Każda scena z nim wydawała się być niepotrzebna i na siłę. Dlaczego?
To wiem, że nie chcieli żeby widz był tylko smutny z powodu powagi filmu ale jego komediowa gra aktorska wyszła na żałosne błaznowanie. Byłem poirytowany bardziej niż rozśmieszony.
Jak już to ja bym Schneider'a za to nie obwiniał, lecz twórców filmu, którzy ostatecznie zadecydowali, że ta postać ma tak wyglądać. Schneider zrobił tylko to co do niego należało. Źle nie zagrał, zagrał śmiesznie, być może dla niektórych żałośnie, ale to już zależy od poczucia humoru.
no wiesz, w latach 90' po prostu nie zawsze dobrze pisano role komediowe. czasem wychodziły one nawet znośnie (joe pesci w "zabójczej broni"), ale częściej postaci komediowe nie miały zbyt dużego szczęścia... taki symbol tamtych czasów.
Ja mam odwrotne zdanie. Właśnie fajnie zagrał, nadaje humoru, a gdyby nie on, to ten wielki robot mógłby wszystkich pozabijać :)