Duet aktorski Hopkins-Gosling? Marzenie każdego kinomana. Obaj aktorzy zostali w "Słabym punkcie" postawieni na ogromnej szachownicy, pełnej intryg i zagadek. Film skupia się właśnie na pojedynku intelektualnym dwóch głównych bohaterów, jeden próbuje przechytrzyć tutaj drugiego. Scenariusz został dobrze napisany, nie znalazłem tutaj jakichś dziur logicznych, a reżyserowi "Lęku pierwotnego" udaje się utrzymać napięcie prawie przez cały seans (mimo wszystko w drugiej połowie powoli wkrada się nuda). Rewelacyjny jest początek filmu, gdy Crawford "prawie" zabija swoją żonę, bardzo klimatyczna scena. Rozczarowało mnie zakończenie, aczkolwiek podobnie jak w "Bezdrożach", zostało ono szybko urwane, przez co mój zawód nie był tak wielki jak przy opisywanym niżej "Pięknym umyśle". Bardzo fajna atmosfera snuje się przez cały czas, głównie dzięki chłodnym zdjęciom oraz bardzo dobrej muzyce, głównie opartej na klawiszach. Jeśli chodzi o obsadę to oczywiste wydaje się, że jest ona na wysokim poziomie. Anthony Hopkins jest genialnym aktorem i mimo, że tutaj nie pokazuje jakichś niesamowitych umiejętności, ogląda się go z ogromną przyjemnością. Natomiast Ryan Gosling jest niesamowity, po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z najlepszych aktorów młodego pokolenia (mimo swoich początków w... "Liceum na morzu". Pamięta to ktoś jeszcze? :D ). Moim zdaniem zjada tutaj Hopkinsa na śniadanie, naprawdę szkoda, że jednak nie zagra w "The Lovely Bones" Jacksona (chociaż zastępuje go Wahlberg, który był zajebisty w "Infitracji"). Ogólnie polecam, mimo rozczarowującej końcówki oraz kilku nudniejszych fragmentów. 7+/10