To solidne kino z dobrymi aktorami, ale filmowi brak pewnego polotu, nie ma tego czegoś, co odróźnia dobry film od wybitnego czy klasyka gatunku.
W recenzji mamy dość absurdalną ocenę postaci granej przez Goslinga, jako zwycięscy "korporacyjnego wyścigu szczurów" skąd oni biorą takie wyrażenia to osobna sprawa. Tymczasem bohater dokonuje ważnych wyborów, moralnych czy podrzucić fałszywy dowód, zostawić sprawę i żyć własnym życiem, w końcu widzimy, że angażuje się w sprawę widząc ofiarę i szyderstwo mordercy, co nie daje mu spokoju.
Nie dokońca przekonuje Hopkins to postać inna niż Hannibal Lecter i chyba zabrakło jakieś klucza. Jednak prosiłoby się o młodszego aktora, bo zdrada faceta po 70-tce, nie może aż tak boleć, by pchąć do morderstwa. Hopkins gra dość przeciętnie i nie nadał swojej postaci jakiegoś wyraźnego rysu. Szkoda, bo to pomogłoby filmowi.