jesteśmy świadkami narodzin nowego gatunku w polskim kinie, który jako jedyny ma szanse w starciu z tytanem- komedią romantyczną. ;]
a poważnie "salę samobójców", choć nakręcona dosyć sprawnie, z zalewem tanich komedii romantycznych łączy przede wszystkim to, że powstała pod wpływem chwilowej mody i szybko się zdezaktualizuje. o ile już się to nie stało.
ja uważam, że ten film można odbierać jak najbardziej uniwersalnie więc jego treść nie zdeaktualizuje się. osadzony jest w takiej a nie w innej scenerii, niemniej porusza ponadczasowe problemy
nic w nim ponadczasowego. może poza konfliktem międzypokoleniowym, ale to dosyć banalne. a cała reszta? efekty inspirowane grami komputerowymi czy "drugim światem", postawa głównego bohatera, który emocjonalnie wszystko wyolbrzymia, plus cała stylistyka "emo" ("moda" na samookaleczanie się, stylizacja), to wszystko sprawia, że za parę lat, kiedy zapomnimy o zjawisku emo, film stanie się nieczytelny. dla mnie był po prostu chybiony.
To, co się dzieje pomiędzy głównym bohaterem a jego rodzicami, to nie jest konflikt międzypokoleniowy. Konflikt międzypokoleniowy polega na tym, że przedstawiciel tego młodszego buntuje się przeciwko schematom tego starszego, a w filmie ukazana jest przepaść emocjonalna - to trochę co innego.
Wydaje mi się, że osoby, które uważają, że motywy gier komputerowych i poruszenie problemu postawy emo są w tym filmie czymś innowacyjnym, powinny zacząć uzupełniać swoją filmotekę dziełami sprzed 5-6 lat wstecz. Ten film miał wzbudzić zainteresowanie problemem, a nie efektami. Efektami miało poruszyć np. Sin City, albo Number 23...
jeśli chodzi o konflikt międzypokoleniowy, to nie widzę sprzeczności. można nawet powiedzieć, że ta "przepaść emocjonalna", jak mówisz, miała swoje źródło w stylu życia rodziców, którego chłopak nie akceptował. a co do "emo" naprawdę nie czuję się ekspertem i nie aspiruję do tego miana, "uzupełnianie filmoteki" o dzieła z tego kręgu zostawmy więc prawdziwym fanom gatunku.
A mi się wydaje, że efekty komputerowe są z jednego zasadniczego punktu. Takiego portal Second life istnieje naprawdę, a sądzę, że nie wiele osób zdaje sobie z tego sprawę.