Jestem ciekawa czy jeśli w naszym świecie istniałby taki Edward to czy byłybyście w stanie znieść dla niego tyle co Bella? Tak sobie myślę ile ta biedna dziewczyna musiała przejść. Najpierw tropiciel miał na nią chrapkę, później mogła zginąć z rąk czy tez zębów Volturi, wcześniej jeszcze był Laurent, no i brat Edwarda Jasper ,dalej banda nowonarodzonych no i Viktoria. Ostatecznie ciężka ciąża która doprowadziła ją ewidentnie do śmierci i to wszystko dla tak wielkiej miłości ? Ja nie wiem czy miałabym tyle odwagi i czy potrafiłabym się tak poświęcić... A Wy?
w sensie, że nic nie robić, tylko czekać, aż ktoś uratuje mój tyłek? oj tak, myślę, że dałabym radę.
Ja chyba też. A poza tym , jeśli byłabym zakochana bezgranicznie , to myślę , że byłabym na to gotowa. Porównuję to trochę do miłości do mojej rodziny. Za nich poszłabym w ogień :)
No ,,nic nie robienie" akurat nie. Źle nacisnęłam , chciałam odpowiedzieć na 1 post .
po pierwsze Edward zrobił się jakiś bezbarwny w tej części i nagle zaczęłam więcej sympatii odczuwać do Jackoba, a po drugie... pewnie gdybyśmy były w ciąży to stałoby się to samo co z Bellą.. to natura, że matka zrobi wszystko dla swojego dziecka, ja tego jeszcze nie doświadczyłam, ale tak jest.