6,3 325 tys. ocen
6,3 10 1 324769
5,6 61 krytyków
Sala samobójców
powrót do forum filmu Sala samobójców

Witam. Obejrzałem dziś "Salę samobójców" i "oczarowany" filmem postanowiłem się zarejestrować na filmwebie, gdyż wysoka ocena użytkowników portalu w głównej mierze wpłynęła na moją, jak się okazało, tragiczną decyzję. Apeluję do tych, którzy dali filmowi 7 i więcej gwiazdek: ODDAJTA MI 18 ZŁOTYCH ;(

Przeglądałem wątki i cieszę się, że poza mną wiele innych osób uważa to filmidło za stratę czasu. Duch w narodzie nie zginął ;) Nie powiem, trailer zapowiadał się nawet nawet. Ale samo 100 minut seansu uważam za chyba najbardziej bezproduktywnie spędzony czas w moim krótkim życiu. Serio, wolałbym zostać w domu i kręcić jajkiem przywiązanym na sznurku albo próbować siłą woli wyginać sztućce. A zaoszczędzoną kasę wydać np. na wizytę w ZOO, gdzie poznawałbym tajniki małpiego życia.

Przeczytałem tu o największych ułomnościach i nielogicznych motywach w "Sali samobójców", z którymi w pełni się zgadzam. Dla mnie osobiście głównym minusem jest sama fabuła - tak ciotowatego bohatera ze świecą szukać (już dr. Heiter z "Ludzkiej stonogi" budził większą sympatię) , a problem jego alienacji można zrzucić na zwykłą głupotę. Zachowujesz się jak debil? Nie dziw się, że stajesz się obiektem drwin i niewybrednych żartów znajomych. Akcja wywołuje reakcję. Rodzice nie mają dla Ciebie czasu, bo są zajęci pracą? Wyciągnij do nich rękę i otwarcie powiedz, że chciałbyś poważnie z nimi porozmawiać. Koleś był pełnoletni, a zachowywał się jak młody szympans, który w przerwach pomiędzy pochłanianiem bananów pochłaniał mądre książki, z których niewiele najwidoczniej wynosił, a jak już wynosił, to na opak.

Sposób realizacji egzystencjalnych dylematów Dominika także pozostawia wiele do życzenia. Najbardziej raziły mnie dialogi. Pretensjonalne do bólu, a wulgarne wstawki miały chyba dodawać im dramatyzmu i energii. To tak, jakbym poszedł do warzywniaka i powiedział "Poproszę, ku*rwa, kilo ziemniaków". Rozumiem, że wulgaryzmy są potrzebne, spełniają ważną funkcję językową, no ale ileż można. Wirtualna rzeczywistość - jednemu się spodoba, drugiemu nie. Mnie nie. Nie chodzi o samą grafikę, ale realia w niej panujące. Zbieranina outsiderów, dobrowolnie podporządkowanych rządom średnio rozgarniętej dziewuchy, która ustawia ich jak klocki w Tetrisie. Boooooring.

Czasami parskałem śmiechem, ale pewnie nie był to celowy zamysł reżysera. Najbardziej utkwiła mi w pamięci scena, kiedy ojciec odłączył młodemu neta, ten powydzierał się i poskakał ze złości za wszystkie czasy, a następnie, już spokojny, siedział ze starymi przy stole i przekonywał, żeby choć na chwilę pozwolili mu skorzystać z sieci. Nieczuły na błagania syna ojciec podniosłym tonem oznajmia, że "Internetu nie ma... i nie będzie!". Niezłomny wojownik w walce o komputerową abstynencję syna, hehe.

Nie poruszam już wątków facebooka, gejostwa (rzekomego albo i nie), fascynacji samobójstwem wśród nastolatków wychowanych na frytkach, dennej muzie i durnej telewizji (co nie przeszkadza im być przekonanym o swej wyjątkowości) - cała seria tych dupereli wpisuje się w obraz XXI wieku, którym gardzę z całego serca :) I proszę nie pisać, że nie rozumiem filmu, że nie jestem wrażliwy, romantyczny etc. Skoro Polski Instytut Sztuki Filmowej wyłożył na ten szajs 1 500 000 PLN, promując z podatków tematykę ograniczenia umysłowego młodzieży (oj, założę się, że zwiększy się u nas populacja osobników wyznających motto "uuuuu, nikt mnie nie rozumie, zabiję się ;( " - choć oczywiście rzadko który wprowadzi je w życie), mam prawo do własnego zdania.

Jednym zdaniem - film dla emosów, gimnazjalistów (nie wszystkich, bez obrazy), ludzi, dla których słowa "wrażliwość" i "pełen emocji" to synonimy "żyletka" i wyrażenia "będę zachowywał się jak poje*bany". Cytując matkę Dominika: "W dupach się poprzewracało" ;)