PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=539509}
6,3 311 315
ocen
6,3 10 1 311315
5,8 38
ocen krytyków
Sala samobójców
powrót do forum filmu Sala samobójców

Chociaż nie, z tym arcydziełem to trochę przesadziłem. A bardzo dobrym filmem, tak będzie lepiej. Bo momentami Komasa pokazuje, jak dobrym jest reżyserem. Szkoda, że tylko momentami, a większość filmu jest tak...nieprzystająca poziomem do tych momentów.

Pierwsze, co diametralnie zaniża ocenę "Sali..." to namolność reżysera. Janek stara się mi wmówić, jaki to ja poważny, superdramat fatalistyczny oglądam. Cóż, dramatem tego filmu bym nie nazwał. Już prędzej tragikomedią. No bo jak ma się odnieśc do głównego bohatera, który przez większą część czasu zachowuje się jak niedorozwój? Jak mam się odnieść do tego do bólu karykaturalnego obrazu szkoły?

Ale przede wszystkim, co mam sądzić o facecie, który w swoim własnym filmie, który zdaje się, miał być poważnym filmem dla dorosłych, umieszcza sekwencje animowane, które wnoszą do historii jedynie to, że są? Okej, rozumiem, chcieli pokazać uzależnienie Dominika od wirtualnego świata. Ale, dziewczęta i chłopcy, są na to bardziej subtelne i wyrachowane, a przy tym dające większe poczucie realizmu, sposoby! Ale Komasa uparł się a nowatorstwo. Swoją drogą, animacja w połączeniu z filmem to żadne nowatorstwo, a już w tym konkretnym przypadku, zahacza o partactwo i chęć zarżnięcia tandetnymi obrazkami własnego filmu.

Kolejna wada filmu Komasy to mnogość tematów, które chciał poruszyć. To się nazywa chyba sraczką pomysłów. Radośnie wrzucając do swojego filmu wszystkie tematy na czasie, tj. uzależnienie od internetu, brak zrozumienia z rodzicami, ochlejstwo i rozwiązłość nastolatków, a także odkrywanie własnej seksualności i nie radzenie sobie z własnym, przerośniętym ego, Komasa chyba nie zauważył, że to wszystko razem nie nadaje się to jednego gara. Albo robimy film o konkretach, albo o wszystkim. A jak o wszystkim, to wychodzi o niczym i to właśnie spotkało "Salę samobójców".

Następne, co denerwuje, ale co chyba trudno uznać akurat za wadę czysto filmową, to zachowania bohaterów. Rodzice to dwa tępe łby - niech psychiatra przepisze tabletki i będzie git, a jak nie, to niech wypier dala (dosłownie). Mógłbym im poukręcać karki za brak zdecdyowania wobec własnego dziecka - miotają się, nie wiedzą co robić, aż w końcu wszystko się kumuluje i przechodzą do działania. A w zasadzie tylko ojciec, bo matka od początku do końca jest zaślepiona, nie wiadomo do końca czym. Miłością do dziecka, pracą, czy może młodym współpracownikiem? Następna w kolejce Sylwia - jedna z tych postaci, na których pojawienie czeka się najbardziej. I to jest najlepsza postać w filmie. Co z tego jednak, jak nijak nie idzie dziewczyny polubić, czy przejąć się jej losem - chce się zabić, okej. Ale po co wciąga w to innych, a już w szczegolności, po co wciąga w to młodego chłopaka, który najwyraźniej nie ma równo pod sufitem? Sylwia, zrób se headshota, połknij tabletki, czy co tam jeszcze. Ale odpier dol się od ludzi, którzy mają ochotę żyć.

Ale najgorszy z nich wszystkich jest główny bohater, Dominik. W jednej ze scen matka krzyczy na niego, że poprzewracało mu się w dupie. I to chyba jedyna kwestia, w której mogłem się z nią zgodzić. Chłopakowi po prostu nudzi się dotychczasowe życie, więc postanawia zrobić z siebie wielką ofiarę, bo koledzy w szkole się naśmiewają. A, walnę se grzywkę na czarno, umaluję oczy i będe cool. W swej buntowniczej postawie, Dominik niestety, nie przykuł nawet na moment mojej uwagi. Szczerze mówiąc, miałem głęboko w dupie rozpuszczonego bachora, który najwyraźniej uwielbia rozdmuchiwać problemy do ogromnych rozmiarów, a potem płacze, że nikt go nie rozumie, a jedyną ucieczką przed światem jest zaszycie się w swoim pokoju. Sorry, chłopie - tobie by się przydał porządny wpier dol (porządny, a nie te dwa siniaki po bitce w autobusie), albo miesiąc w zakładzie zamkniętym.

No dobra, teraz czas na kilka plusów.

Przede wszystkim, aktorstwo. Oprócz szkolnych kolegów Dominika, wszyscy grają na naprawdę wysokim poziomie, z młodym Gierszałem na czele. Ale ze wszystkich grajków, z pewnościa największą klasę pokazuje Krzysztof Pieczyński. Ojciec w jego wykonaniu jest po prostu bezbłędny. Szkoda, że błędy scenariuszowe nie dały facetowi jeszcze bardziej rozwinąć skrzydeł. Tak samo, jak Agacie Kuleszy.
Warto też wspomnieć o bardzo dobrych zdjęciach, szczególnie podobał mi się ten myk - główni bohaterowie sceny na pierwszym planie, a tło gdzieś tam niewidoczne i rozmazane, mistrzowskie rozwiązanie techniczne i merytoryczne.

Podsumowując, "Sala samobójców" to średni film, miejscami balansujący na granicy gniota (dosłownie wszystkie sceny z udziałem kolegów Dominika, scena z całowaniem pomnika, po której miałem ochotę wyjść z kina, bo była tak szczeniacka i nieprzemyślana, niemal wszystkie sekwencje animowane), a miejscami zahaczahący o półkę z filmami najwyższej klasy (scena odcięcia od internetu, scena z panią pyschiatrą, końcówka, choć tutaj reżyser przeszarżował i postawił na tanie szokowanie). Jak na polskie warunki, znakomity technicznie. No i...rzadko jaki polski film wywołuje takie emocje. Z Komasy jeszcze będą ludzie, zobaczycie.

5/10

ocenił(a) film na 2
Pan_Nawrocki

Świetna recenzja no i w końcu jakaś bratnia dusza w tej tonie zachwytów nad nie wiadomo właściwie czym, mój review jest w sumie trochę podobny do Twojej (choć w końcu nie powinno to być dziwne skoro oglądaliśmy ten sam film), jednak moim zdaniem bliżej mu raczej do gniota, tak czy siak, że też zapraszam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones