The Rite – Rytuał a, film oparty na przejedzonym i przewałkowanym przez kino wątkiem egzorcyzmów - w tym przypadku autentycznym- i wiary, ...bądź jej braku. Głównym bohaterem jest młody człowiek dochodzący do pewnego przewartościowania swojego życia, załamaniu pewnego schematu i przerwania skamieniałego życia u boku samotnego ojca. Oboje żyjący w uduchowieniu i nieustannej żałobie po matce i żonie stanowią mroczne jednostki, którym nic nie pozostaje jak tylko wiara w Boga, bądź posłużenie się jej pozornością do ucieczki właśnie z tego świata.
Seminarium duchowne stanowi wyrachowaną i zarazem jedyną formę ucieczki przed mrokiem owdowiałego ojca. Wszystko z góry zaplanowane i obmyślone w pewnym momencie ulega załamaniu.
Bohater mniej lub bardziej uduchowiony trafia do Rzymu , na szkolenie egzorcystów. Poznaje niekonwencjonalnego i abstrakcyjnego w swoim działaniu egzorcystę, gdzie następuje zwrot akcji. Zwrot wiary i wartości, które nie tyle wypierał, co z nimi skutecznie walczył.
W roli egzorcysty wcielił się mistrz warsztatu aktorskiego Antony Hopkins. Charyzmatyczna i zarazem chłodna postać, która towarzyszy głównemu bohaterowi do końca sprawiając, że zagubiona jednostka odnajduje własne ja i własną wiarę.
Fabuła banalna i niestety bardzo przewidywalna. Tematyka wiary, egzorcyzmów i pewnej przemiany na rzecz ‘dobra’ jest niestety bardzo nudna jeżeli nie towarzyszą jej dodatkowe efekty w postaci wielowątkowości, przytłaczającej rzeczywistości przeniesionej na ekran, na widza, na emocje oraz wrażliwości ludzi wiary, która ujmuje, a nie rozśmiesza nadając wyraz naiwności.