Prawdziwa odtrutka po oscarowych wydmuszkach pt. "Foxcatcher" i" Gra tajemnic". Kino z krwi i kości, błyskotliwe, koncertowo zagrane przez duet Downey Jr. i Duvall, choć wszyscy tu zagrali dobrze. Nawet demoniczny Thornton w roli prokuratora i gapiowaty asystent - obaj narysowani grubą kreską, ale dobrze wpisani w klimat filmu. "Sędzia” wciąga, wzrusza i bawi, to co lubię. Owszem, brak mu innowacyjności, porusza się w zgranym schemacie powrotu do domu, ale jest to zrobione tak dobrze, jak niegdyś w "Garden State”, choć oczywiście inaczej.
Jest kilka scenariuszowych niedociągnięć i jeden zgrzyt – ckliwa scena na sali sądowej pod koniec, przez którą o mało co nie obniżyłam oceny filmu, ale sama końcówka znów jest dobra, więc przymykam oko i daję 8.
To chyba pierwszy dobry film w reżyserskim dorobku Davida Dobkina, nie zaskakuje natomiast scenarzysta, Nick Schenk, autor scenariusza do wspaniałego "Gran Torino”. Mam nadzieję, że nie będzie zasypiał gruszek w popiele i jeszcze coś dobrego napisze.
jak dla mnie zbyt dużo patosu w stylu amerykańskim i brak realizmu jeśli chodzi o toczącą się sprawę sądową - tylko w ameryce o wyniku może przesądzić to czy facet pamięta jak nazywa się jego współpracownik :)
Kilka osób na forum napisało o patosie, ja go nie dostrzegłam, przynajmniej nie w stopniu denerwującym. Końcówka rozprawy sądowej popsuła mi nieco wrażenie ogólne: scena jak z meksykańskiej telenoweli plus nielogiczny werdykt przysięgłych. Ale tak jak napisałam, ostatecznie przymknęłam oko, bo to wciąż kawałek dobrego obyczajowego kina. Ósemka trochę naciągana, dałabym 7,5, gdyby była taka możliwość.
Pozdrawiam :)
chyba oglądałaś inni film bo w tym sprawa trwała kilka ładnych dni, a nie jedno pytanie i wyrok, poza tym nie wiem o co ci chodzi z tym przesądzeniem sprawy bo gościa zamknęli w mamrze na 4 lata więc zapomnienie imienia nic nie pomogło ani o niczym nie przesądziło.
Błyskotliwie,koncertowo zagrane role,no proszę Cię,przeciez sam wspominasz,że grubą(oj bardzo grubą)kreska narysowani co w niektórych momentach aż ocierało się prawie o groteskę,jeden i drugi pan a w szczególności Thornton ale nie lepiej Downey,który przez większość filmu Stark-ował i robił głupie miny oczywiście tylko wybronił się Duvall...
A ja czułam, że obaj panowie bawili się swoimi rolami, puszczając oko do widza: Downey starkował, Thornton malvował :) a Duvall robił swoje znane groźne miny. To nie jest ambitne kino, tylko lekki gatunkowo komediodramat, nikt tu nie musiał dźwigać roli, aktorzy weszli w określoną konwencję, zagrali na luzie i z wdziękiem – i to się przeniosło na mnie jako widza, po prostu się odprężyłam i rozerwałam, co dawno mi się nie zdarzyło na filmie. Takie filmy też są potrzebne.
Tobie się nie podobało i OK, nie ma sprawy :)
hmmm nie wiem dlaczego ten film jest tak opluwany ,nie oceniamy przeciez wymiaru sprawiedliwości w usa i jak on działa... bo szczerze obchodzi mnie to tyle co zeszłoroczny snieg....) chodzi przede wszystkim o trudne stosunki ojca i syna..... dla mnie film może nie jest arcydziełem na miarę oscara, nie jest ani trudny ani łatwy..... jest średni i nie można powiedzieć, że jest nudny...... gra aktorska na poziomie i tak jak napisała Laenia (....)"Sędzia” wciąga, wzrusza i bawi":)