Początek dobry, realistyczny, delikatny humor. Zadziwiająco dobra gra aktorska (aż miło). Jakieś normalne wreszcie ukazanie młodzieży, autentyczne, bez wybielania.
A potem ta absurdalna animacja, co to chyba miała zwabić publikę 12-16 lat i starszą niewybredną. Natłok różnych mini wątków psychologicznych, po których przelatuje się po łebkach, bez głębszego wnikania. Momentami filmowe lanie wody i podwórkowa psychologia rodem z Poradnika Domowego.
Gdzieś tam przewijają się drobne sceny i drobne teksty, co to jakby było ich więcej to by film był o wiele lepszy.
Niektóre sceny wyszły komiczne. Jak ta w której Dominik wije się po łóżku bo mu Internet odcięli. To chyba miała być scena pełna dramatu, niestety wyszła jakaś satyra i nabijanie się z nastolatków. Nie byłam w stanie ukryć śmiechu, a i większość sali tak też zareagowała. Zasadniczo głównie na sali rozlegały się śmiechy, bo takich scen, co miały być dramatyczne a wyszły śmieszne lub żenujące - było więcej.
Liczyłam na jakieś psychologiczne coś, na film wciskający w fotel, przybijający, oddziałujący na emocje, pokazujący solidnie problem tego człowieka. Gdzieś tam ten cel został osiągnięty, niestety jednak przez większość filmu wciskałam się w fotel - by nie oglądać żenujących scen.
5/10 to dobra ocena. 1/3 filmu jest dobra, 1/3 do dupy, a reszta - nijaka.
"wyszła jakaś satyra i nabijanie się z nastolatków"
dorośnij trochę. ten film właśnie nabija się z nastolatków.
Tia,ja się tyż zastanawiałem nad tym 'wiciem po łóżku" i paroma podobnymi scenami i mam-być może naiwne-podejrzenie,że dlatego głównego bohatera uczyniono przedstawicielem subkultury szumnie zwanej emo,żeby właśnie w ten sposób łatwiej i sensowniej usprawiedliwić nadwrażliwość i te ataki histerii,które,owszem niestety,część widzów przyjmuje z rozbawieniem. Chociaż z 2 strony-Dominik potem sam te sceny parodiuje,jakby świadom,że dla kogoś z boku może wyglądać to żałośnie...