Oglądałam film dzisiaj, i jak dla mnie jest on przede wszystkim genialną przestrogą przed
błędami jakie możemy popełnić jako rodzice czy otoczenie wobec innych ludzi. Jest co
prawda wiele niedociągnięć (jak ludzie, którzy są na takich wysokich stanowiskach - matka
Dominika zajmuje wysoką pozycję w jakiejś firmie, ojciec jest liczącym się politykiem - którzy
głupi być NIE MOGĄ, mogliby przeoczyć tak oczywiste fakty, jak zaniedbywanie syna? Co
prawda można próbować o tym nie myśleć, ale jak już pojawia się tak poważny problem jak
próba samobójcza i zamknięcie się syna na długie dni w pokoju, to to chyba samo się
nasuwa, zwłaszcza martwiącym się rodzicom.. Po drugie, skoro wiedzieli, że dzieciak ucieka w
świat internetu, dlaczego nie odłączyli mu go wcześniej? Po trzecie, chłopak parę miesięcy
siedział zamknięty w pokoju (nawet jeżeli "judo-incydent" nie miał miejsca zaraz po
studniówce, to w jej okolicach, a gdy Dominik trafia do szpitala jest już powiedziane, że nie
przystąpił do matury, a więc to musiało trwać dobrych parę miesięcy) i nikt nie próbował go
stamtąd na siłę wyciągać? Trochę to podejrzane.
Jednak zakładając że film miał na celu zwrócenie uwagi na pułapki egoizmu i braku szczerego
zainteresowania bliskimi, można te niedociągnięcia pominąć i potraktować jako środek do
unaocznienia głównego problemu. Tak przynajmniej ja to widzę.
Ogólnie szczerze polecam, myślę że to dobra odmiana dla zalewających ostatnio nasze kina
polskich komedii czy to romantycznych czy obyczajowych. Zdecydowanie zmusza do
myślenia. No a poza tym bardzo dobra gra aktorska, dobre efekty, dobra muzyka. Po prostu
dobre kino.
1. To właśnie taki typ ludzi często zaniedbuje swoje dzieci - robią pieniądze i kariery, a dzieciak jest odwożony, przywożony, w domu gosposia.
2. Myślę, że oni sobie nie zdawali sprawy, że problemem jest internet, dopóki psychiatra o to nie "zahaczył"
3. niee, w szpitalu matka mówi coś w stylu "on ma maturę" albo "ma zdawać maturę". Należy założyć, że wychodził po jedzenie, być może miał połączoną z pokojem łazienkę (nie zdziwiłabym się - w takim "wypasionym" domu ;) ), w dużych domach czasem ludzie rzadko się mijają, być może na początku nie zwracali uwagi na to, że syna "nie widać", skoro na co dzień pewnie i tak rzadko go widywali.
Oczywiście fakt, że wcześniej nie wyłamano drzwi i nie zdemontowano zamka, nie odcięto sieci itp. powoduje załamanie rąk nad tymi rodzicami, ale widocznie tak mieli być przedstawieni :/