nie wiem jak wy ale mi wydaje sie ze ta "milosc" Belli to nie byla taka do kona milosc:P:D wydaje mi sie ze to bylo raczej zauroczenie fascynacja ale nie milosc...gdyby naprawde kochala jackoba (nawet mniej niz edwarda) to by do kona miala jakies watpliwosci...a ona caly czas mowila ze to edward jest dla niej tym jedynym.nawet w 4 czesci mowila na jackoba-"moj przyjaciel". nic wiecej...tak jak mowie wydaje mi sie ze on byl dla niej tylko zauroczeniem acierpiala dlatego ze nie chciala go zranic zreszta o czym czesto wspominala.to edward byl dla niej tym jedynm i tak naprawde nie miala watpliwosci kogo wybrac wiec tak jak mowie jackob=zauroczenie :P:P:P
A JAK WY SADZIECIE??? napiszcie swoje zdanie:)))) pozdrwiam:D:D:D
Prawda, był z nią w najtrudniejszych jej chwilach ale prawda jest taka, że potem zachowywał się jak egoista. Chciał ją mieć tylko dla siebie i wykorzystywał to, że dużo przez Edwarda wycierpiała dla swoich niecnych celów. Jak dla mnie Jackob to kolejny czarny charakter w tej grze - pseudo przyjaciel - któremu tak naprawdę wcale nie należy do końca na szczęściu Belli, a na swoim na co wskazuje jego reakcja po tym, jak Bella mu powiedziała, że Edward to ten jedyny.
Moim zdaniem Edward potem dawał w kwestii Jackoba wolną rękę Belli nie tylko z powodu zaufania do niej ale też dlatego, iż wiedział że ta pseudo przyjaźń - miłość - którą darzył Jackow Bellę sama go zniszczy.
Pozdrawiam!
bez sensu, skoro nie spoilując, wpojenie padło na kogoś bardzo bliskiego Belli a nie na samą nią , wiec te jego kochanie to nie kochanie a tylko mocne zauroczenie , prawdziwa miłość 'dla niego' przypadła nieco póżniej
Czytając New Moon nie mogłam się doczekać pojawienia się Edwarda:( Fajnie że Jacob opiekował się Bellą żeby już totalnie nie odleciała ze świata żywych ale powoli jego postawa zaczynała mnie drażnić.W następnych częściach widać jak na dłoni że Edward jest sporo poważniejszy i dojrzalszy od Jacoba(no cóż ma w końcu 110 lat xD).A to wpojenie! Dziecko ma hmm 3 miesiące a ten już się deklaruje że to jego miłość...ehh beznadzieja. A to jak wołał na Renesmee - Nessie! Masakra!Rodzice wymyślili jej to imię zaraz jak ją wyjęli a on sobie przywłaszczył ją już na maxa..jak się bella przerodziła w wampira to ledwo co oddawał(na samym początku) Belli jej córke jak by rozstanie z nią miało do zabić;// Shit i tyle! jakoś go nie lubię...oczywiście Jacoba bo aktor spoko;)
z mojego punktu widzenia to widzę to tak że JB był raczej egoistą. Wydaje mi się, że zalezało mu na sobie a Belli tylko wmawial ze ja kocha zeby go nie opuscila(Edward przynajmniej sie przyznal kim jest a Black perfidnie jej unikal i pozostawil na pastwe losu. No i ten motor który zostawil przed domem Belli. To byla ewidentna zemsta za powrót Edwarda a nie chec pomocy Belli, wiedzial ze skoro ewdard wrocil to juz nie odejdzie. Nie mial w sobie wystarczajaco tyle uroku co Edward by "manipulować"Bells nie mowie ze Edward nia manipulował no ale cóż miał swój urok:]]), belli mówił ze nigdy jej nie skrzywdzi bo chciał być taki jak Edward. Wiedział ze nawet w połowie mu nie dorównuje, nie potrafił zrozumieć jak wampir mógł w ogole zakochać się w człowieku, co więcej całować go. Był zazdrosny bo tak naprawdę w głębi serca wiedział ze nigdy nie byłby wystarczająco silny by jej nie zrobić krzywdy. W koncu był za młody. A Edward za stary :P ale za to bardzo bardzo dojrzały. Zyjac tyle lat na swiecie zdazył poznać dokladnie kazde uczucie cżłowieka.
W koncu byl wampirem znal sie na wilkolakach jak nikt inny. Wiedzial ze Jacob nie ejst wystarczajaco silny, a bał się o Bellę jak o nikogo. W koncu wilkolak a wampir to nie to samo.( a trzeba pamietać ze Edward nie mial zamiaru zabijać Jacoba, no chyba ze ten by zabil belle. Co wiecej w Jacobie z kazdej strony dało sie wyczuc nienawisc do Edwarda a to jak zachował sie wampir dziekujac Blackwi za opieke nad bella było mega wielkim zaskoczeniem zarowno dla czutelnika jak i dla samego jacoba. On raczej nie zebralby sie na taki gest. Po prostu zazdroscil mu wszystkiego. Nie spodziewal sie ze wampir moze miec ludzkie uczucia i ze Edward taki jest. to go of course musialo dobic no bo jakzeby inaczej)
Po prostu wydaje mi sie ze bella go bardzo lubiala jak brara. Ale czasami miala chwile zwatpienia bo Jacob ja mamil, nie zapomnijmy ze ona myslala ze Edward nie wróci. Bycie z jacobem brala tylko wtedy pod uwagę.
Ale i tak wydaje mi sie ze nigdy nie bylaby z nim tak szczesliwa jak z Edziem pedziem.
Mogłabym tak pisac i pisać bueh.
W 3 części tej sagi, czy nawet pod koniec 2 części jacob wyznaje jej miłość. a ona ją odrzuca, ale dopiero potem rozumie że i ona go kocha. dokonuje trudnego wyboru między Jacobem i Edwardem. no i oczywiście wybiera Edwarda, ale Jacob do końca o nią walczy ! ;)
Pozdrawiwam :)
Nie cierpię Jacoba
Jak przeczytałam 2. część, to nie przepadałam za nim. Po 3. części już go nienawidziłam. Moim zdaniem Jacob był wielkim egoistą i chciał po prostu wykorzystać to, że był jedynym oparciem Belli. Jeśli ją kochał, powinien uszanować to, że ona traktuje go tylko jak brata, kocha go, ale nie jak mężczyznę (o ile można tak powiedzieć, bo przecież JB to dzieciuch, w dodatku bardzo głupi). Tak było w drugiej części. Wiedział, że ona zawsze będzie kochać Edwarda, a mimo to i tak się wtrącał nie tam gdzie trzeba.
A 3. część to tragedia, jeśli chodzi o zachowanie Jacoba. Ja bym na miejscu Edwarda zabiła go po pierwszym jakimkolwiek jego wyskoku. Koleś tak mi działał na nerwy tym, że tak uparcie walczył (choć walka ta była z góry przegrana i musiał sobie zdawać z tego sprawę - no chyba że był totalnie głupi), że aż mi się niedobrze robiło, jak było cokolwiek o nim. A jeszcze jak ona go pocałowała, to myślałam, że mnie coś trafi! I jeszcze stwierdziła, że go jednak kocha! No nie mogłam w to uwierzyć!
A 4. część to przegięcie. Dobrze że odczepił się od Belli, ale szkoda, że nie zniknął z jej życia. Za dużo go w tej sadze!
mimo tego ze tak stwierdziła to tego nie czuła tak naprawdę. nie odrózniła tego zauroczenia i wydawało jej się. prawdziwą milosc czula do Edwarda ale to moje odczucie :]
nie wiem sama... no na pewno nie czuła do J. tego co do Edwarda, to oczywiste. Może sobie wmówiła, że ta braterska miłość to coś więcej, a wcale tak nie było
w każdym bądź razie te jej rozterki były niezwykle irytujące
mi sie wydaje (ale kazdy moze miec swoje zdanie przeca :) ) ze jackob to bylo zuroczenie. no wydaje mi sie ze wiekszosc z nas :P cos takiego przezyla. zauroczenie fascynacja a prawdziwa milosc- te uczucia to dzieli naprawde wielka przepasc :)
Ja też nie lubie Jake'a o matko ale on mnie wkurzał w 2, 3 i 4 cześci, ale powiem, że Bella mnie irytowała w 2 i 3 tomie i na poczatku 4, momentami miałam taka ochotę jej przywalic, w każdym bądź razie lubialam ją w "Zmierzchu" choć mementami też mnie wkurzała, poźniej ponownie polubiałam ją jak juz została wapmirem. Zauważyłam, że bardziej w siebie uwierzyła i coś jescze sie zmieniło, ale nie wiem co.
fakt.jacob tez byl egoistą .ale on jednak na prawde ja kocha. Edward ma nad nim przewage , zdecydowanie umyslowa
prawdę powiedziawszy pisałam to samo w najgorszych wątkąch więc tylko zacytuję sama siebie. A najlepsze jest to że pisałam prawie to samo co wy :)
Ale wracając do jacoba czy tylko ja zauważyłam że był on chamskim, aroganckim egoistą. Prawdę mówiąc to nie interesowało go dobro Belli tylko jego. Czy no się o nią martwił: jej przyszłość czyli studia(najlepiej jakby zamieszkałą jak wieśniaczka u niego i myła,prała, prasowała!), jej bezpieczeństwo przy nim(przy nim bezpieczna phe) itp. I nie było mi go żal na końcu zaćmienia! Po tym jak się przemęczyłam 2 tomy czytając o nim?! Raczej śmiać mi się chciało jak zaczął opowiadać tą historię o dwóch matkach. żal!żal!żal! Wiedział, że bella i Edward się kochają ale nie pchał się tam na silę, a później mówi że odpuści bo bardziej ją kocha. Nawet nie umie przegrywać ha! Natomiast według mnie, Bella nie kochała Jacoba... cokolwiek to było było to współczucie, wyrzuty sumienia, żal jej było go, nie chciała go ranić i darzyła przyjaźnią, ogólnie taka mieszanka. Bardziej miłość z obowiązku - jeśli jest coś takiego. :p