Ja również specjalnie na to zwróciłem uwagę i jedynie gdzie wydaje mi się, że mógł być, to przy stole na ulicy podczas kolacji.
mam pewne wątpliwości, ale moim zdaniem gra on wigwizdanego artystę w teatrze. [panto-coś-mima kobiety podprysznicem].
co do filmu odnoszę wrazenie ze fellini chciał zrobic cos na wzór / kanwę człowieka z kamerą. niestety wyszło mu bardzo średnio. dokument epatuje nudą kiedy kolejne sekwencje są wydłużane. strasznie się wymęczyłem w kinie. głód spowodował ze często spoglądałem na zegarek niecierpliwie wyczekując końca, nie zmienia to jednak faktu ze fellini niczym przemykający się na poczatku brutus wbił mi sztylet w plecy.
pozdrawiam
ciao marcello