Rua 1º Dezembro, nº 101, 2º C, siedziba Optec Filmes w Lizbonie. Solidna brama strzeże wejścia do starej kamienicy tuż obok dworca Rossio, nie ma dzwonka. Jak wygląda klucz? To może być numer telefonu. Ktoś zjedzie z góry ciasną, pozbawioną światła windą i wpuści cię do środka. Balustrada z ozdobną kulką, kurz, drzwi wejściowe, szafa,... Rua 1º Dezembro, nº 101, 2º C, siedziba Optec Filmes w Lizbonie. Solidna brama strzeże wejścia do starej kamienicy tuż obok dworca Rossio, nie ma dzwonka. Jak wygląda klucz? To może być numer telefonu. Ktoś zjedzie z góry ciasną, pozbawioną światła windą i wpuści cię do środka. Balustrada z ozdobną kulką, kurz, drzwi wejściowe, szafa, krzesło, okno, widok z okna... Pedro Costa, bohater zeszłorocznej nowohoryzontowej retrospektywy, jest w filmie Júlia Alvesa równie nieuchwytny, co istota jego kina i metoda, którą się posługuje. Niemal nie wychodząc z lizbońskiego biura Costy, reżyser konstruuje korowód obiektów-fetyszów. Kamera z napisem "pedro", jego zniszczone buty, kartka z odręcznym pismem, jego głos. Jednak materia, którą Alves się posługuje, staje się coraz bardziej ulotna, złożona z dźwięków, fotografii, scenariuszy, które nie istnieją, zdań, które się nie kończą. Czy wystarczy zbliżyć obiektyw do przedmiotu, żeby opowiedzieć jego historię? Winda, w której Ventura rozmawiał ze swoimi demonami, w rzeczywistości nie ma czwartej ściany, nie da się jej zamknąć. czytaj dalej