Film jak film, jak dla mnie jest to próba wyciśnięcia pieniędzy za "głęboką fabułę", a nie przekazanie jakiejś uniwersalnej wartości. Ni to smutne, ni to straszne, takie, o, mdłe.
"Sala samobójców" to moim zdaniem niespełniona obietnica. Nie jest to najlepszy polski film w historii. Ani film roku. Były dziesiątki lepszych. Za przykład weźmy chociażby "Czarny Czwartek", który poruszył mną dogłębnie, w odróżnieniu od tego kiczowatego tworu. Rozumiem, okej, jak dla mnie przekazu tam nie ma. Może nie zrozumiałem, jestem za głupi. Dlatego powrócę do poruszających filmów dla ludzi głupich jak ja, znów włączę "Zieloną Milę", "Forresta Gumpa" czy "Lot nad kukułczym gniazdem".