"Sala Samobójców" ma być rzekomo jednym z najlepszych polskich filmów w ostatnim czasie... może jest i najlepszy z wyprodukowanych ostatnio w naszym kraju, ale dobry nie jest. Historia jest okropnie banalna, gra aktorska przeciętna i niespójna, a żywe dialogi i pełne emocji wybuchy rozpaczy budzą raczej rozweselenie, niż wewnętrzny bunt czy jakąkolwiek pożadaną reakcję. Bardzo fajne animacje, ale niestety mocno wykraczające poza realia internetowej gry komputerowej, przez co film staje się zupełnie odrealniony od rzeczywistości i chyba mało kogo pobudza do refleksji nad wpływem nowoczesnej technologii na umysły młodych ludzi.
Generalnie twórcy chyba zdawali sobie sprawę, z okropnej jakości swojego dzieła, więc żeby widza co jakiś czas obudzić, powsadzali kilka odrażających scenek i dopisali dumnie do opisu filmu słowo "thriller", czym proszę się przypadkiem nie sugerować, bo jedyny lęk, który towarzyszył mi od połowy "sali samobójców" dotyczył pytania, czy film będzie jeszcze długo trwać. Ale są oczywiście małe plusiki. O animacji wspomniałem, więc dodałbym tylko całkiem ładne zdjęcia (choć przy obecnej technice nie jest o takie trudno) oraz nawet w porządku muzyka.
Nie wytrzymam...
1) To JEST najlepszy film, biorąc pod uwagę jakie gnioty ostatnio nam serwowano
2) Historia NIE JEST banalna.
3) Gra aktorska ŚWIETNA! Szczególnie Kuleszy i Kuby. Jak na debiutanta pokazał się od najlepszej strony, a Kulesza wreszcie pokazała, że jest dobrą aktorką, a nie "aktoreczką.
4) Dialogi może nie do końca elokwentne i mądre, ale tak miało być. Czy my w dzisiejszych czasach mówimy zdaniami podrzędnie złożonymi, pełnymi wydumanych sformułowań i metafor? Nie! I jako przecinki używamy przekleństw.
5) Emocje - Kuba wspaniale przeniósł emocje Dominika na ekran. Ja miałam ciarki na plecach i łzy w oczach.
6) Animacja miała taka być, nie do końca idealna i nowoczesna, taka odrealniona.
7) Muzyka genialna, dawno nie słyszałam tak dobrego soundtracku.
PS. Co Cię tam tak "degustowało"? Dla mnie tam nie było nic kontrowersyjnego. Raczej prosta rzeczywistość, choć oczywiście wiele osób stwierdzi, że to nie ich "świat".
Gratuluję wrażliwości i odbierania tak powierzchownie filmu, choć tak naprawdę nie znam konkretnych argumentów, dla których tak nisko oceniłeś film. Z pewnością nie zasługuje on na 2/10, ale KAŻDY MA SWÓJ GUST.
Chyba jednak naprawdę ten, kto tego nie przeżył, nie zna, nie czuł, nie widział to gówno wie o co chodzi w tym filmie.
Nie mam zamiaru już sobie nerwów psuć :)
Jeżeli uważasz że w tym filmie pokazana jest "prosta rzeczywistość" to faktycznie nie ma co ciągnąć tematu.
do Kasia :
1. Wypowiedź : to najlepszy fiilm - jest odczuciem subiektywnym - nikt nie musi go podzielać - ja także uważam że najlepszy ale Mikołaj nie musi .
2. Histroria jest lub nie jest banalna w zależności od tego kto w jakim środowisku żyje i co w życiu widział - dla mnie akurat jest bardzo codzienna bo u mnie w szkole takie rzeczy się działy nie raz - ale to że jest codzienna nie znaczy że jest zła - właśnie dlatego że często dziś dzieciaki lubią być okrótne wobec siebie i niszczyć sie nawzajem trzeba to pokazywać by wywołać w nich jakąś zmiane bądź uświadomić jakie takie wyśmiewanie może mieć tragiczne skutki.
3. Gra aktorska zgodze się świetna - Gierszał młody aktor pokazał klase choć drobne błędy się zdarzały np. chwilami nie wiedziałam czy on bedzie się śmiał czy płakał. oczy co innego, buźka co innego pokazywała.
4. Dialogi są bardzo dobre. Jak rodzice np. krzyczą na Dominika - praktycznie większość rodziców odnosi się do swoich dzieci w ten sposób : wszystko masz i wydziwiasz.
5.Emocje dominika ukazane było bardzo dobrze ale zależy jak kto się wczuł- jak kogoś Dominik na początku irytował to się nie wczuł
6. Animacja była dobra ale to tylko nasze prywatne odczucie
7.myza genialna - takze odczucie subiektywne. ja bym raczej użyła słowa - dobrze dopasowana do danej sceny - potęgująca złość , rozpacz lub bezradność bohatera.
"Chyba jednak naprawdę ten, kto tego nie przeżył, nie zna, nie czuł, nie widział to gówno wie o co chodzi w tym filmie."
czytając fora to prawie każdy z wypowiadających się jest chyba Dominikiem - to czemu my jeszcze żyjemy ?
Może właśnie dlatego tak bardzo się bulwersujemy i kłócimy o ten film, bo każdy z nas ma coś z Dominika albo jakoś się odnajduje w tym temacie ?
no czaje czaje
nie wiem czy tylko ja mam takie odczucia czy Ty też ale jak przeczytam wypowiedź takiego Mikołaja i tym podobnych takich olewczych i lubiących kogoś bez argumentu skrytykować to mi się od razu nasuwa myśl : przez takich dominik właśnie się zabił.
No, jest w tym jakaś prawda.
Można pisać co się chce, bez konsekwencji, wylewać swoją złość, nerwy, dowartościować się, a tym samym zniszczyć kogoś, nawet o tym nie wiedząc...
właśnie o to mi chodziło plus obojętność na cierpienie drugiego człowieka plus brak zrozumienia go a nawet próby zrozumienia
Tak, nie psujmy sobie oboje nerwów, nie o to chodzi :) i z góry przepraszam za emocjonalną wypowiedź, po prostu wydaje mi się, że z tej historii, spod skorupki patosu wyłazi gęstymi kępami słoma i nachodzi mnie reflekcja, że Mickiewicz w "Romantyczności" choćby znacznie lepiej oddał zagubienie, odrzucenie jednostki i generalnie w przystępniejszej formie... no bo się wynudziłem, a co do degustujących scen - no to ujmę to tak - były różne momenty, w których być może i Ty się miałaś ochotę zaśmiać... i wyobraź sobie, że siedzę sobie na filmie, który mnie nudzi, co jakiś czas ktoś powie coś śmiesznego, a tu nagle bryzgająca krew z ran ciętych żyletką... nie bulwersowało mnie to, ale jakoś nie lubuję się w takich scenkach, które akurat w tym przypadku wyglądały mi na nadrabianie braku emocjonalnej psychologizacji tanim wkrętem z krwią ;)
Spoko, już nie będę po tym jeździł ;) pozdrawiam :)
P.S. zgadzam się, że de gustibus semper non disputandum est ;)
Co do twojego piątego punktu. Emocje - Kuba wspaniale przeniósł emocje Dominika na ekran. Ja miałam ciarki na plecach i łzy w oczach. Ja też wtedy przeżywałem emocje...TY wiesz jakie??? i wiesz chyba co czułem oglądając ich grę??? prawda???
Generalnie film przedstawiający problematykę w kompletnie niesubtelny i wielce naiwny sposób, na siłę przeciągający niektóre sceny - będące emocjonalnym zenitem wraz z romantyczną, smutną muzyką klasyczną. Początek i koniec niczym sygnalizujące pierwszy i ostatni akt sztuki / tragedii - czy można więcej patosu? Jeszcze to akcentowanie na siłę tego, co się potem stało z Dominikiem po samym fakcie - kompletnie niepotrzebne i charakteryzujące miernego reżysera chcącego uderzyć w najniższe ludzkie instynkty. Zamiast może pociągnąć kontrast tego, że paradoksalnie Sylwia po śmierci Dominika odżyła i coś z sobą zrobiła, to jednak tylko na samym szlochaniu zrobiła. Bo w końcu to by było niepoprawne politycznie. Zbyt mało odcieni alienacji głównego bohatera w trakcie całego filmu - było to nieprzekonywające, zabrakło gradacji, był natomiast nagły skok. Trochę ciężko było w to wszystko uwierzyć. Może i w założeniu film ten chciał być freskiem obecnego pokolenia 2.0, ale kompletnie mu to nie wyszło. Komasa to nie Wim Wenders, Andrej Tarkowski, Paul Thomas Anderson, wczesny Scorsese czy Abel Ferrara. Jeśli chcecie obejrzeć film z potężnym przesłaniem emocjonalnym i kompletnie bezkompromisowym, polecam Złego Porucznika Abla Ferrary z 1992r.
zamiast "zrobiła" - "poprzestano" przy drugim użyciu tamtego słowa; filmweb już nie pozwala mi tego poprawić w poprzednim poście
Bardzo Ci dziękuję za wypowiedź, którą rewelacyjnie ująłeś moje później "na spokojnie" dokonane przemyślenia. Jeśli chodzi o niespójność postaci, którą próbowałem po obejrzeniu tego filmu nieudolnie, w furii rozczarowania ;) zawrzeć w mojej wypowiedzi, to właśnie to opanowanie i początkowy dystans a później skok - są absolutnie nieprzekonujace.
"Może właśnie dlatego tak bardzo się bulwersujemy i kłócimy o ten film, bo każdy z nas ma coś z Dominika albo jakoś się odnajduje w tym temacie ?"
- Właśnie nie. Cały mój problem z tym filmem jest taki, że jako młoda osoba, która na codzień korzysta z fejsbuka, a nawet czasem gier komputerowych, miałem nadzieję, że będę mógł się poczuć zaniepokojony po obejrzeniu tego filmu. Może sam się alienuję?... i tak dalej. Niestety. Film pokazuje tak odrealnioną sytuację (same boskie, wszechmocne realia tej gry komputerowej nadają komizmu), że nie potrafiłem się pochamować przed śmiechem.
Kasiu i Alicjo, wydaje mi się, że w XXI-wiecznym świecie filmu, gdy doskonałą jakość techniczą łatwo osiągnąć, historia, w której dominantą jest odrzucenie jednostki, powinno znaleźć się coś, co ją wyróżnia, sprawia, że nie jest tylko lekko minimalnym kosztem zaadaptowaną do współczesności powieścią romantyczną.
"korzystasz z gier i facebooka". to wejdź dalej, poszukam postaci, miejsc gdzie można tworzyć własny świat! Myślisz, że można taki efekt osiągnąć bo ktoś za dużo gra w FarmVille na fb? No sorry, nawet nie żartuj. A to nie była gra, w którą wchodził popykać- oni przez rozmowę widzieli ten świat, ale jak mówiłam- to trzeba coś takiego przeżyć. Nie będę Ci tego tłumaczyć, bo i tak wiem, że jesteś tak nastawiony, że skrytykujesz mnie bez czytania.
Nie zamierzam krytykować bez czytania. Akceptuję, nie przeżyłem takiej sytuacji, a więc jej nie zrozumiem. Tutaj mogę przyznać rację (znawcy jak widzę). Tylko, że poza wszystkimi moimi zastrzeżeniami do realizacji, do scenariusza itd odpowiedz mi proszę na trzy kwestie:
1. Jaką wartość artystyczną dostrzegasz w "Sali Samobojców"?
2. Co nowego, nie oklepanego na dziesiątą stronę, poruszają twórcy tego filmu?
3. Czy naprawdę nie przeszkadzał Ci ten patos w egzaltacji smutku, przybierającej już momentami formę własnej karykatury (weźmy choćby czarny ekran na koniec filmu)...? (jednak muszę o to zapytać;) )
A pojadę z grubej rury:
1. Katharsis przeżyłam. Czy wystarczy?
2. Nie odpowiada sie pytaniem na pytanie. Wiem. Ale powiedz, czy twórca naprawdę musi zawsze poszukiwać czegoś nowego i oryginalnego, żeby to było świeże w przekładzie? Ten sam temat można poruszyć na tysiąc różnych sposobów. A swoją drogą - jeżeli chodzi o polską kinematografię, to ja takiego filmu jeszcze nie widziałam. Widziałam za to w dniu dzisiejszym "R U There". Jak dla mnie - porażka, a tematyka podobna.
3. Zdubluję się - nie nie przeszkadzał. Przeżyłam katharsis. Naprawdę. Jak w antycznej Grecji.
No to cieszę się, że polskie kino jednak ma, choć na niektórych, moc oddziaływania porównywalną do tej, płynącej z arcydzieł starożytnego teatru. Nie na mnie, widać za mało cenię Komasę, w stosunku do Sofoklesa. Ale nikomu nie odbieram takiego prawa oczywiście.
Myślisz, że nawrzucasz kilka trudnych słówek i twoja wypowiedź od razu się robi mądra? Nie rozumiecie niczego, jesteście dokładnie jak rodzice Dominika z filmu- "ten chłopak jest zdrowy! A ile to kosztować będzie?! Czasu nie mamy!"
Trudne słówka? Chcesz może trudne "słówka" w filmie? Polecam obejrzeć parę filmów Tarkowskiego czy Bergmana.
Porównujecie Komasę do Bergmana i Tarkowskiego-największych legend śwatowego kina.A może dacie mu jeszcze trochę czasu (chłopak robiąc film nie miał 30 lat),aż zamiast filmu świetnego jakim jest Sala zrobi film genialny?...Poza tym osiągnięciem samym w sobie jest już fakt,że w przaśnych realiach rodzimej kinematografii,nastawionej na łatwy zysk z filmów o niczym,udało się zrealizować Salę która porusza kwestie ważne i na czasie-zrozumienia,tolerancji i akceptacji.
"momentami DEGUSTUJĄCY gniot" i już dalej odechciewa mi się czytać. Jestem zdegustowana Twoją gramatyką.
A co w niej Cię degustuje? "momentami degustujący" - określenie podmiotu "gniot" i gramatycznie (fleksja i stylistyka) wszystko w porządku. W ramach dyskusji "na serio" proponuję więc rozmawiać na temat "Sali Samobójców", nie zaś domniemanych błędów gramatycznych, okej?
Hmm... a to też jest OK(?):
"mocno wykraczające poza realia internetowej gry komputerowej, przez co film staje się zupełnie odrealniony od rzeczywistości "
"odrealniony od rzeczywistości" - przeczytałam w skupieniu i naprawdę, nie wiem o co Ci chodzi. To tak jakbyś napisał: "odwizualizowany od obrazu"
Filmy realne, wiernie odwzorowujące rzeczywistosc, to tzw. filmy dokumentalne (Discovery channel itp.) - najlepiej bez komentarza, bo wtedy już dochodzi element subiektywnego spojrzenia.... Wiesz co? A może kup sobie akwarium, albo wyjrzyj przez okno?
Bez obrazy, ale metafora ma tę przecudną cechę, że nie jest jednoznaczna.
Korzę się i o litość błagam! Faktycznie, miało być "odrealniony od TEJ rzeczywistości" (w domyśle - wcześniej wspomnianych realiów internetowych gier komputerowych). Przepraszam za brak należytego puryzmu językowego. Całe szczęście, że są na tym forum ludzie za swoje powołanie uznający korygowanie karygodnych uchybień innych.
Opinie ludzkie zawsze są subiektywne taka będzie i moja - nie żałuję pieniędzy wydanych na film tylko dlatego, że teraz wiem jak wygląda na prawdę męczący film, który na dobrą sprawę jest o szamotaniu się chłopaka który nie potrafi sobie radzić w życiu więc zamyka się w pokoju. Teksty typu " żyję cicho krwawiąc" itp. pojawiające się w filmie przywodzą mi na myśl od dawna rozkwitającą w środowisku gimnazjalnym kulturę emo i dziewczynki które tną się po rękach bo wydaje im się, że mają problemy i wolą tak jak Dominik zamykać się w pokoju i - spójrzmy prawdzie prosto w twarz - użalać się nad sobą.
Najbardziej męczącymi i wizualnie i treściowo momentami tej produkcji są jednak sceny z animacjami komputerowymi czyli "przenikanie" Dominika do sieci. Według mnie było ich zdecydowanie za dużo.
Ale pomijając te kwestie, rzeczą która drażni mnie najbardziej to nazywanie tego filmu najlepszym filmem ubiegłego roku, co według mnie jest całkowitą nieprawdą gdyż też polska produkcja ubiegłego roku - "Wygrany" jest od "Sali samobójców" i treściowo i wizualnie lepsza.
+ zgadzam się z Mikolaj_22, sceny wierzgania zrozpaczonego Dominika były zbyt mocno przesycone patosem, co daje wrażenie tej karykatury.
I mam też wrażenie, że trochę zbyt przesadzone są napływające ze wszystkich stron komentarze " ja miałem/am tak samo, wiem jak to jest".
To, że rodzice naciskają w jakiś sposób albo rówieśnicy wywierają jakąś presję to nie jest powód, żeby szlachtować się po żyłach, walić włosy na czarno, snuć się po kątach będąc okutanym w czarne szmaty z tak samo mocnym i ciemnym makijażem.
W życiu trzeba sobie radzić a przybieranie takiej pozy jak Dominik to według mojej opinii użalanie się nad sobą w czystym stanie.
Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że dokonuje się tutaj kompletnej generalizacji i to mi się nie podoba. Sama chodzę często w czarnych ciuchach i ciemnym makijażem i maluje paznokcie na czarno, a wcale nie mam ochoty się zabić. I nie robię tego przez moich rówieśników, bo szkołę średnią skończyłam dość dawno, a dlatego, że lubię. I pewnie powiesz, że się czepiam, ale staram się nie dopuścić do tego żeby wszyscy "ubierający się na czarno" itd. itp. byli wrzucani do jednego worka. Już wystarczy nam jeden ks. Natanek...
Według mnie Kuba świetnie poradził sobie z rolą, może momentami była przerysowana, ale tak miało być. Polecam wywiad z miesięcznika "Film", gdzie Kuba opowiada o tej roli.
"Ale w gruncie rzeczy mało mnie z Dominikiem łączy. Celowo infantylizowałem tę postać. Zagrałem chłopaka nie tylko młodszego ode mnie, ale także niestabilnego emocjonalnie, nadpobudliwego."
http://www.film.com.pl/?q=node/4935
Słysząc o tym filmie pierwszy raz, wydawało mi się (miałam nadzieję) że tytuł "Sala Samobójców" jest sam w sobie metaforą, pomyliłam się. Zgodzę się z założycielem tematu, dla polskiego kina to jest coś nowego, dobrego i na pewno ważnego. Film jednak jest okrutnie banalny i przewidywalny, jeśli chodzi o aktorów to wysiliła się jedynie Kulesza, która uratowała ten cały banał. Podobno jest bardzo wiele osób które utożsamiają się z Dominikiem, podobno dotknęło ich to samo "cierpienie", co jest absolutnie żałosne. A już moment kulminacyjny kiedy główny bohater po swojej metamorfozie (kredka do oczu, nowa grzywa) kroczy przez szkolny korytarz ze spluwą w kieszeni <w tle pedalski punk rock> jest po prostu przegięta. "Masz cierpieć, masz wyć jak pies." No błagam was...
Mnie tylko rozśmieszał obrazek napisu nad salą kinową w heliosie - Sala Samobójców - w ujęciu bardzo dosłownym to dość adekwatna nazwa, ludzie którzy siedzą na sali kinowej albo chcą się zabić bo się tak utożsamiają z Dominikiem albo chcą się zabić bo to takie gówno
Troche w tym prawdy bo wyszłam z seansu mocno wyczerpana energetycznie i zmęczona ;) Załamało mnie to że ktoś chce mi przedstawić historię tego chłopaka jako poważną. 18-latek któremu mama szyje na zamówienie garnitur u projektanta, który ma własnego szofera i gosposie w swoim wielkim domu jest TAK OKROPNIE NIESZCZĘŚLIWY że gnije w pokoju na jakiś miesiąc. Dla ludzi którzy mało w życiu przeszli film jest jak najbardziej odpowiedni. "Dramat"
Widocznie nie do końca wiesz jak to jest. Coraz więcej jest takich "rodzin" gdzie rodzice tak są zajęci sobą, że nie mają czasu żeby zauważyć czym zajmuje się ich dziecko (patrz: przez 10 dni nie wychodził z pokoju, a oni - mimo że byli wtedy w domu - nawet tego nie zauważyli, przerysowane i owszem, ale miało podkreślić pewien fakt i podkreśliło). Te dzieciaki często "mają wszystko" - kasę, ciuchy, gadżety, dobrą szkołę itd. (czego innym dzieciom może brakować), ale nie mają rodziny - a zastępują im ją często znajomi ze szkoły czy z internetu. I nawet jeżeli widzicie w tym filmie pewien patos (moim zdaniem akurat celowy), nikt nie zaprzeczy, że może to być "czerwona lampka" dla ludzi, którzy w taki sposób żyją. Zwłaszcza rodziców. I wierzcie mi, dobrze wiem o czym mówię.
Nie będę Ci się starała udowodnić że doświadczyłam na własnej skórze już nie tego typu problemów w rodzinie.
Po drugie przez te 10 dni kiedy zaczął zamykać się w pokoju rodziców nie było w domu :) (tzw. uważne oglądanie)
Wydaje mi się że przesadzacie. Każdy ma prawo do własnego zdania, więc je szanuje, ale widząc co tu wypisujecie postanowiłam napisać coś od siebie. Pozwolę sobie zamieścić moją opinie w punktach, tak jak już kilkoro z Was zrobiło.
1) Muzyka - świetne turn me on, dj adamusa. Chińska muzyczka ze sceny pod wodą nie spodobała mi się... Tak jak wspominaliście, wszędzie mrocznie, sceny z krwią, mocna muzyka, a tu nagle coś takiego. Słucham Billego Talent i lubię jego muzykę, dlatego na temat sceny po metamorfozie głównego bohatera nie mogę wypowiedzieć się obiektywnie. (ocena 8/10)
2) Gra aktorska - miejscami zachowanie Dominika bardzo mnie irytowało(rozmowa telefoniczna z kierowcą, autobus), ale wydaje mi się, że jest to duży plus dla Jakuba Gierszała, ponieważ udało mu się swoim stylem mówienia, chodzenia, patrzenia i wyglądem wzbudzić u mnie negatywne emocje w jego kierunku. Kulesza pięknie wczuła się w rolę, a Bartosza Gelnera polubiłam. (ocena 10/10)
3) Oczekiwania - przed pójściem do kina czytałam komentarze na różnych stronach, a jako że w większości ludzie byli zafascynowani tym filmem miałam bardzo wygórowane oczekiwania. Obejrzałam cały film i gdyby nie śmiertelna cisza na sali pewnie miejscami bym się śmiała(teksty mamy Dominika), a tak czułam się przytłoczona zmiennością motywów.Wpierw Dominik wyzywał ojca(po odłączeniu modemu), a po kłótni i "przepychankach" chłopak normalnie wyszedł z pokoju i spokojnie z nimi rozmawiał jak gdyby nigdy nic. Najdziwniejsze jest to, że opisał im o co w grze chodzi, wydaje mi się że tego osoba uzależniona by nie zrobiła. (ocena 6/10)
4) Animacje - bardzo mnie denerwowały, wolałam oglądać żywe postacie i wydaje mi się że było ich za dużo. Jak na pierwszy w Polsce tego typu(pewnie słyszeliście to już milion razy) film, wydaje mi się że wyszedł dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jeden z moich przedmówców miał racje, rzeczywiście w grach których dostarcza nam internet nie ma aż tak ładnej grafiki, szybkiej animacji, a szczególnie zmiany scenerii(najpierw wieżowce, a potem sala) (ocena 8/10)
5) Całość - po wyjściu z kina stwierdziłam że był to bardzo dziwny film, który nie jest typ filmem o którym mówili internauci, który motywuje do przemyśleń- jak wygląda nasze życie. ALE. Tak, jest tu ogromne ale. Gdy razem z osobą z którą byłam w kinie zaczęłam komentować podobno najlepszą polską produkcje tego roku, stwierdziłam że rzeczywiście taka jest. Wydzieranie się matki Dominika, nie zauważenie zmian które w nim zaszły, samo to że rodzice nie chcieli uwierzyć że chłopiec jest gejem i to w jaki sposób go ucięli, daje do myślenia. Najbardziej podobała mi się scena, gdy to ojciec głównego bohatera odłączył modem i ten zaskoczony najpierw nie wiedział co się dzieje, a gdy zdał sobie sprawę z tego że nie ma internetu zaczął prosić, wręcz błagać ich o przywrócenie go choć na chwilę. Tak samo jest w większości domów nastolatków, ale następna akcja która ma miejsce nie jest już tak normalna, ponieważ Dominik zaczyna głośno(!) przeklinać na ojca, wyzywając go od najgorszych, co jest dużą przesadą. Koniec filmu jest nieciekawy, jak gdyby reżyserowi zabrakło pomysłów, spodziewałam się czegoś innego. Ocena 10/10 ponieważ z filmów które oglądałam w tym roku w kinie jest on najlepszy.
Odnośnie terminu "bardzo dziwny film" - ile masz lat? A po drugie, radzę oglądać więcej filmów, ale nie masowo i jak popcorn. Sięgnij po coś spoza strefy własnego komfortu, coś co Cię wprawi w osłupienie, zakłopotanie i wewnętrzny dysonans.
o co ci chodzi? dobrze mówi, odczep się od niej ;p chociaż 10/10 to STANOWCZA przesada, zwlaszcza, ze widzi jego ulomnosci.
dziwny to adekwatne określenie dla tego filmu, ktory jest... dziwny? :D chodzi o to, że pozostawia takie... hmm.. niespójne emocje. trudno to opisać.
Nie wiem czy ta scena z odcięciem internetu była przesadą. Ludzie uzależnieni tak właśnie mogą postępować. I nie ważne że w tamtym przypadku zwyzywał akurat ojca.
zgadzam się, chyba nawet w "rozmowach w toku" było coś na ten temat, matka wykasowała synowi grę czy odcięła mu internet i ją zwyzywał od najgorszych, wiec takie zachowania również się zdarzają.. niestety :)
Ja czytałam reportaż, że taki chłopak gral ciągle na konsoli .. ciagle.. i matka mu zabrala tę konsole czy cos tam.. i on ja zabil. ;l
To chyba chodziło o Tibie :D
Bo mama mu odłączyła od prądu ten internet i on zaczął ją napierać taboretem, bo jak sie wyjdzie z sieci to ta postać ginie czy coś
Tak?:D nie wiem,nie gram w Tibie:D chyba we wszystko juz gralam, ale w to nie:D
łoł.. więc to, że Dominik zwyzywał swojego ojca nie należy jeszcze do takich strasznych rzeczy skoro niektórzy potrafią nawet zabić..
Zgadzam się tutaj z autorem :) ten film to gniot nad gniotami :) doprawdy żenujący film no ale nastolatki się jarają więc trzeba im to wybaczyc :) ja już się wypowiadałem tez na ten temat :)
Szczerze mówiąc jeśli chodzi o nastolatki - poszedłem na ten film z paczką znajomych zaraz po maturze (a więc nastolatki jak najbardziej), a wszyscy mieli wrażenia podobne moim... ;)