Są podobne w tym, że również mają w sobie zagadnienie internetu i gry sieciowej. istnieje też w nich problem samobójstwa (w chatroom bardziej, w ben x to tylko zdarzenie - w sali to główny temat) - ale żaden z nich (jeszcze dodałbym film r u there, który w ogóle jest gdzie indziej) - nie opowiada według mnie o tym co w 'Sali samobójców' najważniejsze dla mnie czyli o buncie dojrzewania, o buncie jako takim, o hikikomori, o zamykaniu się przed światem 'na zawsze', o zakochaniu w iluzji. Poza tym obydwa film jeśli chodzi o wartość artystyczną są jak walenie łopatą w łeb - chatroom (uuu, Internet to ZUO, jest w nim mnóstwo wynaturzeń, seksu i śmierci) oraz ben x (biedny nieco upośledzony bohater, z którego się wszyscy śmieją, wyśmiewają, jest ofiarą od A do Z, nagrywają filmiki jak go upokarzają, jest typowym looserem i gra w gierki fantasy żeby uciec od nie-fantasy rzeczywistości). 'Sala samobójców' dla mnie jest po prostu filmem - dziełem, sztuką, tamte to tylko publicystyczne filmidła.
Najbardziej nawiązuje Ben X, smiałbym rzec, że Sala Samobójców jest nieoficjalnym remake'em Ben X'a . Jest wiele podobieństw.
dodam jeszcze filmy o młodzieży i ich szkolnych "perypetiach", ale bez wątku komputerowego:
Zło - chyba szwedzki
Nasza klasa - ale ten wrażliwe osoby powinny sobie darować.