FINAŁ UWAGA SPOILER UWAGA SPOILER.
Ciekaw jestem niezmiernie czy widzom (czyt. Tobie) choć przez chwilę (krótszą lub dłuższą) zaświtała myśl (mniej lub bardziej natrętna), że śmierć głównego bohatera wcale taka oczywista nie jest...??? Przedzierając się (aczkolwiek nie zagłębiając) przez liczne wątki odniosłem wrażenie, iż należę, wraz ze swoim nazwijmy to odczuciem, do mniejszości, zaskakująco zdecydowanej mniejszości...
najfajniejszym aspektem tego filmu jest fakt ze ma taki impakt na nas, ze nie jestesmy w stanie spamietac szcegolow widzac go tylko raz. nawety najbardziej wydawaloby sie oczywiste watki jak np smierc.. akcja samobojcza przygotowywana przez sylwie, scena sexu sa odbierane zupelnie odmiennie przez roznych ludzi. to mi sie podoba... ostatni raz mialam taka sytuacje po fight club , ze niedlugo po obejzeniu filmu mialam musialam zobaczyc go jeszcze raz aby poukladac sobie w glowie wszytkie watki. brawa dla scenarzysty i rezysera w jednej osobie :)
Nic dziwnego, że odbiór jest rozmaity, skoro w grę wchodzą sny, marzenia, zaburzenia psychiczne i nie wszystko pokazane jest
wprost, łącznie z finałem, który w mym mniemaniu wcale nie jest aż tak tragiczny... Jak dla mnie sam brak dosłowności nie czyni filmu dobrym, gdy inne elementy kuleją...
Pozdrawiam.