Długo zastanawiałem się nad pójściem do kina na ten film. Nie z powodu braku
zainteresowania, ale miałem wrażenie, że w domowym zaciszu zrozumiem go lepiej niż
na sali kinowej. W końcu nie wytrzymałem i wybrałem się w czwartek. Jaki jest ten film
wg mnie? Niejednoznaczny - to słowo chyba najlepiej oddaję to, co czuję. Tu nic nie jest
czarne lub białe, a odcieni szarości jest aż nadto.
Rodzice
Wykształceni, świetnie zarabiający, szanowani, ale i zapracowani do granic możliwości.
Ich postrzeganie miłości do syna ogranicza się jedynie do zapewnienia mu wszelkich
zachcianek materialnych. To, co czuje ich syn jest dla nich tematem tabu. Co oni tak
naprawdę o nim wiedzą? Gdy lekarz pyta się ich o zainteresowania syna, to mówią mu
jedynie, że "Książki jakieś tam czyta". Pewnie, że w oczach rodziców tego typu ich dziecko
czyta książki. Musi czytać, bo przecież dziecko takich rodziców nie może mieć
zainteresowań "niższych lotów". Dlatego też ciągają go po przeróżnych operach i
baletach, gdzie młodzieniec jedynie się nudzi, a rodzice próbują go wyswatać z córkami
znajomych.
Ci znajomi to wręcz ich obsesja. Czym przejmują się, gdy Dominik mówi im, że jest
gejem? Martwią się, że syn ma jakieś problemy? Gdzie tam! Syn narobił im wstydu przed
ministrem. O dziwo właśnie znajomi rodziców w końcu doprowadzają do pokazania
"ludzkiej twarzy". Gdy żona ministra uporczywie dopytuje się o Dominika, jego matka w
końcu ustawia w swym życiu wartości na swoim miejscu i bardziej martwi ją syn niż to,
co powiedzą ludzie.
Czy mogli jakoś pomóc Dominikowi? Uważam, że nie. Ci ludzie zupełnie nie potrafili ze
sobą rozmawiać. Oboje uwikłani w romanse, żyli w udawanym związku. Nie było miejsca
na rozmowę o uczuciach i życiu, bo jedyne rozmowy tam prowadzone obracały się wokół
interesów. To, że Dominik nie wychodził z pokoju przez 10 dni też im umknęło.
Wychowanie syna też traktowali jak interesy. To, co rodzice powinni dać od siebie
dziecku, oni kupowali. Kierowca przyjeżdżał pod szkołę, w domu gotowała i sprzątała
służąca, która o dziwo jedyna zauważyła problemy chłopca. Jak zareagowali rodzice?
Zamiatanie problemu pod dywan. Kierowca? Zwolnić. Gosposia, która śmiała troszkę
nadwątlić ich "rodzinną sielankę"? Zwolnić. Lekarz, który nie przepisał lekarstw, ale
chciał dotrzeć do sedna problemów Dominika? Zwolnić i zatrudnić kolejnych, którzy nie
będą robić kłopotów, czyli przeszkadzać rodzicom w robieniu kariery. Ot bezproblemowe
wychowanie dziecka.
Sala Samobójców i Sylwia
Przedziwne zgromadzenie, o którym w istocie niewiele się dowiedzieliśmy. Owszem,
możemy przyjąć zdanie Sylwii, że Sala Samobójców to miejsce, gdzie przybywają ludzie
odtrąceni przez świat. Proste? Nie do końca. Czy oni naprawdę chcieli się zabić? Dla
mnie to zbieranina pozerów, którzy w wirtualnej rzeczywistości znaleźli swoją spokojną
przystań. Tam ich nikt nie zna osobiście, więc przykuty do wózka kaleka, może udawać
faceta o ogromnej posturze. Taki jest internet - może to oklepane, ale nie wiemy kto
siedzi po drugiej stronie.
No i w końcu Sylwia - dziwaczka, która ma głębokie problemy ze sobą, a wg niej ze
światem. Inni nazywają ją Królową. W istocie nią jest - królową pozerów, która tak bardzo
pragnie się zabić, że już 3 lata siedzi w ciemnym pokoju i umiera każdego dnia. Ona
wręcz chełpi się tym, że jest taka wyjątkowa. Zły, pozbawiony uczuć świat ją odrzucił, więc
to czyni z niej lepszą od innych, bo jak ktoś jej nie rozumie, to nie ma uczuć. Ależ to
wygodne. Jak jesteś ze mną to spoko pogadajmy o zabiciu się razem, ale jak jesteś
przeciwko mnie, to jesteś bez uczuć. Dziewczyno chcesz się zabić to idź skocz z mostu, a
nie wyżalasz się na prawo i lewo jak Ci jest niedobrze na tym świecie. No i tu właśnie
jest, ciągle żywy, pies pogrzebany. Sylwia nie chciała się naprawdę zabić. Ona szuka
pomocy i w ten sposób to okazuje.
Scena, w której Sala Samobójców dowiaduje się o śmierci Dominika jest strasznie
mocna. Odwiedza ich jego matka i co oni robią? Uciekają jak zwykłe tchórze jeden po
drugim. Przychodzi do nich matka kogoś, kogo uważali za "przyjaciela" i, z którym
planowali wspólną śmierć. Nie mają odwagi nawet jej wysłuchać. Ta kobieta wdarła się
w ich "świat" i zmąciła wody spokojnej przystani. To nie tak miało wyglądać prawda?
Mieliście tylko fajnie spędzić czas na planowaniu kto jak umrze. Gdy ktoś zabił się
naprawdę, to już nie jest tak fajnie? Reakcja Sylwii jest dla mnie do końca niezrozumiała.
Co właściwie ona czuła? Wybiega na trawnik i krzyczy, ale dlaczego? Bo zabił się
chłopak, w którym być może się zakochała? Bo on zabił się pierwszy i odebrał jej ten
zaszczyt? A może ten krzyk to wyraz ulgi, że to on umarł, a ona ciągle żyje? Ja najbliżej
jestem ostatniej opcji.
Dominik
W rozmowie z Sylwią mówi, że jest za wrażliwy i świat go nie rozumie. Naprawdę jest
taki? Bzdura. Dominik to rozpieszczony jedynak, który zawsze dostaje to, czego chce.
Wrażliwy? Czy wrażliwa osoba odnosi się do ludzi tak, jak Dominik do sekretarki czy
kierowcy? A może oni byli tak bezduszni, że uznał, iż można nimi pomiatać? Tak go
"wychowali" rodzice, a raczej sam nauczył się tego przy nich. On też ma poczucie, że jest
lepszy od otaczającego go świata. Z resztą co on wie o świecie? Wszędzie wozi go
kierowca,a gdy wraca autobusem to zachowuje się jak panicz we dworze. Mnie też
wkurza muzyka grana z komórek w autobusach, ale reakcja Dominika dowodzi jedynie
braku empatii i nastawienia "ja mówię co chcę-, a ty to robisz". (przy okazji - czemu
rozcięcie na twarzy Dominika zniknęło następnego dnia?)
Nie wnikam w całą tę historię o homoseksualizmie, bo nie do końca zrozumiałem, co to
miało wnosić do filmu. Moim zdaniem twórcy szukali pretekstu, żeby rówieśnicy mogli
wyśmiać Dominika i uznali, że ten będzie niezły.
Jeśli chodzi o jego rówieśników, to są typowymi przedstawicielami bogatych dzieciaków
XXI wieku. Ważną stroną ich życia jest portal społecznościowy, na którym toczy się życie
towarzyskie. To, co działo się na tym portalu dotknęło Dominika do głębi. Gdy mówi
Sylwii, że świat go odrzucił to chodzi mu właśnie o ten portal. Nikt go nie skrzywdził
osobiście. Nikt nie rzucił mu w twarz szyderczej uwagi. Jego znajomi podśmiewali się z
niego przez internet, a dla niego to było nie do przyjęcia. Czy takie wyśmiewanie to
rzadkość? Jego rówieśnicy to przedstawiciele generacji, która neguje i naśmiewa się ze
wszystkich i ze wszystkiego. Większość z nich podczas "klikania" pewnie zobaczyła to, co
napisał kolega Dominika i potraktowała to jako żart, o którym zapomną szybciej niż go
przeczytali. Dla Dominika to nie było takie proste. Ucierpiało przede wszystkim jego ego,
a on jak mało kto nie był przyzwyczajony, że coś nie idzie po jego myśli. Znalazł więc
sobie w internecie innych "przyjaciół", którzy go nie odrzucili, a wręcz zrozumieli. Tylko co
mieli zrozumieć? Poznali go? Poznali jego avatara i zdawkowe informacje, czyli to samo,
co on wiedział o nich. Nie potrzebowali więcej, bo gdyby zaczęli między sobą rozmawiać
o swoich doświadczeniach życiowych, to okazałoby się, że nikt nie jest taki, jak inni o nim
myślą. Poprzestali więc na ogólnym "Hej, jestem X i chcę się zabić, bo ten świat mnie
nie rozumie". Czy Dominik chciał się zabić? Z pewnością nie. Dlaczego więc to zrobił?
Sylwia go namówiła? Po części tak, bo na pewno nie chciał jej zawieźć. W końcu ona
naprawdę wniknęła głębiej, by go zrozumieć. Krótka scena, w której widzimy
umierającego Dominika robi spore wrażenie. On nie jest z siebie dumny, że znalazł
odwagę. Nie cieszy się na myśl o śmierci, a wręcz panicznie się jej boi. Woła swoją
matkę, z która nigdy tak naprawdę poważnie nie porozmawiał. Jestem pewny, że żałował
tego, co zrobił, ale jakie to ma znaczenie?
Ogólnie film mi się podobał, ale daleki jestem od zachwytów i pisaniu o nim jako
najlepszym polskim filmie od lat. Poruszony został temat ciężki i gorzki. Próbowano
przekazać nam emocje, które niezwykle ciężko ująć w ramy filmu. Potrzebne jest do tego
absolutnie wybitne aktorstwo, a tu moim zdaniem tkwi słabość tego filmu. Chodzi mi o
rolę Dominika. Absolutnie nie piszę, że Gierszał zagrał słabo lub nie ma talentu. Ta rola
jednak go przerosła, ale to nie ujma, bo chyba nie ma na świecie nastoletniego aktora,
który by ją udźwignął. Ba, mało jest chyba dorosłych aktorów, którzy udźwignęliby ciężar
gatunkowy tej roli.
Tak, jak napisałem na wstępie. Ten film nie jest jednoznaczny. Pełen jest małych
smaczków, które doskonale wpisują się w klimat. Bardzo wymowna była wizyta pani
psycholog, która z miejsca zgodziła się wypisać receptę na leki. Jej poprzednik chciał
poznać problemy Dominika, ale to nie przypasowało rodzicom. Namawiał on ich do
szczerych rozmów z synem. Co robi ta pani psycholog? Ona nie namawia na rozmowy,
bo z miejsca zna już rozwiązanie problemu. Gdy dzwoni jej dziecko, to spławia je
mówiąc, że jest zajęta. Skąd my to znamy prawda?
Na koniec zostawiłem scenę, która dla mnie cały ten film kazała przemyśleć na nowo.
Do internetu wrzucono nagrany telefonem komórkowym filmik z umierającym
Dominikiem. Jakie wywołało to emocje? Pod filmikiem umieszczono wpisy "R.I.P." i "['][']
[']". Ludzie, którzy znali Dominika od lat i, których mógł swego czasu nazywać swoimi
przyjaciółmi, zdobyli się jedynie na takie coś. Może ten świat rzeczywiście jest bez uczuć?
Skoro oglądanie śmierci kolegi skłania jedynie do napisania kilku literek, to coś jest nie
tak. Dla większości z nich ten filmik to po prostu atrakcja dnia/tygodnia. Temat, na który
można sobie podyskutować, ale nie za głęboko - jedynie tak na poziomie "R.I.P."
Och,ale się rozpisałeś!
bardzo dobra wypowiedż,dobrze się czyta,praktycznie zgadzam sie z wszystkim,nie jestem jednak do końca przekonana z tym że Dominik nie był wrażliwy.
Moim zdaniem był wrażliwy, ale na swój przedziwny egoistyczny sposób. Podobnie jak Sylwia, on uważał, że ludzie go nie rozumieją, więc można ich bezkarnie poniżać i obrażać. Takie podwójne standardy w stylu "ja uważam cię za śmiecia, ale ty szanuj moje uczucia i wrażliwość".
Dominik był wrażliwy jak każdy normalny nastolatek potrzebował miłości, szacunku, zrozumienia. Gdy Alex ośmieszał i poniżał Dominika on płakał, krzyczał, był przerażony. Rodzina nie zajmowała się nim gdy ją potrzebował, co jeszcze bardziej go dobiło. Struj makijaż, udawana pewnośc siebie były tylko maską do jego wrażliwości, której nie chciał pokazywac.
Mam bardzo podobne przemyślenia na temat tego filmu. Dodałbym, że dla obecnej młodzieży (i nie tylko) świat wirtualny dawno zatarł granice ze światem rzeczywistym i scalił się w jedno- przez co tak wiele złego wynika. Ciemna strona postępu...
Bardzo mi się podobały przekleństwa- nie chodzi mi o to w sensie, że lubię rzucanie k*rwami, ch*jami etc... Po prostu ukazano jak się młodzież naprawdę zachowuje- chleją, jarają, liżą się i rżną z kim popadnie, klną jak stary, odstawiają różniaste kwiatki... Nie jest to Na Wspólnej gdzie najgorszym przekleństwem jest bodajże "cholera" albo "szlag" (zarówno jak u dzieci, młodzieży jak i dorosłych)- brakuje jeszcze przysłowiowej "Motylej Nogi" lub "Kurzej Twarzy".
Sala Samobójców jak dla mnie jest naprawdę świetnie wyreżyserowana- momentami kręcone sceny sprawiały wrażenie porządnego, profesjonalnego kina. Realizacji filmu od strony technicznej, naprawdę, nie można odmówić.
Klimat- kapitalny! W chwili, kiedy Dominik odmówił kupna tabletek dla nich wszystkich i konsekwencje tych słów... No, czysta psychodelia!
Nie każdy nastolatek "chla, jara, liże się i rżnie z kim popadnie", nie generalizujmy...
Cóż... Może przesadziłem tak permanentnie genralizując, ale nie da się ukryć, że lwia część młodzieży do lat 16 miała kontakt z alkoholem, narkotykami, papierosami, seksem.
Ważny w zrozumieniu postaci Dominika jest wiek. Ponieważ jeżeli jesteś dorosły, to myślisz inaczej, uważasz, że problemy nastolatków nie są takie ważne, bo musisz się martwić o pracę, dom, być może rodzinę. Bagatelizujesz to, jak mógł odebrać tę całą sytuację z facebookiem Dominik. Może wyśmiewanie go w internecie przerażało go tak bardzo nie dlatego (a może nie tylko dlatego), że jest rozpuszczony, a kiedy sprawy nie idą po jego myśli, to tupie nogą i odwraca się od całego świata. Być może bał się, że koledzy w szkole będą go dręczyli albo że wszyscy się od niego odwrócą i zostanie sam. Dla nastolatka akceptacja rówieśników jest ogromnie ważna. Kto będzie się dobrze czuł wśród ludzi, którzy ani trochę go nie rozumieją - nawet się nie starają zrozumieć - i olewają? Poza tym Dominik żył jeszcze zanim pokazano nam go siedzącego na balkonie w operze. Już wcześniej żył obok (bo nie z) rodziców-ignorantów. Może już wcześniej był nieszczęśliwy, może łapał dół po dole, jak to nastolatek ze zmiennością nastrojów, a brak prawdziwej troski ze strony rodziców wcale mu nie pomagał. Czas pewnie spędzał i tak przed komputerem lub grając na play station czy co to tam było. Jedno jest pewne - z rodzicami miło czasu nie spędzał. Akcja z filmikami tylko się dołożyła, a poznanie w internecie Sylwii było ostatnią kroplą.
Ja też uważam, że Dominik naprawdę nie chciał się zabić. To znaczy może i pomyślał sobie, że prościej byłoby z tym skończyć i mieć spokój, ale tak naprawdę w Sali samobójców szukał tylko bezpieczeństwa, zrozumienia i ucieczki, bo nie chciał wracać do świata, gdzie nie ma tak naprawdę nikogo (pseudo rodzina i "przyjaciele", których nie odchodzi nic więcej niż dobra zabawa). Miał gorsze chwile, a jedna z ich skończyła się tragicznie. Bo jak inaczej nazwać przedawkowanie w klubowym kiblu, skoro początkowo chciał wyrzucić wszystkie tabletki, a potem coś go tknęło?
Ktoś napisał, że film mówi "rodzicu, zrób coś ze swoim dzieckiem" i ja się w pełni zgadzam.
Pewnie, że dla nastolatka akceptacja rówieśników jest ważna, ale są też pewne granice. Dominik nie był osobą pewną siebie, bo czemu niby zgodził się na całowanie z kolegą? Mógł odmówić, a ekipa po prostu, by go nazwała nudziarzem i już. On zgodził się na to. Może i tego chciał, ale wg mnie presja rówieśników go nakręciła. Tak bardzo chciał być fajny i wyluzowany. Bo niby z kim miał spędzać czas jak nie ze znajomymi? Rodzice przecież odpadają, a poza tym mało, który nastolatek woli spędzać czas z rodzicami niż z kumplami. Dlatego też ten filmik w internecie go zabolał, bo odczuł to, że mimo starań nie jest fajny i wyluzowany wg standardów jego kolegów. Ciągle jednak uważam, że jego wrażliwość jest dyskusyjna. Moim zdaniem był egocentrykiem, który pogardzał otoczeniem, a to, do którego chciał należeć go odtrąciło. Człowiek wrażliwy posiada choć odrobinę empatii i szanuje inne osoby. On stosował to wybiórczo, bo tak nauczyli go rodzice - jeśli masz do kogoś interes, to ten ktoś jest wart szacunku. Kierowca, sekretarka czy służąca nie byli tego godni. Do Sali Samobójców przyszedł też z interesem - chciał żeby ktoś go przygarnął, a nie wyśmiewał i wśród tych dziwnych osobowości się dobrze odnalazł. Jestem jednak pewny, że gdyby spotkał któreś z nich np. w autobusie, to by go olał, a może i zwyzywał, bo tamten miał dziwny ubiór, czytał książkę, słuchał muzyki czy spojrzał na niego źle.
Hmm ja bym powiedział, że takie coś wymaga właśnie pewności siebie, a nie na odwrót.
Cycson jakimi znajomymi? Z filmu wynika tyle, że nigdy nie miał znajomych. Ludzie z klasy/szkoły to jeszcze nie znajomi.
Zdecydowanie był egocentrykiem. Co do wrażliwości według mnie był przewraźliwiony na swoim punkcie, jednocześnie nie posiadając jakiejkolwiek innej wrażliwości.
Przed akcją z całowaniem kilkukrotnie pokazano, jak Dominik patrzy na tego chłopaka. Może chciał go pocałować? Sprawdzić, jak to jest? Niektórzy mają wątpliwości co do swojej orientacji, może on był jedną z takich osób.
Empatii w nim na pewno wielkich pokładów nie było. Nie twierdzę, że nie jest egocentryczny. Większość jedynaków takich jest. Ale był też wrażliwy.
Przygoda z Salą Samobójców rozpoczęła się przypadkiem. Znudzony podczas czekania na matkę wszedł na pewną stronę, a reszta potoczyła się gładko. Czy gdyby nie Sylwia, to czy Dominik tak bardzo wyolbrzymiłby problemy?
jeżeli jesteś facetem i kładzie się na tobie kolega (który w jakiś sposób ci się podoba) a ty dostajesz orgazmu i masz 19 lat a nie 13 to bym się zastanowił nad swoją orientacją i to zdecydowanie.
Całowanie się z kolegą to tak na prawdę mało istotny fakt. To co zapoczątkowało cały dramat, była ta "sytuacja" podczas sparingu. Bądźmy szczerzy, po takiej akcji koleś nie miałby życia; wyzywaliby go od geja (nawet jeśli nim nie był, a raczej nie był), odsunęłoby się od niego się większość znajomych, możliwe nawet, że znęcaliby się nad nim psychiczne lub fizyczne. Nasze społeczeństwo nie jest w ogóle tolerancyjne; te młode i te stare.
Chodząc do szkoły zrozumiałem jedną rzecz; ludzie tam są fałszywi, kłamliwi i strasznie plotkują. Nie można na nikogo liczyć, bo w razie problemów czy jakiś skandalów zostajesz sam. Każdy dba tylko o swoją dupę i reputacje. U mnie w gimnazjum były czasami takie chore sytuacje, że gdyby ktoś o tym nakręcił film, to myślę, że część widzów uznałaby to za "nierealistyczne". Niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy jaka patola jest czasami w życiu. Na szczęście już mam szkołę za sobą.
!! wspaniała recenzja. zgadzam się z wszystkim, a szczególnie z podpunktem dotyczącym Sylwii i jej reakcji na śmierć Dominika.
według mnie film był zaje..bisty , a recenzja jest jak najtrafniejszai bardzo dobra
Co do Sylwii. Siedzę już od godziny i ja też nie rozumiem jej reakcji na wieść o śmierci Dominiki. Cieszyła się, czy właściwie cierpiała? Co do Dominika, to fakt, był rozpieszczony, natomiast nie rozumiem, dlaczego podważasz jego wrażliwość. Moim zdaniem to był niezwykle wrażliwy chłopiec, któremu zabrakło czułości, czasu i miłości. Rodzice wciąż zabiegani, pracujący, zupełnie z nim nie rozmawiali. Nie próbowali dowiedzieć się, co się z nim dzieje. 10 dni w pokoju, ale Ci tego nie zauważyli. Dobra, nie, muszę ochłonąć i pomyśleć, co Ci tu odpisać, bo naprawdę ciekawie piszesz.
myślę, że jej reakcja to zdecydowanie żal i smutek. Poza tym czyż to nie paradoks, że właśnie jego śmierć spowodowała, że wyszła ze swojego pokoju/mieszkania na świat zewnętrzny? był to smutek a jednocześnie pierwszy kontakt z tym światem od 3 lat, więc nie dziw się jej reakcji.
Moim zdaniem raczej dobry film wiadać że Polacy potrafią robić filmy o poważnej tematyce nie tylko głupie komdie i to się chwali dobrze opowiedznia historia i koniec też dobry filmu. 7/10
b.dobra recenzja z twojej strony, lecz jest jedna rzecz z którą się nie zgadzam
"Jeśli chodzi o jego rówieśników, to są typowymi przedstawicielami bogatych dzieciaków
XXI wieku. Ważną stroną ich życia jest portal społecznościowy, na którym toczy się życie
towarzyskie. To, co działo się na tym portalu dotknęło Dominika do głębi. Gdy mówi
Sylwii, że świat go odrzucił to chodzi mu właśnie o ten portal. Nikt go nie skrzywdził
osobiście. Nikt nie rzucił mu w twarz szyderczej uwagi. Jego znajomi podśmiewali się z
niego przez internet, a dla niego to było nie do przyjęcia. Czy takie wyśmiewanie to
rzadkość? Jego rówieśnicy to przedstawiciele generacji, która neguje i naśmiewa się ze
wszystkich i ze wszystkiego. Większość z nich podczas "klikania" pewnie zobaczyła to, co
napisał kolega Dominika i potraktowała to jako żart, o którym zapomną szybciej niż go
przeczytali."
mylisz się, ponieważ początkiem problemów dominika był ten niewinny pocałunek po pijaku z kolegą, który widział cały świat na youtube. to był żart i każdy z jego znajomych to widział, więc nie byłoby problemu. nawet dominik traktuje to jako żart w samochodzie, gdy przegląda komentarze przyjaciół w internecie. następnego dnia, gdy nastąpił incydent przy treningu judo, kolega wszystko opowiada i opisuje w necie znajomym. wtedy wszyscy robią sobie z niego pośmiewisko powiązując to zdarzenie z pocałunkiem. wszyscy znajomi z najbliższego otoczenia, których jest zmuszony oglądać co dzień w szkole, w kawiarni, w ogóle wszędzie, śmieją się z niego na umór. sądzę, że nikt z nas nie wytrzymałby takiej presji. może nie do takiego stopnia jak dominik, ale myślę, że przynajmniej do zmiany miejsca zamieszkania.
zapomniałem dodać,
pokłony dla pana Jana Komasa. pierwszy polski film, ktory jest naprawde niesamowity. oczywiscie dla mnie, wiec milosnikow transformers [naturalnie dobry film], prosze nie krytykowac mojego zdania. sala samobojcow to naprawde film 'grubas'.
Film 9/10. Jest doskonały. Dobrze się czyta Wasze komentarze, nic dodać nic ująć. Dla Was tez 9/10.
Podoba mi się Twoja recenzja, w gruncie rzeczy pokrywa się z moimi własnymi odczuciami. Po obejrzeniu filmu miałam dziwne wrażenie, że sytuacja tu przedstawiona została jakoś dziwnie spłycona, że to za mało. Film jest intrygujący i skłania do myślenia.
Trafna recenzja. Co do niektórych punktów nie zgadzam się z Tobą, lecz jeśli chodzi o ostatnią scenę pokrywa się z moją opinią w 100%.
Próbowałam sobie wyobrazić co ja zrobiłabym gdybym zobaczyła taki filmik w internecie o moim znajomym lub każdym innym człowieku. Doszłam do wniosku , że komentarze w tym wypadku były nie na miejscu. Mogę sobie wyobrazić jak te osoby do tego podchodziły: wystukały R.I.P, szczeliły trumienkę i weszli na facebooka dowiedzieć się czy koleżanka nadal ma tego samego chłopaka co przed dwoma dniami,etc.
Już w trakcie oglądania tego filmu powoli kształtowała mi się opinia na jego temat. Film choć wydawał się dosyć prawdziwy nie dawał aż takiego kopa jak przypuszczałam. Dopiero na koniec zmieniłam kompletnie zdanie, gdy zobaczyłam śmierć Dominika wrzuconą do internetu.
Gdy żył był sam, gdy umierał był sam (tych dwoje się nie liczy), gdy umarł wszyscy mogli zobaczyć jego samotność, ale i tak nikt raczej nie wyciągnął wniosku...