Treści takie jak "Nierealność postaci" i opóźnienie merytoryczne filmu były już poruszane, więc żyby podgrzeć łeb zacznę inny ciekawy wątek - fabuła, jej sens i dodtarcie do widza.
Treść filmu choć uderzająca w widza i wciągająca go w film aż do granic wytrzymałości ludzkiej psychiki jest w rzweczywistości zbyt offowa jak na tak szeroko dystrybuowaną produkcję i budzi wiele wątpliwości w odbiorze faktów z życia bohatera przez widza.
Widzimy jak główny bohater cierpi, jego rodzina również; jednak aby znaleźć głebszy sens jego problemów dochodzimy tylko do jednego głupiego incydentu, który jak się okazuje "zaważył na jego życiu", a nawet na śmierci. W rzeczywistości widz musi domyślać się o prawdziwych motywach działania Dominika, a kolejność zdarzeń w filmie jest zbyt pomieszana, zatem zbyt ambitna... co wywołuje u widza zakłopotanie.
Boję się jeszcze syndromu Wertera, bo przecierz Jan Komasa obsadził w głównej roli aktora, który swoją osobą może nakłonić wiele dziewcząt do targniecia się na własne życie.
dlaczego "aktor" miałby nakłonić dziewczyny "swoją osobą" do targnięcia się na swoje życie?
Syndrom Wertera to coś, co występuje bez względu na sposób przedstawienia samobójstwa w medium ( w tym przypadku film), a po porostu z powodu silnej więzi emocjonalnej widza z bohaterem. Więc nie ważne, czy samobójstwo zostało zaprezentowane negatywnie. Ważne, że Jakub Gierszał może stać się idolem nastolatek niekoniecznie tak, jak to sobie zaplanował, a obaj dobrze wiemy, że w tym wieku różnie postrzega się rzeczywistość i swoje problemy, więc nastolatki mogą zrobić po prostu coś głupiego.
Raczej samobójstwo w filmie było pokazane jako coś negatywnego, więc za głównym bohaterem pójść by mogli tylko idioci.
Nie mówię, że każdemu musi się tak wydawać, ale chcąc nie chcąc reżyser spowodował, że film stał się bardzo trudny w odbiorze rzeczywistości oraz wychodzący poza schematy standradowych produkcji filmowych i rozwoju akcji w nich - czyli może być zaliczany do kina niezależnego. A pisząc, że jest wciągająca, to chocdziło mi o to, że bez względu na wszelkie kryteria widz czeka (nawet mimowolnie) na to co stanie się za chwile; ale nadal upieram się przy fakcie, że fabuła albo jest bez sensu, albo jest po prostu zbyt trudna.