nie lubię takich szitów, ale po raz trzeci dałem się zaciągnąć na zmierzch do kina.
pierwszego filmu jaki oglądałem w ogóle nie pamiętam, drugi wiem, że był cienki, ale ten to jest po prostu kpina
bożyszcze nastolatek grają w filmie, w którym w jednej scenie od płodu odchodzi łożysko i łamią się kości? przecież to jest niesmaczne nawet w filmie dla dorosłych, surowość z jaką zostało to pokazane sprawiło, że prawie wyszedłem z sali bo nie mogłem tej żenady znieść
co to w ogóle za pomysł z piciem krwi? przecież od 30 częsci jest dym o to, że bella chce zostać taką białą suczą a ten cały parkinson nie chce jej zmienić. a tu w jednym filmie on robi jej dziecko, ona je rodzi, on ją zamienia w cold blooded bijacz, potem ona umiera i w ostatnim ujęciu zmartwychwstaje. a w tle tego wszystkiego uliczna impreza w rio, krew w kubku od pepsi, łzy, pękające kości, jakieś przerosnięte wilki i białasy z szybkością czasu. niezła ryfa. no i cały film w zasadzie odbywa się wokół brzucha belli, raz większy, raz mniejszy, ona raz chudsza, raz grubsza, raz bledsza, raz bardziej szara, na końcu to już w ogóle ma kolor kokainy.
co za zmarnowane 16 złotych