Co w tym jest że tak to ubóstwiacie?
Nie kumam tego. Przecież to jest takie puste, głupiutkie i naiwne. Żeby chociaz aktorzy byli jeszcze w miarę ale nie. Niedługo świat o nich zapomni tak jak zapomniano o innych pseudo gwiazdkach
Zauważyłam, że poza polskimi szmirami to mamy podobne gusty.
Nie wiem czemu nie lubisz zmierzchu lub aktorów lecz nie podałeś żadnego argumentu.
Myślę że film jest przeznaczony bardziej dla romantycznych osób i polecam ci przeczytać książkę.
czytałam wszystkie 4 części i po przeczytaniu ich doszłam do wniosku że jest to tak płytkie i tak oklepane, że nie mam juz siły na tego typu bzdety.
Oglądałam 3 filmy z wielkim bólem przebrnęłam przez księżyc w nowiu nie mówiąc już o zaćmieniu.
Bohaterowie w filmie sa sztuczni mało prawdziwi i nie potrafią pokazać emocji. Poza tym to irytujące kiedy na 3 miesiące przed premierą w radio, tv,, internecie wszyscy gadają o Zmierzchu. Ta histeria fanek na widok aktorów jest dla mnie kompletnie nie zrozumiała a już najgorsze są osoby które porównują np R.Pattinsona z Johnnym Deppem i twierdzą że R.P jest o niebo lepszy albo też że Zmierzch jest wybitniejszy niz Zielona Mila
Cóż, też próbowałam zrozumieć ten fenomen. Pamiętam jak byłam mega sceptyczna wobec Harrego Pottera, ze względu na ten szum wokół książek, w końcu pewnego grudniowego dnia wzięłam książkę i już po pierwszym rozdziale dałam się wchłonąć. Więc sobie pomyślałam, że może i ze Zmierzchem tak będzie- niestety już po pierwszej stronie uderzyło mnie kilka rzeczy- po pierwsze jest książka pisana z pierwszej osoby liczby pojedynczej, i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że styl przypominał ten z internetowych blogasków pisanych przez 13-letnie faneczki. Dokładnie tak samo się to wszystko zaczynało. Kolejna rzecz- to imię bohaterki, dla mnie zabiło ono na alarm "Bella Swan" - Piękny łabądź, normalnie głębia brodzika. I już wtedy wiedziałam, że będę mieć do czynienia z "literaturą" niskich lotów oraz Mary Sue w pełnej okazałości. Nie wiem czemu wytrwałam te 4 tomy, liczyłam na jakąś konkretną akcję, niestety poza ewentualnymi momentami zwrotnymi które trwały max 1 rozdział nic się tam nie działo, no bo ja nie uznaję wyczytywania średnio co 5 stron jaki to Edziu jest boski i jak życie bez niego nie ma sensu za satysfakcjonujące.
Filmy są o tyle lepsze, że nie dostajemy notorycznych opisów Edka, ale filmy są tak samo cienkie jak książki, w pierwszej części muzyka była nawet spoko i zdjęcia. Ale potem to naprawdę coraz gorzej. Nie powiem nie mogę się doczekać tego epic failu jakim będzie ta niedoszła bitwa między Cullenami a Volturi. Niedoszła ponieważ Bella tego zapragnęła, a z Mary Sue się nie dyskutuje!