A moim zdnaiem film był bardzo słaby. Wogóle nie zaskakujący, żadnego nagłego zwrotu akcji, ciągle liczyłam na cos dobrego, a tu do końca nuda. Zakończenie banalne, ogólnie jeden wielki banał!
To moze napiszecie co w tym filmie bylo zle Waszym zdaniem???? Film byl bardzo dobry i mial wszystko co powinien miec i nie wiem o co ci chodzi z tym zakonczeniem. Bylo jak najbardziej normalne i dobre.
A co miało być zaskakującego w takim filmie? Moim zdanie film był bardzo dobry i przyjemnie zagospodarowałem swój czas oglądając go.
Faktycznie film nie miał może zaskakujących zwrotów akcji. Ale jego dużym plusem była świetna gra aktorska, ciekawa sytuacja bohatera granego przez Goslinga. Bardzo też podobał mi się końcowy moment, gdy grany przez Hopkinsa bohater wreszcie stracił klasę, gdy zrozumiał, że przegra. Ten drobny szczegół najbardziej mi sie w filmie podobał i był zaskakujący. Sądziłem bowiem, że mimo przegranej wyjdzie z ostatniej rozmowy z twarzą, a tu proszę...
mim zdaniem nie był słaby tylko prawdziwy. Ogladam wiele filmów róznego typu i w wiekszosci nagle znajduje sie dowód z kosmosu praktycznie jak w W11. tu jest inaczej wszystko jest realne i dobrze zaplanowane. Wg mnie zasłużona 8. pozdrawiam
moim zdaniem nota filmu jest ok, to nie był film w stylu bad boys, i zresztą jakiego spodziewałaś się spektakularnego zakończenia? w tym przypadku nie było mowy o nagłym zwrocie akcji, mogło być tylko ciekawe ujecie faktycznego sprawcy, napisz prosze co mogło by cie usatysfakcjionowac, jaki to zwrot akcji byłby możliwy?
UWAGA SPOILERY
Zgadzam się z opinią "słaby punkt - słaby film". Z początku film bardzo mi się podobał. Był tajemniczy, przemyślany, do tego bardzo lubię A. Hopkinsa. Niestety im dalej, tym gorzej. W końcu zostałem uraczony załamującą końcówką filmu: bystry facet, który wszystko tak świetnie zaplanował - daje się zrobić w bambuko jak małe dziecko. Bardzo to naiwne i nieprzekonujące (ale rozumiem, że w filmach z USA "sprawiedliwość" musi wygrać). Chciałem obejrzeć ten film i zawiodłem się. Może za wysokie miałem oczekiwania? Jak dla mnie 4/10 - poniżej oczekiwań.
ogólnie film bardzo dobry. też lubię Hopkinsa ;) jednak SŁABYM PUNKTEM filmu była końcówka. ;( "(ale rozumiem, że w filmach z USA "sprawiedliwość" musi wygrać)" NIESTETY.
brak akcji nie jest tożsamy z nudą , jest duzo filmów bez akcji ktore ogląda się z przyjemnością i odwrotnie,, słaby punkt po prostu nuży , porównaj sobie ten "dramat sądowy" np. z 12 gniewnych ludzi czy choćby7 z nowszą ławą przysięgłych - przy tym porównaniu brak słów:)
"czy choćby" - nie nie miałem na myśli "seven" , siódemka tam się po prostu przez moja nieuwagę pojawiła.
nie będę porównywał tego filmu z filmem 50 lat starszym, nie widziałem i raczej nie będę oglądał...nie wiem co ludziom nie podoba się w tym filmie (pomijając fakt, że spodziewali się akcji)
Dlaczego się wam nie podoba ten film?? Bo go nie zrozumieliście i sądze też że nie macie nawet skończonych 18 lat. Sam film nie najgorszy, świetna ścieżka dzwiękowa. 8/10 gdyż widziałem lepsze filmy z Hopkinsem.
Mam skończone 18 lat i zrozumiałem ten film. Co nie zmienia faktu, że jestem nim rozczarowany.
Pierwsza połowa była rewelacyjna i zapowiadało się znakomicie. Inteligentny zabójca, świetnie zaplanowana zbrodnia, rozgrywka między oskarżonym i prokuratorem - sam miód.
A potem? Zupełnie jakby reżyserowi skończyły się dobre pomysły i druga połowa to standardowa do bólu, miejscami przynudzająca opowieść kryminalna, jakich wiele już widziałem. Nie było źle, od strony technicznej i aktorskiej bardzo dobrze, ale zapowiadało się na coś lepszego i dlatego czuję rozczarowanie.
Dobrze przynajmniej, że film skończył się na początku nowego procesu i końcówka nie została zniszczona zupełnie...
Moim zdaniem zaletą filmu jest gra aktorska Ryana Goslinga. Fabuła ujdzie. Szkoda tylko, że o tym gdzie jest broń wiedziałam dużo wcześniej od prokuratora.
Racja...
Manewru z podmienieniem broni domyśliłem się mniejwięcej w połowie. Rzeczywiście, zwroty akcji nie są najmocniejszą stroną, jednak film jest świetnie zagrany i to chyba najmocniejszy punkt "Słabego punktu".
SPOJLER!!!
Film jest slaby i juz tlumacze dlaczego - motyw z zamieniona bronia jest zenujacy, jak zawodowy policjant mogl nie zauwazyc,ze ktos strzelal z jego broni? Poza tym nieprawdopodobnie inteligentny prokurator doznaje olsnienia w motywie z telefonami, tez zabawne..
Mi się podobał, nie oczekiwałem akcji bo to nie tego rodzaju filmidło, trzymał w napięciu, nie nużył (przynajmniej mnie). Ciekawie zaprezentowana konfrontacja dwóch postaci, inteligentnego, w sile wieku sprawcy oraz młodego, inteligentnego choć narwanego i zbyt pewnego siebie prokuratora.
Muzyka została dobrze dopasowana, bez zbędnych hymnów wynoszących na piedestał bohatera. :P
SPOILER!
Odnośnie Twoich Xiao Mei słabych punktów.
Jak mógł nie zauważyć, że ktoś strzelał z jego broni? Otóż odpowiem w ten sposób, ile razy dziennie sprawdzasz czy stan Twojego portfelu się nie zmienił, jeśli z niego nie korzystałaś?
Podobnie mogło być z tym policjantem. Jeśli z tej broni nie korzystał to jakim cudem mógłby mieć jakiekolwiek podejrzenia, że stan jego magazynku jest o 4 kule lżejszy? Mógł to po prostu przeoczyć. To przeca nie John McClane, którego magazynek opróżniany jest szybciej i częściej niż średni czas "stawiania klocka" przeciętnego Kowalskiego. ;]
Drugi punkt. Zauważ, ze doznaje olśnienia po tym jak zastrzelił się ten właśnie zawodowy policjant, dzięki czemu później mógł zestawić dwie sprawy z użyciem identycznych broni. Motyw z telefonami pomógł mu tylko uświadomić sobie fakt, że przecież do takiej podmiany mogło dojść jeśli ma sie dwa identycznie wyglądające telefony/bronie. Przecież Beachum wiedział o tym, że sprawca przed morderstwem był w mieszkaniu policjanta.
Teraz to co zarzucają temu filmowi inni, czyli końcówka. Moim zadnie właśnie idealna. Pytacie jak taki inteligentny facet mógł doprowadzić do tego by dać się złapać poprzez odłączenie maszyny podtrzymującej życie jego żonie? Otóż być może dla swojej wygody sprawca nie chciał utrzymywać jej przy życiu, nie sądził, że może to otworzyć drogę do kolejnego procesu. Po prostu zgubiła go własna pycha. Tak był pewien swojej wygranej i swojej nietykalności, że po prostu nie pozwolił na to by jego żona żyła nawet jako "warzywo".
Ponadto taka końcówka pozwala nawet dopasować ją do opowieści sprawcy wygłaszanej Beachum'owi w więzieniu o jajkach o tym, że na każdym znalazł skazę tak samo jak znalazł skazę u Beachum'a. Koniec filmu pokazuje, że nawet sprawca nie jest jajkiem bez skazy.
Tyle odnośnie tego filmu. Dla mnie 9/10.
Dla mnie również 9/10 - Hopkins jak zawsze wybitnie, Gosling również dobrze choć dużo słabiej, ale też rolę ma trochę niedopisaną. Dałbym 10, ale mam 2 zastrzeżenia - pierwsze to romans Beachuma i Gardner - niepotrzebny, taka typowa zapchajdziura z każdego amerykańskiego filmu. Ja rozumiem, że to miała być pewna symbolika- ona reprezentuje potężną korporację strzegącą nie prawa, tylko własnych interesów, sprawiedliwość ich nie obchodzi za to jako prawnik państwowy Beachum właśnie prawa strzeże, ale jednak widać, że zrobione na siłę, jakoś bez polotu. No i drugie to już typowo- końcówka. Bardzo banalne rozwiązanie intrygi w stylu "bad guy can't win". Tak nagle, patrząc na telefony, Beachum wpada na rozwiązanie jakie nie przyszłoby do głowy największemu mózgowi i realizuje je bezbłędnie- bardzo to naiwne, zważając na fakt, że właściwie cały film błądzi jak po ciemku, a sprytny Crawford robi z nim co chce.... Fakt, że chodziło o tą skazę, pęknięcie- Beachum je znalazł, ale jak na cały film jest to jakieś za proste. No i wydaje mi się dziwne- drugi proces za wyciągnięcie wtyczki i tym samym zabójstwo? Przecież zrobił to zgodnie z prawem bo strzelenia do żony mu nie udowodniono. Gdyby umarła sama to już nie byłoby sprawy? Może się czepiam, ale chętnie zobaczyłbym coś odmiennego od schematu - zły gość na końcu idzie siedzieć, nieważne jak genialnie wszystko zaplanuje..... Poza tym film świetny, klimat i zdjęcia Los Angeles mistrzowskie, muzyka też świetnie pasuje.
Wiesz co, mi się wydaje, że chodzi o inną rzecz. Podczas pierwszej rozprawy ona jeszcze żyła, więc proces mógł się toczyć o "usiłowanie zabójstwa". Gdyby Hopkins nie wyciągnął tej wtyczki, znalezienie broni nic by nie zmieniło, bo proces już dawno się zakończył. Natomiast to, że ona już nie żyła otwierało drogę to innego procesu o "zabójstwo". Było nowe oskarżenie itp. Nie wiem, czy dobrze pamiętam ten film, oglądałam ten film dawno, ale tak to wtedy zrozumiałam.
mnie tez sie nie podobal. moze dlatego ze nie przykulam zbytniej uwagi na ten film, co chwile mnie ktos wołał, rozmawiał. byc moze przez to, ale jakos i tak ejstem na nie.
To co mogę powiedzieć pozytywnego o tym filmie to jedynie rola Hopkinsa, kiedy pojawiał się na ekranie to pojawiały się też dobre dialogi, ciekawa mimika twarzy itd. Według mnie zakończenie bardzo naciągane. Zakaz ponownego sądzenia tej samej osoby o ten sam czyn, i "genialny" pan prokurator który mówi że to już nie usiłowanie zabójstwa lecz morderstwo, trochę to naciągane moim zdaniem, bo Hopkins jako człowiek który został uznany za niewinnego usiłowania popełnienia zabójstwa legalnie zdecydował o zaprzestaniu sztucznego podtrzymywania życia swojej żony. Poza tym kolejny aspekt podmiany broni, nikt nie widział jak to robi, wielu starszych ludzi w kapeluszu i okularach na zdjęciu słabej jakości wygląda tak samo, bardzo łatwo można wszystko zrzucić, całą winę na policjanta który popełnił samobójstwo. O i jeszcze młody prokurator, oskarżyciel, który jak dotąd dbał tylko o swoją karierę podtyka trudne sprawy innym żeby mieć lepsze statystyki nagle się budzi w nim aniołek i przejęty sprawą o mu jeny wypuściłem mordercę. Film oceniam na 3/10, byłoby zero gdyby nie Hopkins.