Zachęcony oceną 7/10 na filmwebie obejrzałem. Ło matko jakie to miałkie, naiwne i bez polotu. Jak ktoś już na forum napisał - bajeczka rodem z Disneya dla nastolatków, przeładowana kliszami i stereotypami. Nasza wschodząca koszykarska gwiazda to takie drewno, że aż oczy bolą (ale w końcu to prawdziwy koszykarza, a nie zawodowy aktor...nie mniej jednak - czy naprawdę w NBA albo obok ligi nie ma jednego, utalentowanego aktorsko zawodnika?!?!).
Jako fan kina i koszykówki, muszę zapomnieć ten film. A ludzie piszący, że Sandler zagrał zajebistą rolę powinni zaznajomić się z jego rolą w "Nieoszliowane klejnoty", bo tutaj to co najwyżej poprawnie wypadł. Natomiast Ci, którzy piszą, że ten film to "złoto"... bez komentarza. Jest tyle świetnych filmów o koszykówce, że ten "komediodramat sportowy" wyprodukowany przez Sandlera powinien im buty wiązać.