6,3 325 tys. ocen
6,3 10 1 324906
5,6 61 krytyków
Sala samobójców
powrót do forum filmu Sala samobójców

Może się wydawać nieco przejaskrawiony, ale dzięki temu otwiera pole do dyskusji. Gdyby opowiadał o rodzinie patologicznej w sensie ogólnie rozumianym (alkoholizm, itp.), to nikt nie miałby wątpliwości, że Dominik miał prawo do takiego zachowania. Kiedy jednak ukazana została pozornie idealna rodzina, to pojawiają się głosy, że Dominikowi się "w dupie poprzewracało". Ja zdecydowanie odczuwam empatię w stosunku do chłopaka i jemu podobnych osób.
Moim zdaniem zawiniło kilka czynników:
Rodzice (ojciec - w zasadzie nieco schizofrenik, który lubi się popisać idealnym synkiem na salonach; matka - zapracowana, niezauważająca syna, dopóki jego problemów nie da się zignorować)
"Znajomi" (którzy nie widzą swojego krzywdzącego zachowania, bo przecież wszystko to "tylko żart"...)
oraz Sylwia (która swoim destrukcyjnym zachowaniem trafiła na podatny grunt w postaci wrażliwego Dominika, któremu wydawało się, że nie ma się do kogo zwrócić o pomoc)


PS. Czy ktoś z was przerabiał może Hamleta i znalazł odwołanie do niego w filmie?
np. "Problem masek, jakie człowiek nakłada, lub jakie są mu nakładane przez los, okoliczności, innych ludzi " oraz "Problem osamotnienia człowieka w świecie pełnym paradoksów i manipulacji"... (cytaty z jednej z interpretacji książki)

ocenił(a) film na 5
enlisa

Co do Hamleta zależy. W wielu opiniach są nawiązania, ale jednocześnie powodują one pewną autoironie u reżysera. Tzn przyrównanie Dominika do Hamleta i uznanie filmu za bardzo sarkastyczny i przejaskrawiony obraz świata.
Porównań jest wiele jak np wybór u obu czy mścić sie za zło czy nie (choć w wypadku Dominika zemsta była znikoma)
Oboje mieli na swój sposób wszystko. I w pewien sposób nie mają rodziny.
Jest też typowy Hamletowy podział na My-dobrzy i Oni-źli.
Tylko wtedy musimy przestać spoglądać na film dosłownie, tylko spoglądając film z punktu widzenia powiązanego z Hamletem. Rodzice ani znajomi nie są tymi złymy. To Dominik jest. Tak samo jak Hamlet popada w pewną paranoje i wszedzie widzi swoich wrogów, za jedynego sprzymierzeńca traktując ducha ocja (tutaj Sylwia). Oczywiście widoczne jest tu duże przejaskrawienie, kiedy autor przyrównuje żart rówieśników do morderstwa i spisku na życie głównego bohatera.
Przynajmniej tak to widze;)

ocenił(a) film na 8
Dealric

"A jednak często jest,
że ktoś słowem złym
zabija tak, jak nożem."
Czesław Niemen

Widzę, że jesteś bardzo inteligentnym człowiekiem, Dealric. Przynajmniej wnioskując po twoich wypowiedziach :). Jednak nie do końca potrafię się z tobą zgodzić. Wyraźnie umniejszasz znaczenie "żartu", który tak naprawdę można określić jako znęcanie się psychiczne. Dominik będąc osobą nadwrażliwą (co nie zawsze oznacza coś złego), przejął się wyśmiewaniem z sytuacji dla niego silnie wstydliwej (jaką zdarzenie na sali judo byłoby pewnie dla wielu chłopaków, szczególnie, że wcześniej geja udawał). Wtedy zagadała do niego Sylwia. Zaintrygowała go w jakiś sposób i zaoferowała mu najłatwiejszą drogę ucieczki od problemów i innych ludzi - nierealny, komputerowy świat. I tak to się lawinowo potoczyło... ;)
A z tym Hamletem: nie mówię, że wszystko ma się zgadzać z Shakespearem, przecież odwołanie nie musi być do wszystkich motywów z dramatu. Jednak dość widoczne nawiązania z filmu postawiły przede mną takie pytanie. Muszę zaznaczyć z przykrością, że Hamleta nie czytałam. W każdym razie dziękuję za wyczerpującą odpowiedź w tej kwestii. ;)

Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 5
enlisa

Pisze jak ten żart ja rozumiem. I staram sie rozdzielać to. Za znecanie mógłbym to uznać jakby nie miało wyraźniej (przynajmniej dla mnie) formy żartu. Powiedziałbym raczej, że Aleks w pewnym stopniu nieumyślnie sie nad Dominikiem znecał tym żartem. W końcu nie znał konsekwencji, a za pewne uznał, że skoro przy okazji zażartuje też z siebie to Dominik uzna to za żart także. Oczywiście możemy też uznać to za mroczną intryge zaczynającą sie od zaplanowanego pocałunku na studniówce, aby Dominika "zgejować" i ośmieszyć. Kwestia podejścia do tego jak traktujemy postać Aleksa;)
Osobiście sądze, że nawet bez obecności Sylwii, Dominik nie wrócił do szkoły i siedział w domu, aż by go siłą wyrzucono. Ona była tylko w opisach traktowana jako wielka manipulatorka, ale w praktyce nie było tego widać. Prawdopodobnie Dominika wtedy znalazłby w sieci ktoś inny, lub sam Dominik znalazłby kogoś takiego. A nawet jak nie, to nie wróciłby raczej. W końcu to w zasadzie Sylwia zmusiła go do pójścia do szkoły ten jeden raz i wyraźnie okazało sie, że nie wytrzymał tego psychicznie. Bez oparcia w niej prawdopodobnie nawet by do szkoły nie wszedł.
Co do Hamleta pytałaś o podobieństwa i możliwe odwołanie to podałem Ci tylko pare przykładów i możliwe spore odwołanie. Nawet przyznam, że całkiem sensowne wydaje mi sie to co napisałem;) Ogółem tutaj są dwie opcja czyli tylko pewne nawiązania, albo duże odwołanie i mocno ironiczny charakter filmu. A Hamleta przeczytać warto i wypada;p

ocenił(a) film na 8
Dealric

:)
Oczywiście, że nie posądzam Aleksa o jakieś intrygi lub usiłowanie doprowadzenia do samobójstwa. ;) Rozumiem także twój punkt widzenia tej sprawy. Jednakże, zważywszy na reakcję Dominika po zdarzeniu na sali judo, nie sądzę, by Aleks nie zauważył, że jego kolegi ta sytuacja nie rozbawiła... Dlatego, jeśli zamieściliby ten filmik wspólnie - byłby to żart. Skoro jednak Aleks zamieścił go wbrew woli Dominika (nawet nie pytając się o zdanie) - to jest złośliwość i zabawa cudzym kosztem, która bardzo szybko przechodzi w znęcanie się. Przecież wystarczyłaby chwila zastanowienia.
Moim zdaniem Sylwia manipulatorką w jakimś stopniu była, ale nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji. Jak możemy zauważyć w przedostatniej scenie, kiedy jest załamana śmiercią Dominika. Czy nie sądzisz, że wysłanie chłopaka do szkoły było taką manipulacją? Albo zadania, jakie mu dawała, za których niewykonanie groziła utrata kontaktu?
Tak jak napisałam wcześniej, po prostu trafiła na podatny grunt, na właściwy moment. Można się zastanawiać, co by się stało, gdyby chłopak jej nie spotkał. Muszę się chyba zgodzić, że i tak, by nie wrócił do szkoły bez czyjejś pomocy.
A Hamleta z pewnością przeczytam ;)
Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 5
enlisa

Hmm, ale on nie znał tej reakcji. Widział tyle, że Dominik zmył sie z sali (co w takiej sytuacji każdy by zrobił chociażby, żeby zmienić ciuchy coby każdy nie widział) i tyle. Wiec dalej nie sądze, by był czysto złośliwy. Mógł nawet uznać, że skoro w klasie sobie żartowali to to też nie bedzie problem.
Co do manipulacji chodziło o to, że postać Sylwii nie byłaby w stanie zmanipulować nikogo kto nie krzyczy, że potrzebuje kogoś do myślenia za niego. A późniejsze zadania hmm.. A Ty co byś zrobiła dla najwazniejszej dla siebie osoby? A taka dla Dominika była. On w zasadzie sam sie w to wkopał i sam chciał tego. Takie przynajmniej wrażenie zrobiła.

ocenił(a) film na 8
Dealric

W punkcie Aleksa się nie zgadzamy, ale też się nie przekonamy raczej ;) Ale myślę, że można na to spojrzeć i tak jak piszesz ty i tak jak ja piszę. Roztrząsnąć mógłby ten problem jedynie autor, jak sądzę ;)
"A Ty co byś zrobiła dla najwazniejszej dla siebie osoby?" Właśnie o to chodzi mi, że szantaż jest formą manipulacji. I takie pytanie do zastanowienia się: jak działają sekty? Czyż nie w podobny sposób? Oczywiście istnieje możliwość, że Sylwia nie zdawała sobie sprawy z tego co robi, ale to nie zmienia faktu samego czynu. Dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane. ;)

ocenił(a) film na 5
enlisa

Doskonale zdawała sobie sprawe. O to chodziło. To dawało jej "władze" i poczucie siły, którego potrzebowała.
No szantaż to nie manipulacja. Kiedy kimś manipulujesz ta osoba nie powinna zdawać sobie sprawy. Można by uznać, że szantaż to taka chamska i prostacka wersja;p

ocenił(a) film na 10
enlisa

Może był przejaskrawiony, ale myślę, że był to zabieg świadomy i specjalny.
Właśnie - ludzie uważają, że jak ktoś ma kasę i idealną rodzinę to przecież nie ma miejsca na depresję czy samobójstwo. A ja myślę,że właśnie w takiej rodzinie łatwo o kryzys, o załamanie, bo ma się wszystko czyli...nic. Sama znam takie rodziny, wielkie domy, piękne wnętrza, najlepsze samochody, markowe ciuchy, ale jak jest za czterema ścianami? Tego nikt nie wie. Przecież nie wyczytamy z ich uśmiechów czy zachowań jak jest naprawdę. Obok mnie mieszka rodzina, którą zawsze uznawałam za spokojną, zrownoważoną, pełną ciepła. I co? Okazało się, że jedna z osób ma depresję.I nie potrafią sobie z nią poradzić, już od kilku lat...To może dotknąć każdego.
Dominikowi wcale się w dupie nie poprzewracało. Był w momencie, w którym potrzebował najbardziej wsparcia, drugiej osoby, akceptacji, zrozumienia, rozmowy, pokazania dobrej drogi, wartości...A tego nie dostał. Każda z osób działała na niego destrukcyjnie. W żadnej nie znalazł tego, czego szukał, czego potrzebował. Był sam, został sam...

ocenił(a) film na 8
kasia86_filmweb

Jak wiemy - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Owszem do pewnego momentu był sam, ale później, choć może i nieudolnie, rodzice próbowali mu pomóc. Czemu im się nie udało? Przede wszystkim, ponieważ zbagatelizowali problem. Nie widzieli prawdziwego źródła depresji Dominika i nie rozumieli jego zachowania. Z drugiej strony chłopak nie dopuścił ich do siebie i nie przyjął tej próby pomocy. Nigdy też nie dał im do zrozumienia, że przeszkadza mu takie życie. Może powinien postąpić inaczej?
Pomimo tego pytania: zgadzam się z tobą, ale należy zaznaczyć, że Dominik sam nie był ideałem (np. scena z portierką).

ocenił(a) film na 10
enlisa

Głowną winę można zrzucić na rodziców, ale właśnie, dobre pytanie, dlaczego Dominik nie mówił o tym, co czuje, myśli, dlaczego ich odsunął od siebie? Ja zresztą mam podobnie. Nie mam bliskiego kontaktu z mamą, nie mam potrzeby mówić jej o moich sprawach, zwierzać się, tak naprawdę nic o mnie nie wie, podobnie jak rodzice Dominika. Dlatego po części rozumiem go. Jeśli czuł się jak "piesek", który jest na pokaz przy wpywowych znajomych, na bankietach, spektaklach itp, to nie dziwie się, że nie chciał z nimi kontaktu. Traktowali go na zasadzie masz wszystko, czego jeszcze chcesz, daliśmy Ci przecież to, czego chciałeś. A co do Dominika to dla mnie scena z portierką była ok, był bezczelny i jakoś nie zmniejszyło to mojej sympatii do niego. Raczej nie rozumiem tego dlaczego tak się zdenerwował w autobusie kiedy chciał, żeby wyłączyli muzykę. Bo co? Bo to nie był szofer, który na jego zawołanie ścisza muzykę? Bo coś wreszcie nie było tak, jak on chciał?

ocenił(a) film na 5
kasia86_filmweb

Co do autobusu ja to widze inaczej.
To była swoista zemsta na szoferze. Całe życie Dominik wychodził z założenia, że szofer, który go wozi to taki jego piesek na zawołanie spełniający każde życzenie.
Sytuacja na Judo uświadomiła mu, że to nie tyle jego piesek co człowiek, który go wozi tylko w określonych terminach, a poza nimi ma inne zajecie lepsze od wożenia Dominika. Czyli nie jest na każde jego zawołanie.
W ten sposób zwalił wine z pobicia na to, bo szofer nie przyjechał i zmanipulował sytuacje tak, aby rodzice myśleli, że szofer nie przyjechał na ustaloną godzine jak w umowie, nie wiedząc, że wszystko było winą Dominika.

ocenił(a) film na 10
Dealric

Też dobry punkt widzenia ;)

ocenił(a) film na 8
Dealric

A scenę w autobusie ja widzę jeszcze inaczej ;D Albo tak jak wy piszecie albo... Dominik był po prostu sfrustrowany i się na kimś wyżył. ;P Chyba każdy się znalazł w sytuacji, że miał zły dzień i wyładował swoją agresję na Bogu ducha winnym człowieku. Ta muzyka skojarzyła mu się z szoferem i stała się punktem zapalnym. ;)
Nie pamiętam jak to później było z tym zrzucaniem winy, ale poruszyłeś jeszcze inny problem rodziców. Zauważyłeś jak lekką ręką wszystkich zwalniali? Szofera, gosposię, bo zwróciła uwagę, że chłopak od dziesięciu dni z pokoju nie wychodzi...

ocenił(a) film na 5
enlisa

No zwalniali ludzi za nie wywiązywanie sie z obowiązków. Tzn nie wiem gdzie tu jest jakichś ich wielki problem.
Problemem raczej w wypadku zwalniania szofera było ich całkowite zaufanie do syna i jego manipulacja nimi. A do zwolnienia gosposi mieli powody. Np. takie, że nie powiedziała im o tym, tylko wezwała policje.

ocenił(a) film na 8
Dealric

Problem, ponieważ wydawało im się to słuszne, nie widząc ich własnej winy w tej całej sprawie. Ale może jeśli spojrzeć na to z twojej strony, to niefortunne użycie słów. :) Z szoferem nie jestem pewna, jak to było (nie pamiętam), ale z gosposią sytuacja mi się nie spodobała. Ona była często ignorowana przez pracodawców (rodziców D.) i się ich wyraźnie bała. Do tego wydaje mi się, że nie miała okazji powiedzieć im o tej sytuacji (ona kończyła pracę przed ich powrotem do domu). Kiedy zorientowała się, że rodzice nic nie zrobili (nie zauważyli, że ich dziecko siedzi od 10 dni w pokoju i nie wychodzi, to chyba problem?) zadzwoniła na policję.
Ale tak naprawdę nie wiem. Jak oglądałam to wydawało mi się to jakoś niesprawiedliwe. Chyba jednak mnie przekonałeś ;P.

enlisa

Wydaje mi się, że Dominik miał (jak wielu współczesnych nastolatków) potwornie wygórowane i próżne ego (a co - Aleks ma mniejsze? albo ta dziewczyna z jego klasy?). Nie znaczy to jednakże wcale, że taka osoba nie cierpi - po prostu wygórowane ego jest pewną normą - większą lub mniejszą. Stąd - opinia - reputacja - image - zwał jak zwał - jest wszystkim dla takiej osoby. Żart (spermojudo - łatka, która do niego przylgnęła, filmiki, wyciągnięty palec Aleksa na lekcji, szyderstwo w oczach tej dziewczyny) - czy trzeba w takim świecie drobiazgów, niuansów, sztywnych (pozornie luźnych, wewnątrz drakońsko sformalizowanych i tylko dla tych, którzy 'znają reguły gry') - Dominik doskonale wie, że został NAZWANY, że jest w defensywie, że zawsze już będzie się borykał z tym, co się stało na judo. Zresztą tak Bogiem a prawdą to nawet nie chodzi o współczesność - gdyby to się stało kiedy ja byłam w maturalnej - chłopak najprawdopodobniej nie miałby życia tak samo. Na pewno Dominikowi zabrakło dystansu do siebie, świata - pewnie by przeżył. Ale tak to jest w kinie - od Jamesa Deana i Buntownika, przez Taksówkarza i kilku innych słynnych NIEPOGODZONYCH aż do... Dominika Santorskiego - nie mają dystansu do świata, zakrywają wielką wrażliwość (lub jak to mówią niektórzy - słaby charakter, a inni - choroba psychiczna) narowistym sposobem bycia, arogancją, bezczelnością, egotyzmem. To też miał, chcąc nie chcąc, Hamlet btw. Sylwia Plath zresztą również. Nie trzeba wiele żeby człowieka zniszczyć, w wielu przypadkach (jeśli nie w większości) nawet wystarczy nie zrobić nic.

ocenił(a) film na 8
sylviaplath0

Brawo! :) Prawie całkowicie się zgadzam z twoją opinią. Sądzę, że oprócz tego wszystkiego zabrakło wsparcia, a później zrozumienia ze strony rodziców. A tak poza tym - popieram. :)
Tak jak w piosence z filmu - Billy Talent "There's nothing to lose when no one knows your name". Kiedy nikt nie wie kim jesteś, a zna cię jedynie jako geja/kujona/głupka itp. itd. to taki nastolatek myśli, że nie ma nic do stracenia.
Pozdrawiam ;)