Właśnie wróciłam z kina. Trudno określić czy film mi się podobał, trochę ryje bańke. Komasa zrobił w pigułce wszystkie uniwersalne tematy jakie tylko zdołał upchnąć w 90 minutach filmu. A to już wspomniane sceny homopocałunków, a to wirtualną przestrzeń, dziecko które ma wszystko a jednak czegoś mu brakuje, blokowisko też sie załapało na swoje 5 minut, szybka akcja lekarzy psychiatrów, jak jeden nie wypisze recepty to za większą stawke zrobi to ktoś inny. To wszystko niby już gdzieś było, ale połączenie Komasy tworzy pewną interesującą całość. O ile tragedie tego typu mogą być interesujące. Tylko czy brać film serio?? no chyba nie...miał być niby odkryciem nr 2 zaraz po Galeriankach,ale jest raczej przekolorowaną i skumulowaną mega fabułą. P.s. muzyka do filmu wyśmienita.