6,3 325 tys. ocen
6,3 10 1 324784
5,6 61 krytyków
Sala samobójców
powrót do forum filmu Sala samobójców

Dlaczego bunt, poczucie wolności dla młodego człowieka musi oznaczać nic nierobienie, wypięcie się pośladkami w stronę otoczenia (zwłaszcza rodziców)? Koleś ma wszystko podane na tacy, bezstresowe wychowanie, w miarę NORMALNY kontakt z rodzicami (wychodzi z nimi, uczy ojca grać na X-klocku). Aż tu nagle chce być 'wolny' i totalnie olewa system. Praktycznie z dnia na dzień. Rozumiem, że popuszczenie ze szczęścia podczas zapasów z kolegą to więcej niż wpadka, ale przecież w ciągu dwóch miesięcy miałby z głowy wszystkich ludzi ze szkoły. Można przypuszczać, że nie spotykał się z nimi poza murami, więc nic nie tracił. Trochę to wszystko grubymi nićmi szyte, a przez to mało wiarygodne.
I co miała oznaczać graficzna (animowana) część filmu?Jeśli chodziło tylko o grę, to ładne science fiction wyszło...
Nie rozumiem też zachwytów nad Gierszałem. Dlatego, że wsadził język do ust komuś tej samej płci? Jak dla mnie wypadł dość blado. Kilka razy dziwiłem się jego werbalnej interpretacji pewnych słów/zdań. Zauważyłem również coś dziwnego - koleś nie potrafi... krzyczeć (jego ataki histerii były irytujące).

Słyszałem, że SS jest podobna do belgijskiego Bena X. To prawda, ale zdecydowanie wybieram flamandzką produkcję.

ocenił(a) film na 10
gurpegi

Nie wiem gdzie Ty tam widziałeś normalny kontakt z rodzicami? Przecież oni myśleli tylko o sobie, a jego zostawili całkiem samego.
Ta rodzina była na granicy, nie potrafili się ze sobą komunikować, dbali tylko, o to, żeby Dominik miał "wszystko". Wszystko poza miłością, rozmową, ciepłem, czasem spędzonym z rodzicami. Każdy z nich spędzał dzień w pracy, ciągle byli zabiegani, nie potrafili z nim nawet porozmawiać, nic o nim nie wiedzieli. Kiedy pobili go w autobusie to umieli tylko kłócić się, a nie zapytali go nawet jak się czuje. Kiedy Dominik czeka na garnitur w biurze matki, to ona zamiast mu go podać mówi, że nie ma czasu żeby z nim rozmawiać i zajmuje się dalej pracą.
Wychodzi z rodzicami? Przecież oni go traktowali jak jakiegoś "pieska" na pokaz, żeby się pochwalić przez znajomymi. Widać było, że nie podchodził zbyt entuzjastycznie do takich wypadów do opery.
Kolejna scena, która chyba mówi najwięcej o rozpadzie tej rodziny, to scena w restauracji. Hasło "Kupiliśmy Ci nowe drzwi" to chyba najbardziej gorzkie słowa, jakie mogły paść w tamtej sytuacji. Bo nie tego Dominik oczekiwał, jego uczuć nie można było kupić. Ta łza, która spływa wtedy po jego policzku, mina i cisza mówią wszystko. I matka, która proponuje wyjazd, a za chwilę mówi, że nie ma jednak czasu.
Poza tym chyba jasne jest, że Dominika zbyt wiele z nimi nie łączyło kiedy mówi, że "Sala Samobójców" była dla niego jak rodzina.
Animowana część filmu to było odzwierciedlenie życia wirtualnego Dominika. Jak dla mnie jest to świetnie przedstawione.
Ludzie zachwycają się Gierszałem, bo gra bardzo świadomie i dojrzale, wszedł w tą rolę, a sama postać Dominika całkowicie go pochłonęła, widać, że dał z siebie wszystko.
Nie potrafi krzyczeć? Przecież jego krzyk był o wiele bardziej przerażający i przeszywający niż nie jeden tekst.
W tym filmie wszystko ma jakiś sens - krzyk, cisza, spojrzenie, muzyka i pseudo-poezja.

ocenił(a) film na 8
kasia86_filmweb

no dobrze, wszystko racja, rodzinie Dominika daleko do ideału .... ale czy to, jak wyglądały relacje w rodzinie, usprawiedliwiają kolejne posunięcia bohatera? dla mnie np. nadal są niejasne powody samego zażycia tej dawki tabletek, on nie chciał na pewno się zabić...

ocenił(a) film na 10
ageres

Tak usprawiedliwiają, bo jak nie ma się rodziny ani przyjaciół, a internetowa miłość się kończy to można już nie widzieć sensu życia. Znam to.
Nie chciał się zabić, to był impuls, taka "zabawa", chęć sprawdzenia jak to zadziała.
Jak oglądałam film i był moment, w którym Dominik zobaczył Sylwię to miałam jeszcze taką iskierkę nadziei, że wszystko już będzie dobrze... Ale cieszę się, że nie było happy end'u. Za dużo mamy przesłodzonych, tandetnych filmów o wielkiej miłości, a życie nie jest takie proste i piękne...

ocenił(a) film na 10
kasia86_filmweb

moglby sie chociaz nie zabic na koniec. to ni bylby happy end, ale na pewno byloby lepiej. jak zobaczylam te scene, jak oni go nagrywaja i pozniej to laduje na YT, to przez jakis czas, w trakcie napisow koncowych, nie moglam sie poruszyc, po prostu nie wiedzialam, co sie stalo.

ocenił(a) film na 10
sala_samobojcow_21

To było najlepsze zakończenie. Nie wyobrażam sobie innego.

ocenił(a) film na 9
kasia86_filmweb

dokładnie... zakończenie miażdzyło Oo

ocenił(a) film na 10
kasia86_filmweb

moglby sie chociaz nie zabic na koniec. to ni bylby happy end, ale na pewno byloby lepiej. jak zobaczylam te scene, jak oni go nagrywaja i pozniej to laduje na YT, to przez jakis czas, w trakcie napisow koncowych, nie moglam sie poruszyc, po prostu nie wiedzialam, co sie stalo.

ocenił(a) film na 5
sala_samobojcow_21

Musiał się zabić, inaczej film byłby bez sensu.

ocenił(a) film na 8
sala_samobojcow_21

yyy dla kogo lepiej?? wiesz pewnie będzie wersja amerykańska, tam zmienią zakończenie: Dominik i Sylwia wyjdą z tego z uśmiechem, wezmą ślub (oczywiście wirtualny) i będą żyli długo i szczęśliwie... a Ty będziesz miała dobre samopoczucie i spokojny sen

ocenił(a) film na 8
kasia86_filmweb

no tak, właściwie każdy powód jest dobry aby stracić sens. Jedni uciekają w alkohol, przemoc, narkotyki, seks inni w wirtuala czy subkultury. Natomiast innych nic nie ruszy. Jedno jest pewne, chłopak był wypaczony przez swoje środowisko (owoc naszych czasów), był wrażliwy (wg mnie w złym tego słowa znaczeniu) i potrzebował pomocy, specjalisty (oczywiście lepiej gdyby ją znajdował u rodziców). Pewnie na 100 maturzystów tylko 1 ma tak słaby kręgosłup i dobrze bo by nam społeczeństwo się jeszcze mocniej i bez emigracji wyszczupliło...

ocenił(a) film na 5
kasia86_filmweb

Widziałem - normalny kontakt przy bezstresowym wychowaniu. A nawet jeśli nie, to koleś powinien być zahartowanym faderfakerem (po tylu latach). Potem było widać, że rodzicom zależało, ale nasz bohater już rozpiął rozporek i bez umiaru lał wszystkich ciepłym moczem. Co do wychodzenia z rodzicami, lepszy rydz niż nic.
Dziwna sytuacja też była z jego homoseksualizmem. Chwalił się tym na lewo i prawo, a w szkole przejmował się jak polityk przed wyborami (nie musiał nawet nic mówić, wszyscy wiedzieli).
Dla mnie jego krzyk był głuchy i kolega szybko się zapowietrzał.

ocenił(a) film na 6
gurpegi

Właśnie... chłopak mający wszystko załamuje się i zaczyna świrować. Ma drogie ubrania, super gadżety, 2 miesiące do zakończenia szkoły (ludzie są szykanowani latami i to wytrzymują... tu 2 miesiące zawiodły go na skraj), rodzina też nie jest zła mimo wszystko. I on ma depresję. A co powiedzieć mają te wszystkie dzieciaki, które dorastają w domach dziecka? te z wielodzietnych rodzin, gdzie notorycznie wszystkiego brakuje, te, które są bite bądź molestowane przez rodziców? Wedle tego, co robi Dominik te wszystkie dzieciaki powinni się zebrać i popełnić rytualne harakiri w imię swojego nieszczęśliwego i trudnego życia, ale tego nie robią. Znajdują w sobie siłę i pną się do przodu, mają apetyt na życie i dziękują za każdą dobrą chwilę, jaka im się przytrafia. Wy wszyscy rozpierdzielacie się tutaj nad dzieciakiem ( co prawda to był 19-letni mężczyzna, maturzysta - ale przez cały film miałam wrażenie, że ma on mentalność gimnazjalisty i nie więcej niż 14 lat), który miał bezstresowe wychowanie i któremu rzeczywiście "w dupie się poprzewracało". Ja mu nie współczuję, współczuję tym wszystkim dzieciakom, które opisałam wcześniej, ale nie Dominikowi.

ocenił(a) film na 7
Usako89

Z jednej strony masz rację, a z drugiej się z Tobą nie zgadzam. Piszesz o skrajnościach, a z takimi porównaniami nikt nie wygra i każdy będzie współczuł sierocie, molestowanemu i biedakowi, a w d.pie miał rozwydrzonego Dominika, który ma "wszystko".

Usako89

Widzę drugi Twój post Usaki89 i nie mogę pozbyć się wrażenia, że w temacie niewiele, jeśli nic nie wiesz. Chcę zauważyć, że dzieci/młodzież, a następnie dorośli ludzie (25+) z rodzin patologicznych i dysfunkcyjnych mają ogromne problemy z funkcjonowaniem w życiu. Oddziały w szpitalach psychiatrycznych są wprost przepełnione. I wcale nie jest tak, że żyją te osoby sobie szczęśliwie, zakładają szczęśliwe rodziny, mają zrównoważone, pełne miłości relacje międzyludzkie. Nic bardziej błędnego. Osoby z rodzin patologicznych bądź dysfunkcyjnych, a Dominik pochodził z dysfunkcyjnej na pewno, mają mnóstwo różnych sposobów na to by siebie niszczyć, np. tną się, piją w niekontrolowany sposób alkohol, wpadają w bulimię, anoreksję, odcinają się - wymazują z siebie jakiekolwiek uczucia i emocje co po jakimś czasie skutkuje zaburzeniami psychicznymi, wypierają z własnej świadomości wydarzenia. Brak miłości, ciepła, wsparcia, zrozumienia ze strony rodzica, daje jasny komunikat mu samemu - jesteś nieważny, niepotrzebny, nie chcemy Ciebie, buduje silne poczucie odrzucenia. W takiej sytuacji samobójstwo, najbardziej ostateczna forma autodestrukcji, ale i pomniejsze formy są jedynymi sposobami by sobie jakoś radzić.
I mam na końcu jeszcze jedną refleksję. Nie wiem jak to możliwe, że możemy zaakceptować diabetyka, osobę chorą na raka czy osobę ze złamaną rękę, a jak ktoś krzyczy, że nie wie po co ma żyć, gdy ma takie deficyty z dzieciństwa, że jest kompletnie zdezorganizowany i pogubiony to jesteśmy w stanie zaklasyfikować go jako rozkapryszonego dzieciaka. Ja jeszcze zwykłam słyszeć, że jestem leniwa, brakuje mi motywacji, żebym wzięła się w garść, że w końcu każdy ma ciężko. Może zacznijmy słuchać ludzi. Bo gdy przychodzi do nas diabetyk to nie mówimy mu ... weź w garść trzustkę i niech sobie zacznie radzić z tym cukrem... tylko wysyłamy go do lekarza, dostaje leki, zmienia dietę, uprawia ruch i mamy dużo wsparcia dla takiej osoby. Psychiatra to taki sam lekarz co diabetolog, a osoba mająca depresję, zaburzenia lękowe potrzebuje specjalistycznej pomocy lekarskiej, w tym leków i psychoterapii, ale również dużo zrozumienia i wsparcia ze strony bliskich ludzi. A nie ciągłej negacji.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6
Aidana

Owszem, wielu z nich (z tych patologicznych rodzin) sobie nie radzi - ale oni do nieradzenia sobie mają jak największe prawo, nie dzieciaki, które od zawsze miały się w co ubrać, co zjeść i czym pobawić, żadnych trosk. Ale ilu z nich... z tych patologii jednak nie poddaje się schematowi w jakim zostali wychowani i walczy z tym z całej siły? Aby nie powielić losu braci, rodziców, sąsiadów...? Wielu. O wiele łatwiej byłoby, gdyby sobie powiedzieli - 'mój los jest z góry zdeterminowany, nic nie zrobię..." i dalej brnęli w patologię. Ale jednak tylu z nich tego nie robi, nie zostają alkoholikami, złodziejami, bandziorami jak cała reszta, chociaż pewnie każdy by im to wybaczył, bo "przecież oczywiste było, że się stoczą, że źle skończą", ale mają siłę aby to zmieniać.

Usako89

Przepraszam czy Ty naprawdę uważasz, że posiadanie wszystkiego co materialne jest naprawdę ważne? Gdzie jest miłość, wsparcie, ciepło, zrozumienie? Bo ja widzę w tym filmie, że ci idiotyczni rodzice mieli w dupie swoje dziecko. I ja się mu nie dziwię ani trochę. Dysfunkcja to pomniejsza patologia. Ta rodzina jest tragiczną. Zabrałabym tym ludziom jakąkolwiek możliwość wychowywania dzieci.
Ja osobiście, z własnego doświadczenia nie znam ludzi, którzy sobie radzą dobrze w życiu i pochodzą z rodziny dysfunkcyjnej. Chyba, że są po dobrej terapii. To jest niemożliwe by radzić sobie dobrze gdy ma się tak wypaczone modele życiowe. No chyba, że pod pojęciem 'radzić sobie' masz na myśli znowu kwestie materialne. To jeśli tak to znam taką jedną 'zimną sukę', która ma mieszkanie, samochód, świetną pracę i niby jest okay.... a w środku i czasami potrafi kompletnie rozryczeć się... bo jest sama i zawsze była sama. Ludzie traktuje instrumentalnie przeważnie, w końcu zawsze ona była tak traktowana, to tak to wszystko wygląda.
Siła? Mam wrażenie, że Ty nie o sile mówisz a o odcięciu. Kryzys wtedy jest odpowiednio przesunięty do 40r.ż lub jeszcze dalej. I wtedy wyobraź sobie ludzie również popełniają samobójstwa. A walczyć można na psychoterapii, samemu to tylko pozornie coś pozytywnego się robi.

ocenił(a) film na 6
Aidana

A to akurat ciekawe. Zabrałabyś prawo do opieki nad dzieckiem matce, która nie śpi po nocach, bo się o nie martwi, idzie do kuchni , bo chce z nim porozmawiać, chce pomóc, ale zwyczajnie nie wie już co ma robić, przyznaje się do tego... inna wzruszylaby ramionami i powiedziała "bezczelny smarkacz, rób co chcesz...", a po słowach "masz cierpieć jak jeszcze nigdy nie cierpiałaś, masz wyć z rozpaczy" spakowałaby walizki swojemu synalkowi i wyrzuciła go za drzwi. Ojciec, który płaci za lekarza też zły...inny wyłamałby te drzwi i zrobił z dzieciakiem porządek w męską, silną ręką. Ale to im byś zabrała prawa rodzicielskie. I co byś zrobiła z tym dzieckiem potem...? Aaa. Pewnie wrzuciła do jednej z polskich placówek wychowawczych. Przecież tam dziecko na pewno będzie rozwijało się lepiej niż ze swoimi złymi rodzicami. To, co że po wyjściu nie będzie miało perspektyw na nic... to co, że będzie miało nienajlepszą opiekę medyczną i potężne braki w edukacji... ważne, że pani pedagog, która tam tylko pracuje i po pracy wraca do swoich dzieci... co więcej jest jedna na niezłą gromadkę wychowanków, da mu tyyyle miłości, co jego źli rodzice w życiu by mu nie dali. Coś mi się wydaje, że gdybyś Ty ze swoimi idealnymi modelami rodziny przeszła się przez kraj, to rodzice z co drugiego domu zostaliby pozbawieni swoich praw. Żadna rodzina nie jest idealna. Każda rodzina ma jakieś problemy.

Ja uważam, że problemy Dominika były z dupy wzięte. Są gorsze tragedie u ludzi i nie każdy chwyta od razu za nóż. Może gdyby od małolatów zaczęto czegoś wymagać a nie rozpierdzielać się nad ich każdym gorszym humorkiem, to byliby silniejsi? Bo jak na razie to wyrastają z nich ludzie strasznie wątli emocjonalnie, którzy w obliczu prawdziwych problemów kompletnie sobie nie poradzą. Mnie osobiście wizja świata w rękach takich ludzi przeraża.

ocenił(a) film na 6
Aidana

Tak, ta rodzina nie jest idealna. Jego rodzice nawalili pewnie w kilku miejscach, ale kiedy Ty określasz tę rodzinę mianem 'tragicznej', to mam wrażenie, że z choinki się urwałaś i życia nie znasz.

Usako89

Jasne nie śpi po nocach bo ma strasznie ważne spotkanie i MUSI zostać w pracy. Nie wie co ma robić? Niech pójdzie do specjalisty.
Ojciec - płaci ... jasne.
Czemu podajesz same skrajne przykłady?
Dlaczego ojciec nie może zapłaciwszy za lekarza usiąść przy synu i powiedzieć 'jesteś dla mnie ważny, niezależnie od wszystkiego jestem z tobą, kocham cię, zadbam o ciebie'
A powiedz mi jakie on miał perspektywy? No jakie? Skoro w przeżyciu własnym był sam?
Tak, uważam, że nie dzieje się dobrze obecnie w Polsce. Rodzice więcej pracują, nie mają czasu by cokolwiek porobić z dzieckiem, nauczyć go ważnych rzeczy.

I w końcu coś ciekawego powiedziałeś. Tak, on jest bardzo bezradny i słaby wobec życia. Tylko czy to jest takie dziwne? Rodzice są zajęci bardziej pozorami niż wychowaniem. Nie dają mu dobrego przykładu, nie dają mu koniecznej przestrzeni by nauczył się odpowiedzialności. Kiedyś Beata Pawlikowska napisała o Aborygenach. Młodzi ludzie tam dorastając przechodzą bardzo trudne próby ucząc się jak być silnym, potrafiącym zadbać o siebie i rodzinę swoją człowiekiem. Napisała również, że my jako kultura zachodnia oburzamy się na to niepotrzebne cierpienie. Tylko, że w przekonaniu Pani Beaty my zostawiamy dziecko i wychowujemy je w bezradności wobec życia, czy to ignorując czy to nadmiernie kontrolując, nie dajemy możliwości by nauczyło się funkcjonować w trudnych warunkach.

I jeszcze jedno Usako89. Tak, nie ma idealnych ludzi, nie ma zatem idealnych rodzin. Tylko, że te najbardziej podstawowe potrzeby dziecka muszą być realizowane. Być może ta idea będzie dla Ciebie egzotyczną, ale uwierz mi, tak na słowo niczym nie różni się sytuacja domu dziecka od domu, w którym dziecko nie jest kochane w jego przeżyciu. Na tym polu nie ma różnicy. Nie chodzi o poziom racjonalności, chodzi o poziom przeżywania emocji, uczuć, wydarzeń, poziom podświadomości. Dziecko z domu dziecka będzie miało 'extra' problemy, ale na tym jednym polu będzie to samo. Znam przykłady gdy w pozornie wspaniałej rodzinie 5letnie dziecko chce popełnić samobójstwo wypijając środek chemiczny lub potrafi wykrzyczeć mamie, że nikt go nie kocha. Mówi to i pokazuje to, bo tak mocno czuje się opuszczone.

Świadomie odeszłam od tematu stricte powiązanego z filmem by pokazać pewną dysfunkcję.

ocenił(a) film na 5
Usako89

O to to tato.

ocenił(a) film na 2
gurpegi

Zgadzam się. Jestem właśnie po filmie, i zachowanie większości postaci było dla mnie albo kompletnie niezrozumiałe, albo kompletnie głupie.
Tutaj też parę osób wzięło na obronę, że pomimo chłopak miał wszystko, jego rodzice kompletnie się nim nie interesowali, traktowali jako zabawkę i myśleli tylko osobie. Chłopak miał już osiemnaście lat i jak dotąd dawał sobie radę. Rodzice go rozpieszczali bo byli zajęci pracą, fakt, nie jest to wzór dobrego rodzica. Ale wcale nie tak często można spotkać rodzinę, która raptem poświęca wszystko dla swojego dziecka. Rodzice, zachowywali się jak zachowywali, ale na pewno nie byli tacy straszni.
A co do samego filmu, to najbardziej nie podobała mi się ta pseudo-poezja. W pewnych chwilach myślałam, że zaraz zacznę się śmiać z tego jak bardzo "filozoficznie i głęboko" brzmiały. Szczególnie jeden z tekstów pożegnalnych Sylwii.

ocenił(a) film na 8
gurpegi

świeżo po..

film ciekawy, o tym że nie wszystko jest słodko i różowo o czym chyba nastolatki zapominają oglądając cacy różowe filmy,.. `i jakby nie było na końcu i tak będzie dobrze... dla kogoś`.. tu tez jest dobrze dla kogoś... Sylwia manipulantka, wbrew temu co podobno chciała, jednak nie odeszła w "chwale" ale cierpiała - to plus filmu
jestem chyba wychowana na tych cacy różowych bo chciałam dobrego zakończenia do ostatniej chwili, ale czy ono nie było dobre.. - uważaj o co prosisz - i myśl co robisz - bo możesz to dostać i nie będzie drogi powrotnej. Zgubisz się i nie wrócisz..