Jak rozumiecie scenę, w której Dominik i Sylwia są pod wodą?
Mile widziane każde ( nawet z pozoru bezsensowne) spekulacje i przemyślenia.
Hm, dobre pytanie. Odpowiem jak to czuję.Dla mnie jest to metafora spełnienia w miłości, ukojenia samotności w cielesnym połączeniu z drugim człowiekiem. Ukojenie wielkiej tęsknoty za miłością, odwiecznej dla nas ludzi bez względu na czasy i okoliczności. Wizja autentycznego uczucia w świecie, ,, który nie ma miłości, który umiera..." Grejtowa scena!
Brak wolnych miejsc.Seans niedostępny. Nie słychać popcornu ani coli. Kocham to. Idę na to po raz drugi. Wart każdych pieniędzy... Z takimi słowami trzeba się spotkać na drodze do obejrzenia tego filmu. Sieć huczy od pochwalnych opinii wzruszonych kinomanów. Wzruszonych?! To za mało powiedziane! Co jest w tym filmie takiego, że powoduje on takie reakcje? Czy jest taki dobry? A może tylko świetnie wypromowany? Warto zauważyć, że pochwałom głównie młodych odbiorców towarzyszą raczej chłodne recenzje dziennikarzy i krytyków. ,,Sala samobójców'' podzieliła publiczność. Jako przedstawiciel większej grupy, czyli fan tego filmu postaram się zbić niektóre z argumentów strony krytykującej film. Po pierwsze zarzuca się fabule Sali jej nierzeczywistość, to że nie mogła się wydarzyć a główny bohater jest wydumany. Widz nie powinien dać się zwieść takiemu przekonaniu. Dominik Santorski nie ma być statystycznym nastolatkiem. Sala opowiada o konkretnym przypadku, w którym mamy do czynienia z nastolatkiem zagubionym w swojej młodośći. Jest ponadprzeciętnie bogaty, ma wszystko. Takie określenie głównego bohatera ma konkretny cel, ma dowodzić twierdzenia o tym, że pieniądze szczęścia nie dają. W początkowych scenach Dominik jawi się jako bardzo niegrzeczny, zmanierowany, młody człowiek. To tylko pozór, on już wtedy jest jakby ,,skażony'' nienormalnym światem dorosłych. Ten świat to miejsce gdzie życiowy sukces, prestiż, wysoki status finansowy jest okupiony dysfunkcyjną rodziną. W tym przedmiocie przesłanie filmu jest jednoznaczne - to nie Dominik jest zepsuty i bezpodstawnie zły, patologicznego stanu rzeczy winni są jego rodzice. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, iż młody emo chce normalności. Widać to kiedy rozmawia z Sylwią ale też w kilku innych scenach. Można się domyślić, że prawdopodobnie Dominik przeżyłby gdyby zamiast być zabierany przez rodziców do opery obejrzałby film w kinie... Tymczasem spotyka go samotność, niezrozumienie i wielkie wymagania rodziców. Rodziców, którzy go WCALE nie znają. ,,Sala samobójców'' mówi jasno: normalnego rozwoju, dojrzewania, przebycia krętych dróg młodości, odnalezienia swojej własnej tożsamości nieda się KUPIĆ. Dominik Santorski żyje w potrzasku. Filmik wrzucony do sieci przez jego rówieśników powoduje, że nie potrafi on zmierzyć się ze swoimi negatywnymi emocjami. Film podejmuje więc problem tzw. śmierci społecznej. Kto wie, może gdyby powstał kilka lat wcześniej Anna Halman żyłaby do dziś... Po drugie spotkac można stwierdzenia, że scenariusz Sali to zbiór banałów. OK jeśli nawet.. to są one pretekstem do plastycznego, świetnie udźwiękowionego podjęcia ważnych, aktualnych problemów. Wszystkim, którzy fabułę uznają za wydumaną zalecam interpretację filmu poprzez zapoznanie się ze zjawiskiem/chorobą HIKIKOMORI. To jedna z wielu zalet Sali - nie poddaje się jednej czy kilku interpretacjom, wręcz prowokuje do myślenia. Jest polifoniczna i wieloznaczeniowa. Ale przede wszystkim to dawka emocji. Najbardziej zapada w pamięć scena, w której avatar Sylwii mówi:
,,nie chcieliśmy takiego zakończenia [?] chcieliśmy żyć , ten świat nie ma miłości , ten świat umiera , ten świat na nas nie zasłużył , dlatego musimy odejść , nasza historia już została opowiedziana , my odchodzimy ,a wy zostaniecie . zabijacie się powoli sami o tym nie wiedząc , to wy jesteście salą samobójców . ''
Sala samobójców wraca do źródeł. Widz przeżywa katharsis. Ktoś pokrywa śmiechem swoje wzruszenie. Sala kinowa milczy. Nie czytajcie o Sali samobójców. Idźcie do kina. Nie wstydźcie się swoich uczuć.
Zgadam się z Tobą w zupełności. Cytat końcowy, celny w 100%. Wstrząsnął mną niesamowicie.
bardzo ciekawa recenzja, ubrałeś/łaś w słowa moje emocje. Uwielbiam filmy, po których obejrzeniu czuję niepokój i muszę poskładać się na nowo. 10/10
Dzięki za wysoką ocenę.Recenzję pisałEM z potrzeby serca. Zresztą mój nick mówi sam za siebie...
A ja jestem ciekawa jak rozumiecie ten moment, w którym Dominik mówi, że samobójcy to narcystyczni egoiści. Czy mówił to co myśli, żeby dotrzeć do Sylwii czy mówił to tylko po to, żeby dostać tabletki?
Myślę, że przede wszystkim chciał przemówić w ten sposób do Sylwii. Miał nadzieje, że do niej dotrze. Być może liczył też na to, że jeśli rodzice i reszta zrozumieją, że on nie jest typem samobójcy, odczepią się od niego.
Hm vickynella jedno nie wyklucza drugiego. Moim zdaniem Gierszał gra kogoś kto w zamiarze reżyserskim i nie tylko ma dać nam do zrozumienia że jest inteligentny na tyle by docierać nie wprost do Sylwii , bądź manipulować śmiesznych psychologów - terapeutów, a w sposób oryginalny i prowokujący wyrażać swój sprzeciw i bunt wobec rodziców.Pozder
Wg mnie scena ta przedstawia odzwierciedlenie marzeń Dominika. Uważał, że Sylwia jako jedna go rozumie, znalazł w niej swoją powierniczkę. Czuł przy niej, że jest kimś. Pocałunek pod wodą sugeruje, że Dominik przy Sylwii czuł się szczęśliwy, świat dla niego nie istniał (są pod wodą sami). Po śmierci mogliby być razem bez przeszkód, szczęśliwi i bezpieczni. Znaleźli w sobie pokrewne dusze.
A jak myślicie, co Sylwia czuła do Dominika?
dla mnie to było jasne, że chodzi o ostateczne zespolenie cielesno-duchowe. metaforycznie przedstawiony sex przez internet, który jest sam z siebie po prostu masturbacją pewnie przed kamerką, choć cóż ja tam wiem :)
jak dla mnie jest to ukazanie jego pragnienia, zakochała sie w sylwii i ta scena jest jego najwiekszym pragnieniem :]