownictwa.
Nie kreuj siebie na kogoś, kto ma prawo wypowiadać się w materiach, w których albo nie przebywa albo ma wiedzę bardzo luźną - bardzo teoretyczną.
Pozdrawiam!
Co do inspiracji faktami, nigdy nie wiadomo jak jest. Być może jedyną inspiracją była prawdziwość dwóch głównych postaci. Przeważnie filmy inspirowane faktami są luźną interpretacją reżysera.
Co do mojej wiedzy to oczywiście jest teoretyczna bo niby jaka ma być, przeciez nie jestem egzorcystą :)
A drogi wiary nie można porównywać chyba do żadnego z nas, bo mało kto ma styczność z procesem wypędzania demona z ciała człowieka i ma tak namacalne (o ile egzorcyzmy to nie fikcja) dowody na to, że jakaś siła wyższa istnieje.
Może dlatego razi mnie ten film tak bardzo, bo odnosi się do bardzo metafizycznych spraw a wszystko maksymalnie spłyca i upraszcza.
Mówisz jasno, czemu film Ci się nie podobał, ale bardzo słabo argumentujesz...gdyby mieli przedstawić tu całą historię rozterek głównego bohatera, jego wahania i rozterki, do tego dodaliby tło poszczególnych postaci i tym podobne "smaczki" film byłby nie do strawienia( pomijając fakt, że trwałby 3 godziny)..wiem, że dosyć polularne (i na swój sposób prostackie) jest odrzuczanie wszystkiego co amerykańskie, ale nie popadajmy w skrajności w skrajność oni też potrafią stworzyć jeżeli nie wybitne dzieła, to przynajmniej dobre i tak właśnie klasyfikuję ten film..jest ciekawe to, że w kraju tak pochrzanionym religijnie jak stany, wyprodukowano film przychylny wierze chrześcijańskiej..takie paradoksy są rzadkie i tym bardziej warte docenienia..
Moim zdaniem droga do wiary tego młodego księdza była bardzo, ale to bardzo normalna, można by rzec, że nawet oklepana. Wcześniej swoje poglądy utożsamiał z ateizmem, w miarę rozwoju filmu widać, że wszystko posuwa się jeszcze głębiej, więc nie wiem dlaczego uważasz to za radykalizm. Zatwardziałego ateistę naprawdę jest bardzo trudno przekonać do wiary, bo Boga nie można pojąć w logiczny sposób. Albo się wierzy, albo nie.
Czyli nawet własnego zdania nie potrafisz wyartykułować... Powinieneś potrafić odróżnić to co subiektywne od tego co obiektywne. Ty generalizujesz i wypowiadasz się pryncypialnie. Nie mówisz: mnie się nie podoba - mówisz - "to kicz, syf, szkoda kasy, nie oglądajcie tego". Wyrażasz sądy natury ogólnej i sugerujesz innym co mają robić - więc silisz się na autorytet. Słowa "kreacja" raczej bym w tym kontekście nie użył.
W dobie Biber'a trudno o jakąś konstruktywną myśl. Film jest bardzo dobry dlatego że prawdziwy na tyle iż boli krytykę i oglądających co przekłada się na jego spadek w ogólnej ocenie. Sam Hopkins w wywiadzie dla Newsweeka mówi o mylnej klasyfikacji filmu jako horroru.
No i jakbym przeczytał Twój śmieszny komentarz to bym pomyślał że nie warto zobaczyć tego filmu ale ja zobaczyłem i bardzo mi sie podobał.. wniosek?! Po jaką cholerę piszesz zeby ktoś nie oglądał filmu który ty oglądałeś? Każdy ma prawo zobaczyć i sam ocenić a nie że Ty oceniasz i piszesz zeby nie oglądać/