Wczoraj wróciłam z seansu i powiem tak:
Film jest genialny, jest zdecydowanym przełomem jeśli chodzi o kino polskie, ale jest zdecydowanie przeznaczony dla starszej młodzieży, gdyż młodsza po prostu nie dojrzała do tego, aby go w pełni zrozumieć. Zdarzały się momenty, podczas śmierci Dominika, gdy Sylwia wybiegła przed dom, że na sali kinowej było mnóstwo śmiechu, podczas, gdy ja osobiście płakałam, zresztą nie tylko ja. A śmiały się oczywiście dzieci w przedziale wiekowym 13-14 (Zresztą nie rozumiem jakim cudem ich wpuścili). A po seansie uważali, że film był nudny i do niczego. Może dla nich tak, skoro są na tyle niedojarzali emocjonalnie, żeby zrozumieć przekaz tego filmu. Cóż, dla mnie osobiście był przełomem, był świetny, a gra głównego bohatera powalała. Może i trochę za dużo obróbki komputerowej, ale jeśli chodzi o całokształt to naprawdę nie ma co zarzucić. Szacun.
Zgadzam się ! Jak można na taki filmie się śmiać ?? Nie rozumiem tego, nie rozumiem tych tępych kretynek co śmiały się na całe kino to tylko świadczy jaką gówniarzerią są ... :/ Nikt z starszych się nie śmiał
Mi też film bardzo się podobał. Porusza szalenie ważne problemy, których ludzie starają się nie dostrzegać. Jest bardzo dobrze zagrany i nieźle zrealizowany. Z mojego seansu wyszło kilkanaście osób w tarkcie filmu, dzieciarnia dusiła się z tyłu ze śmiechu. Nie rozumiem takich reakcji.
również się z wami zgadzam a jak czytam komantarze o tym że film był o emo-geju to ręce mi opadają że ktoś z 2 godzinnego filmu
Przepraszam bardzo Emmi ale spodziewałem się twojej opinii na temat wieku widza przeznaczonego do oglądania tego filmu, a Ty wplotłaś Spoiler, no wybacz ale ktoś (np Ja) jest przed obejrzeniem tego filmu, a zamierza na niego iśc, a Ty zepsułaś mu zabawę.
ja odradzam Ci pojscie na ten film.. dobrzy aktorzy i muzyka to wszystko co mozna powiedziec o tym filmie... no chyba ze jestes nastolatkiem, to wtedy jest szansa ze film ci sie niestety spodoba.
Chcę dac szansę młodym aktorom, scenariuszowi. Takiego filmu jeszcze nie było w Polsce, co pozwala mi wierzycże jest wyjątkowy. Ktoś mi kiedyś powiedział że "nie ważne na co się idzie do kina tylko z kim", bo kino jest jednym z tych miejsc gdzie oprócz spokojnego zobaczenia produkcji, można spotkac się w miłym i kulturalnym gronie z bliskimi zamiast pic gdzieś w parku alkohol. Dodam jeszcze do ost zdania że idę z osobą z którą mógłbym patrzec chocby wyłączony telewizor, i byłby to najlepszy film w moim życiu heh ;)
wiesz może wyjdź z szuflady,bo ja np nie jestem nastolatkiem a film mi się podobał i nie ma to znaczenia ile masz lat.
a Tobie radzę nie czytanie komenatrzy,nie sugerowanie się opiniami innym i tym ile lat się powinno mieć żeby się film spodobał,idź do kina i przekonaj się sam,bo określnaie filmu jako dla nastolatków bądź pisanie że jest on o emo-geju jest kompletnie nietrafione,akceptuje zdanie innych ale przestańcie się skupiać na tych dwóch słowach.
Zgadzam się z b_daviss, kiedy czytam niektóre komentarze, mam wrażenie, że oglądałam zupełnie inny film niż ich autorzy. "Sala samobójców" nie jest ani dla emo-gejów, ani o emo-geju.
Cieszę się, że na sali kinowej, w której ja oglądałam ten film, nikt się nie śmiał.
A Tobie polecam z całego serca - idź do kina i wyrób sobie własną opinię. Pozdrawiam :)
Obejrzałam film wczoraj i śmiało dałam mu 10/10. Jak dla mnie? G e n i a l n y pokaz polskiego kina, zawierającego zarówno złość, smutek jak i wrażliwość.
Zastanawiałam się w ogóle czy zaczynać ten temat, ale co mi tam - naiwnie liczę na sensowną dyskusję.
Dobrze więc moi drodzy "dojrzali odbiorcy" - może spróbujcie podzielić się refleksją DLACZEGO ten film tak Wam się podobał? Bo jak dotąd żaden z Waszych ochów i achów nie został poparty sensownym argumentem, oprócz wypowiedzi ajka_k , która choć w jednym zdaniu uzasadniła, co ją poruszyło.
Osobiście chciałabym poznać tę dzieciarnię, która się śmiała podczas seansu, bo miałam ochotę w podobny sposób zbezcześcić to "arcydzieło". Obserwując kolejne krople łez spływające po policzkach bohatera, nie wiedziałam już czy mam się śmiać, czy też zacząć płakać.
[uwaga, spoilery!]
Niestety, wg. mnie ten film jest miałki. Sili się na oryginalność, ale oto widzimy schematyczne emo, dziecko z bogatego domu, dla którego rodzice nie mają czasu, nikt go nie rozumie, jest zbyt wrażliwy dla tego świata. Tak, trzeba się więc od niego odciąć, zamknąć przed wszystkimi i znaleźć inną rzeczywistość, majacząca o śmierci dziewczyna jest super. Relacje Dominika z rodzicami są ukazane bardzo sztampowo. Wymiana pseudo"głębokich" zdań między głównymi bohaterami w stylu "Otwarte rany, zamknięty świat" też wywołała u mnie uśmiech politowania.
Na plus zaskoczyły mnie animacje - spodziewałam się kanciastych potworków, ale wszystko to było nadzwyczaj płynne i jeśli ktoś lubi takie klimaty, to na pewno miło mu się na to patrzyło. Ale właśnie, moim zdaniem, animacje były świetne technicznie, bo treściowo, tak jak i reszta filmu, nudziły mnie zupełnie.
Podobała mi się gra odtwórcy roli Dominika, wczuł się w bohatera i bardzo naturalnie wypadł, ale co z tego, skoro sama postać Dominika drażni, a w końcu przestaje interesować, co się właściwie z nim stanie (i to, co się z nim stało, też jakoś nie zaskakuje).
Nie wiem do kogo właściwie skierowany jest ten film, wydawało mi się, że ze względu na swoją treść i formę, ma zwrócić uwagę gimnazjalistów, licealistów* być może (skoro Dominik jest maturzystą), ale jeśli 13-14latkowie, tak jak piszecie, śmieją się na tym filmie, to chyba do nich też to nie trafia. Tematyka i emocje, jakie Sala samobójców chciała przedstawić w moim odczuciu ukazywane są na siłę, przez co chwilami balansują na granicy żałości.
*zaznaczam wyraźnie, że odniesienie do wieku nie jest tutaj w jakikolwiek sposób wartościujące
Mam 17 lat, śmiałem się na seansie do rozpuku. Każdy kolejny absurd w tym filmie został przeze mnie [i mojego znajomego w tym samym wieku] obdarowany śmiechem. Współczuję osobom, które nie widziały w życiu dobrego mocnego dramatu psychologicznego, skoro ten film uznają za arcydzieło i wystawiają mu ocenę 8-10.
Brak wolnych miejsc.Seans niedostępny. Nie słychać popcornu ani coli. Kocham to. Idę na to po raz drugi. Wart każdych pieniędzy... Z takimi słowami trzeba się spotkać na drodze do obejrzenia tego filmu. Sieć huczy od pochwalnych opinii wzruszonych kinomanów. Wzruszonych?! To za mało powiedziane! Co jest w tym filmie takiego, że powoduje on takie reakcje? Czy jest taki dobry? A może tylko świetnie wypromowany? Warto zauważyć, że pochwałom głównie młodych odbiorców towarzyszą raczej chłodne recenzje dziennikarzy i krytyków. ,,Sala samobójców'' podzieliła publiczność. Jako przedstawiciel większej grupy, czyli fan tego filmu postaram się zbić niektóre z argumentów strony krytykującej film. Po pierwsze zarzuca się fabule Sali jej nierzeczywistość, to że nie mogła się wydarzyć a główny bohater jest wydumany. Widz nie powinien dać się zwieść takiemu przekonaniu. Dominik Santorski nie ma być statystycznym nastolatkiem. Sala opowiada o konkretnym przypadku, w którym mamy do czynienia z nastolatkiem zagubionym w swojej młodośći. Jest ponadprzeciętnie bogaty, ma wszystko. Takie określenie głównego bohatera ma konkretny cel, ma dowodzić twierdzenia o tym, że pieniądze szczęścia nie dają. W początkowych scenach Dominik jawi się jako bardzo niegrzeczny, zmanierowany, młody człowiek. To tylko pozór, on już wtedy jest jakby ,,skażony'' nienormalnym światem dorosłych. Ten świat to miejsce gdzie życiowy sukces, prestiż, wysoki status finansowy jest okupiony dysfunkcyjną rodziną. W tym przedmiocie przesłanie filmu jest jednoznaczne - to nie Dominik jest zepsuty i bezpodstawnie zły, patologicznego stanu rzeczy winni są jego rodzice. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, iż młody emo chce normalności. Widać to kiedy rozmawia z Sylwią ale też w kilku innych scenach. Można się domyślić, że prawdopodobnie Dominik przeżyłby gdyby zamiast być zabierany przez rodziców do opery obejrzałby film w kinie... Tymczasem spotyka go samotność, niezrozumienie i wielkie wymagania rodziców. Rodziców, którzy go WCALE nie znają. ,,Sala samobójców'' mówi jasno: normalnego rozwoju, dojrzewania, przebycia krętych dróg młodości, odnalezienia swojej własnej tożsamości nieda się KUPIĆ. Dominik Santorski żyje w potrzasku. Filmik wrzucony do sieci przez jego rówieśników powoduje, że nie potrafi on zmierzyć się ze swoimi negatywnymi emocjami. Film podejmuje więc problem tzw. śmierci społecznej. Kto wie, może gdyby powstał kilka lat wcześniej Anna Halman żyłaby do dziś... Po drugie spotkac można stwierdzenia, że scenariusz Sali to zbiór banałów. OK jeśli nawet.. to są one pretekstem do plastycznego, świetnie udźwiękowionego podjęcia ważnych, aktualnych problemów. Wszystkim, którzy fabułę uznają za wydumaną zalecam interpretację filmu poprzez zapoznanie się ze zjawiskiem/chorobą HIKIKOMORI. To jedna z wielu zalet Sali - nie poddaje się jednej czy kilku interpretacjom, wręcz prowokuje do myślenia. Jest polifoniczna i wieloznaczeniowa. Ale przede wszystkim to dawka emocji. Najbardziej zapada w pamięć scena, w której avatar Sylwii mówi: ,,nie chcieliśmy takiego zakończenia [?] chcieliśmy żyć , ten świat nie ma miłości , ten świat umiera , ten świat na nas nie zasłużył , dlatego musimy odejść , nasza historia już została opowiedziana , my odchodzimy ,a wy zostaniecie . zabijacie się powoli sami o tym nie wiedząc , to wy jesteście salą samobójców . '' Sala samobójców wraca do źródeł. Widz przeżywa katharsis. Ktoś pokrywa śmiechem swoje wzruszenie. Sala kinowa milczy. Nie czytajcie o Sali samobójców. Idźcie do kina. Nie wstydźcie się swoich uczuć.
Po prostu mi się podobał. Trafił w mój gust, podobała mi się tematyka, problematyka oraz wykonanie. Muzyka, aktorzy też dobrze dobrani. I poruszył mnie, nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć dlaczego. W każdym bądź razie miał (jak dla mnie) w sobie coś takiego, co sprawiło, że pomimo paru dni, które minęły odkąd go zobaczyłam nadal siedzi mi w głowie i uparcie się tam trzyma.
Źle to ujełaś:) nie wiek jest tu kluczem tylko wrażliwość ludzi. Poza tym sie zgadzam.
Wydaje mi się że spłycenie "problemów" do poziomu banału tak jak to ukazał film nie jest czymś co można określić przesłaniem dla osób dojrzałych. Film stracił wiele przez potraktowanie problematyki po macoszemu i przelecenie jej po łebkach oraz przez widoczne nastawienie się na zysk wpychając realia usilnie w wiadomą i dla wielu po prostu infantylną część popkultury.
Plusy filmu to na pewno gra aktorska i sama próba ogarnięcia tematyki, niestety reżyser nie zdołał udźwignąć tego i popłynął z tym przeciętnie.
"A śmiały się oczywiście dzieci w przedziale wiekowym 13-14" ja mam 15 i nie raz się popłakałam. Wiek nie ma nic do rzeczy tylko wrażliwość, dojrzałość i to czy ktoś znalazł się w choć trochę podobnej sytuacji do bohatera. "Mam 17 lat, śmiałem się na seansie do rozpuku. Każdy kolejny absurd w tym filmie został przeze mnie [i mojego znajomego w tym samym wieku] obdarowany śmiechem." Skoro chciałeś się pośmiać to dlaczego nie poszedłeś na komedię? A tak szczerze ... Skupiłeś się na oglądaniu filmu czy na piciu z kumplem ? ;)
Nie pisałem, że chciałem się pośmiać. Chciałem obejrzeć dobry, wartościowy polski film, który by mnie zaskoczył, zainteresował. Do końca filmu byłem skupiony, choć ciężko było być w 100% skupionym oglądając taki chłam i absurd goniący absurd od samego początku filmu.
Każdy ma prawo się wypowiedzieć, prawda? Wydaje mi się, że nikogo swoim komentarzem nie uraziłam, i nie rozumiem co ma wiek do wypowiedzi na forum skoro wypowiedź jest sensowna.
nie piszę o Tobie jak ktoś mądrze pisze to niech się wypowiada;) najpierw powinien być sprawdzany stopień inteligencji ;D
nie no ogólnie żartuję, to miało być skierowane do trutka (taka metafora, że głupoty wypisuje) bo ma 17 lat a się wymądrza jakby wszystkie rozumy pozjadał, a na pewno tak nie jest bo jak kogoś ten film śmieszy to chyba jest coś nie tak. Podobać się nie musi, każdy ma swój gust, ale śmieszyć zdecydowanie nie powinien.
Ogarnięcie po całości tej tematyki jest równie prawdopodobne jak wynalezienie perpetuum mobile lub... Zrozumienie kobiet przez facetów ;)
ja jeszcze nie byłam na filmie , ale zamierzam pójść i szczerze mówiąc jak oglądam trailer to chce mi się płakać , takie 13 - 14 latki to jeszcze dzieci , oczywiście ja też nie jestem dorosła , ale jak ktoś jest dojrzały to nie nabija się ze smutnej rzeczywistości , bo mimo iż to jest tylko film o uzależnieniu od internetu , to nie oznacza , że w rzeczywistości takie przypadki się nie zdarzają , a to jest przykre.
Tak też, ale za tą pułapką kryje się coś a raczej ktoś jeszcze i to jest właśnie to uzależnienie głównego bohatera. Więcej nie piszę żebyś mogła czerpać satysfakcję z oglądania. Pozdrawiam.
@ bruzdomierz "bo jak kogoś ten film śmieszy to chyba jest coś nie tak. Podobać się nie musi, każdy ma swój gust, ale śmieszyć zdecydowanie nie powinien."
No ładnie, widzę, że popadamy w tendencję właściwą filmom o wielkich osobistościach ziemskiego padołu: "To jest film o papieżu/Mandeli/Sendlerowej, nie możesz się z niego śmiać"
Tak samo tu - Dominik jest och jakże nieszczęśliwy, problem jest poważny i dotyka coraz większej ilości nastolatków, nie wolno się z tego śmiać.
Ale zauważ łaskawie, że jest to forum FILMOWE i piszemy tu o FILMACH, dlatego otwarcie przyznaję, że chciało mi się śmiać na tym FILMIE. Tak samo większość osób rechoczących podczas seansu nie śmiała się z samego problemu, ale sposobu, w jaki film o tym problemie traktuje.
@KINOpoSALI - nie podzielam opinii tych, którzy twierdzą, że główny bohater jest wydumany. Mało tego, sądzę, że, niestety, jemu podobnych jest wielu. Ale nie zmienia to faktu, że problemy Dominika zostały przedstawione banalnie - sztampowe, przepatetyzowane chwilami dialogi temu nie pomagają.
Pozwolę sobie zauważyć, że tematy, które zaznaczyłeś jako wiodące w filmie - są, jak wspominasz później, banalne - i nie - to nie jest OK:
* pieniądze szczęścia nie dają - ładna sentencja, aczkolwiek gdzieś już o tym słyszałam,
* patologicznego stanu rzeczy winni są jego rodzice [...] Tymczasem spotyka go samotność, niezrozumienie i wielkie wymagania rodziców - pokuszę się o stwierdzenie, że mówi o tym co drugi film familijny, bądź melodramat, którego głównym bohaterem jest dziecko/nastolatek.
Nie lubię, nie rozumiem, nie zagłębiam się w istotę emo subkultury, bo jest w niej dla mnie wiele żałosnego, ale reżyser filmu powinien zadbać, żeby podczas seansu moje wcześniejsze odczucia nie miały żadnego znaczenia. Nie jestem bokserką, nie lubię, nie znam się na tym sporcie, ale to nie przeszkadza mi oglądać "Wściekłego byka" Scorsese z zainteresowaniem.
Dominik jest za wrażliwy na dzisiejszy świat, nikt go nie rozumie? Spójrzmy na "Amadeusza" Formana - tam też mamy człowieka, którego współcześni mu ludzie nie są w stanie zrozumieć, "świat na niego nie zasłużył". Tylko warto zwrócić uwagę, że "Amadeusz" jest z roku 1984, opowiada historię człowieka żyjącego w XVIII w., a przedstawia relacje międzyludzkie bardziej ponadczasowo, niż "nowoczesna" "Sala samobójców" z 2011 roku.
I właśnie o to chodzi, w tamtych filmach, postaci są prawdziwie niejednoznaczne, mamy cały wachlarz emocji, a tu wszystko jest czarno-białe: źli rodzice, fałszywi koledzy, okrutny świat, biedny Dominik. Dlatego przywołane przeze mnie filmy oceniłam odpowiednio na 8 i 10, a ten "aż" na 6 - i to tylko ze względu na przekonujące aktorstwo Gierszała, który faktycznie wczuł się w swoją postać (postać, która mnie jednak drażniła i żenowała) oraz animacje, o których wspominałam w swoim poprzednim poście.
Potencjał w filmie był, ale się zmył. Chociażby temat, jak to określił KINOpoSALI, "śmierci społecznej", ale został właściwie wykorzystany. I o to się rozchodzi.
palma323 Ale zauważ łaskawie, że jest to forum FILMOWE i piszemy tu o FILMACH, dlatego otwarcie przyznaję, że chciało mi się śmiać na tym FILMIE. Tak samo większość osób rechoczących podczas seansu nie śmiała się z samego problemu, ale sposobu, w jaki film o tym problemie traktuje.
Skoro zdajesz sobie z tego sprawę, że jest to forum FILMOWE to powinnaś też wiedzieć, że mam prawo napisać iż uważam, że film nie powinien śmieszyć, nic nikomu nie narzucam, wyrażam swoje zdanie, od tego jest FORUM, ja tak myślę, więc tak piszę. Mnie film nie śmieszył i nie uważam się z tego powodu za gorszego, ale również Ciebie (osobę, którą film rozbawił) za gorszą nie mam.
Przynajmniej co do dobrego aktorstwa Gierszała się zgadzamy.
Dodam jeszcze, że nie widzę w Dominiku typowych cech EMO (którego też kompletnie nie trawię, ale jeśli sobie chcą być emo to niech sobie są ja z nimi żyć nie będę) a już na pewno nie na początku, teraźniejsza młodzież, która okrzyknęła się emo jest inna (potężnie drażniąca), a Dominik na początku był raczej normalny, nie ciął się, nie użalał nad sobą, studniówka, dobra zabawa, znajomi, potem laska mu coś na wkręcała to się wziął i zamknął.
Co do tego "że popadamy w tendencję właściwą filmom o wielkich osobistościach ziemskiego padołu" też śmiem się nie zgodzić, po prostu nie widzę nic śmiesznego w cierpieniu człowieka (chcąc nie chcąc jest ono przedstawione), w depresji (to raczej ciężka choroba), w coraz durniejszej młodzieży (bezuczuciowej, której ulubionym zajęciem jest poniżanie ludzi), nie śmieszy mnie również to, że panuje wszechobecny brak prawdziwych, szczerych, ludzi którym można by zaufać, wymienić mogę jeszcze wiele tematów zawartych w tym filmie, w których (dla mnie) nie ma nic zabawnego. Ja podchodzę po prostu bardziej emocjonalnie do tego filmu niż technicznie czy jeszcze inaczej jak Ci wszyscy znawcy. No oprócz animowanej sceny pod wodą, która była zdecydowanie za długa i za ciemna, chwilami denerwująca, oraz kiedy Dominik odmawia "misji"? zdobycia tabletek, strasznie się dłuży ta ich wyolbrzymiona i niezrozumiała wręcz reakcja, nie mam od tej strony większy zastrzeżeń.
Pozdrawiam.
A no i jeśli się ktoś śmieje ze "sposobu, w jaki film o tym problemie traktuje" dobra niech się śmieje i uzasadni co tak go rozbawiło, sam problem jeśli śmieszy-nadal wydaje mi się to dość dziwne, choć w sumie dość normalne, zapominam, że ludzie są coraz bardziej pozbawieni uczuć. Nie oglądam filmów tylko po to żeby stwierdzać: to jest źle, tamto jeszcze gorzej, jeśli film mnie ruszy to takie sprawy przestają mieć większe znaczenie, po to są filmy, żeby się wczuć w sytuacje bohaterów jakby to się działo na prawdę. Choć przyznam, że co niektóre są tak zrobione, że nie da się nie zauważyć badziewności, przez co nie da się wczuć. Można by dużo na ten temat pisać.
Bruzromierz, zgadza się, to jest forum i każdy ma prawo się wypowiedzieć - poniekąd właśnie w "obronie wypowiedzi" zamieściłam tutaj swoje posty - bo wątek wyraźnie zmierzał w kierunku "jak ci się film nie podobał, to się nie wypowiadaj, widocznie jesteś za głupi, gówniarzowaty i nie zrozumiałeś filmu" (że pozwolę sobie przytoczyć również Twoje "wypowiadanie się również powinno być pozwalane od 18 roku życia (ewentualnie)" ).
Forum to wymiana zdań poparta argumentami, a jeśli dodatkowo jest to forum filmowe, to dyskusja powinna raczej zahaczać jak najbardziej o film, a nie o to ile kto ma lat, bo to jak widać do niczego nie prowadzi, nie sądzisz?
I nie jest tak, że odbieram film czysto technicznie - wiadomo, że najpierw obraz wywołuje emocje. U mnie to była nuda i uśmiech politowania. Dlatego "technicznie" uargumentowałam dlaczego, tak ten film odebrałam.
I odwrotnie - jeśli film się komuś spodobał, to nie zarzucam mu, że jest szczylowaty, bo tylko komuś niedojrzałemu emocjonalnie takie coś się spodoba. Nie, oczekuję, że mi powie co mu się właściwie podobało i dlaczego. Szkoda, że ostatnio filmwebowicze tego nie łapią i opinie w większości ograniczają się do "Genialny film, polecam", "Film to dno, omijajcie to gówno" i "Zamknij się frajerze, nie zrozumiałeś o co tam naprawdę chodziło". To takie podejście jest gnojowate.
Wracając do filmu po raz n-ty; przypomniał mi się inny polski film, "Yesterday" Piwowarskiego z 1985 r. To historia czterech chłopaków zafascynowanymi Beatlesami - całkowicie ulegają modzie na Czwrókę z Liverpoolu i całymi sobą starają się do nich upodobnić. Kiedyś taka moda mogła być powszechna, dla dzisiejszego widza ci bohaterowie mówiący do siebie per Dżon i Rino wydają się być infantylni. Wydaje mi się, że analogiczna sytuacja będzie z "Salą samobójców" - za kilkanaście lat, gdy zapanuje moda na coś innego, ten film będzie już całkiem banalny.
(W tym przypadku różnica polega jeszcze na tym, że w "Yesterday" oglądamy tę historię z przymrużeniem oka, przez co obraz jest całkiem przyjemny do dziś, za to "Sali samobójców" jej "wielkie" dialogi na pewno nie pomagają i spiorą się ze swojej "wzniosłości" bardzo szybko.)
I zdecydowanie wciąż nie zgadzam się z tym, że sam temat (czy postać głównego bohatera) czynią film wielkim i ważnym. To za mało i to byłoby za proste. Jeszcze m.in. od reżysera już zależy, czy coś z tym materiałem zrobi. W "Sali samobójców", wg. mnie ten potencjał zmarnowali, trudno.
I oczywiście pozdrawiam również :D
POPIERAM !
Film rewelacyjny. Według mnie odważny i wciągający. Były momenty, kiedy się śmiałam, kiedy z podziwu, czy zwykłego szoku przeklinałam i momenty, w których płakałam. Ale film nie jest dla każdego. Kiedy byłam w kinie, na sale, wszedł ojciec z może 10latnią córką. Po scenie judo - wyszli i nie wrócili. Ujęcie musiało ich speszyć, albo ojciec nie chciał, by jego córka dalej to oglądała.
Jestem pewna, że połowy problemów i dialogów nie zrozumiała. Więc dlaczego przyszła na film do kina? Zwyczajnie... Zobaczyła w zwiastunie, że są ludziki a'la Simsy i stwierdziła, że to film dla niej. Może i tak, a może to nie film dla prawie 20letniej dziewczyny?
W każdym razie ja jestem mile zaskoczona. Grą aktorów i ich, jak już wspomniałam odwagą. Jedni powiedzą - co tam, całowali się, też mi coś... Ale inni przyznają, że to wymaga odpowiedniego podejścia do sprawy i doświadczenia w zawodzie.
Czekam na film w necie, a potem chętnie kupię i dvd.
też tak myślę byłam dziś ze szkołą w kinie i mi się podobało ale było nas 30 a podobało się 2albo 3 a większość miała ponad 15 lat wydaje mi się że go nie zrozumieli
wydaje mi się że najważniejsze jest zakończenie może zauważyliście ale gdy jego matka mówiła że nie żyje po kolei zaczęli wychodzić z gry
Smiały się nie tylko dzieci , ale starsi również. Na takie filmy powinno się chodzić najlepiej samotnie. Wiem, że to glupie, ale tylko wtedy potrafimy się otworzyć i wtedy dociera do nas ten przekaz. Ludzie chodzący w grupach kilkuosobowych śmieją się, aby pokazać co to nie oni przed znajomymi, a przy okazji swoją.... (dopowiedźcie sobie)