Staram się zdystansować i obiektywnie podejść do tego filmu. Idąc do kina byłam przekonana , że film mi się spodoba i... chyba za dużo się spodziewałam. Realizacja fajna od strony technicznej, fajna muzyka, profesjonalne zdjęcia i przede wszystkim podjęcie ważnego problemu a właściwie problemów bo było ich kilka. Jednak mimo starań film był dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Dosłowność tego filmu kuła po oczach i uszach. Brakowało mi drugiego dna do odczytania. Wszystko było podane na talerzu i powtórzone po kilka razy tak jakby twórcy bali się , ze widzowie nie zrozumieją. Film był dla mnie mało autentyczny i górnolotny. Scena w autobusie miejskim gdzie Dominik podchodzi do grupki chłopaków żądając aby wyłączyli muzykę bo "nie lubię techno" była żałosna podobnie jak sztuczna scena przy lodówce gdzie Główny bohater mówi do swojej matki " Ty masz Cierpieć' Wstyd mi było na to patrzeć. BYło jeszcze kilka taki głupich i niepotrzebnych motywów. Główny bohater był nie wiarygodny bo jego wizerunek nie jest spójnie przedstawiony. Na początku jest aroganckim rozpuszczonym małolatem ,który ciśnie recepcjonistkę za to , ze mówi mu na Ty a za chwilę staje się odstającym histerykiem, który nie potrafi sobie poradzić z samym sobą. Zawiedziona byłam też pomysłem i ideą samej "sali samobójców" w filmie- w zapowiedziach było mówione że jest to elitarna grupa inteligentnych i wrażliwych na świat ludzi. Myślałam, ze członkowie SS faktycznie będą mieli jakiś wyższy cel, manifest, że będą chcieli coś zdziałać i zwrócić uwagę na swoje problemy. Natomiast w filmie okazało się, ze właściwie to oni sami nie wiedzą czego chcą a postać Sylwii jest w ogóle mało poruszająca i fałszywa.
Nie kumam też do końca zakończenia ( może w tym mój problem) Sylwia chciała tabletki a Dominik je załatwi tak? Więc czemu ona nie przyszła i nie wzięła tych tabletek? Albo ja coś przegapiłam albo była w scenariuszu jakaś luka( w razie czego będę wdzięczna za wyjaśnienie) Ale z tego co widziałam to Dominik z Sylwią umówili się w tym klubie ona nie przyszła, potem jemu się wydawało , ze przyszła,ale to była iluzja i w ogóle jakoś bez sensu jak dla mnie bo jeśli Nadrzędnym celem Sylwii były tabletki to czemu się nie zjawiła. Mało przemawiające było dla mnie też to całe samobójstwo Dominika. CHłopak zrobił to tak jakby Niechcący. MA tabletki zaczyna je wyrzucać i nagle przyszło mu do głowy, że jednak spróbuje.....nie wiem ale jakieś denne to było bo pokazywało fałszywość całego tematu. Gdyby Dominik cierpiał tak , ze pragnął by śmierci to było by mi go żal, ale z filmu wynika, ze on właściwie to nie chciał umierać tylko zrobił to przez głupotę....kurcze. Zakończenie natomiast przewidziałam już w połowie filmu i miałam tylko nadzieję, że czymś mnie zaskoczą,ale nic z tego. Było jeszcze sporo innych rzeczy, które mi się nie podobały,ale to były raczej drobiazgi. Za to Kulesza i Pieczyński fajnie grali. Będę wdzięczna za jakieś konstruktywne informacje, wyjaśnienia i komentarze bo może faktycznie coś przegapiłam i dlatego moje odczucia c o do tego filmu są na minus
Z całą wypowiedzią sie zgadzam;)
Co do tego spotkania, to jest to pewna sfera do domyślania sie, pozostawiona przez jedną z dziur w scenariuszu;) Sylwia 3 lata nie wychodziła z domu, wiec cieżko było sie spodziewać, że wyjdzie od tak do klubu prawda? Poza tym ciekawie trafiło sie, że mieszkali akurat w tym samym mieście, żeby pasował im ten sam klub...
Co do postaci Dominika rzeczywiście przerysowana i strasznie nieauntentyczna. Tutaj taki cytacik o nim sądze, że sie z nim również zgodzisz:)
"Główny bohater to postać utkana ze stereotypów i dialogowej waty, skomponowana z setek kawałeczków informacji, jakie zdobył poszukujący prawdy o młodzieży Komasa. Niestety nie tworzą one postaci z krwi i kości; ta mozaika, choć w teorii piękna i tajemnicza, okazuje się być zlepkiem tanich szkiełek. Przeestetyzowanie cierpienia odbiera tej postaci emocjonalną wiarygodność. "
Co do autobusu można było uznać, że to wieksza zemsta zaplanowana na kierowcy. Oni go pobiją, a beknie kierowca. Choć biorąc pod uwage poziom inteligencji głównego bohatera powinniśmy raczej uznać, że był przekonany, że jest tak lepszy od innych, że bez wachania go posłuchają i podziekują, że do nich podszedł.
Rzeczywiście film jest pełny pustych frazesów typu "Ty masz cierpieć" itp Nie wiem, może miało to nadać głebi filmowi, ale przyniosło odwrotny efekt.
Postaci Sylwii nie ma co komentować. Rzucała teksty jakby była dzieckiem, kolejny komplet pustych banałów (np to o powietrzu), w dodatku była tak wielką manipulatorką, że gdyby Dominik sam sie nie pchał do niej to by nie zrobiła z nim nic.
A, że Dominik popełnił samobójstwo w sumie z głupoty, to jak sam tak stwierdziłem dostałem wielki opieprz od jakiejś licealistki, że go nie rozumiem, ale coś argumentów nie miała, wiec pewnie racje miałem;p
Ogółem nic nie przegapiłaś tylko spróbowałaś spojrzeć na film odrobine głebiej i pomyśleć nad nim co spowodowała, że z quasi-głebokiego filmu wyszła papka;)
Co do spotkania w klubie, to można się doszukiwać bardzo wielu scenariuszy, każdy interpretuje to inaczej. Sylwia mnie bardzo mocno wkurzała, szczególnie gdy powiedziała - ''Jeśli nie przyjdziesz.. nigdy więcej mnie nie zobaczysz.. nigdy, rozumiesz?'' .a sama nie przyszła. a ta dziewczyna w kiblu i jej partner to normalnie ... noz mi sie w kieszeni otwierał, ale juz nic nie pisze bo zboczylam z tematu;p. Kontynuując. Nie da się ukryć że Dominik jest w jakimś sensie bohaterem dynamicznym. na początku filmu, a nawet w momencie gdy przeczytał komentarze na facebooku typu ''spermojudo'', ''Alex sprało się?^^'' był normalnym chlopakiem, może nieco rozkapryszonym i wrażliwym. Kiedy pierwszy raz zobaczyl Sylwię tam w laptopie;d i ona mu pokazała swoją rękę we krwii to on ją uspokajał '' spokojnie, uspokoj się, moze trzeba po ciebie jakoś przyjechać...?'' i byl normalny. a potem zaczął z nią gadać.., a ta scena z kierowcą czy sekretarką to jego błaganie o pomoc.wydaje mu sie ze nikt go nie kocha, rodzice sie nim nie interesuja.. (a ten tekst mnie zabił - ''wymienilismy ci drzwi na nowe'' , tak samo jak ten - ''moze gdzies wyjedziemy? .... a nie, nie moge''.) dopiero przy Sylwii poczuł,że jest szczesliwy [tak mu sie wydawało, bo ktos go rozumiał,słuchał, interesował się, radził. ] . Ona mu gadała te wszystkie rzeczy np ''nic nie musisz'' a on jej słuchał jak jakiegoś Boga. Dlatego "Na początku jest aroganckim rozpuszczonym małolatem ,który ciśnie recepcjonistkę za to , ze mówi mu na Ty a za chwilę staje się odstającym histerykiem, który nie potrafi sobie poradzić z samym sobą." Był wrażliwym chłopakiem, a ona mu zrobiła(Sylwia) wodę z mózgu, jak to Jasper powiedzial.
A z samobójstwem ... tak jak powiedziała pani ''psycholog'' Dominik nie był typem samobójcy. nie rozumiał samobójców, zresztą dosyć długa kwestia to była .. życie było dla niego najważniejsze. wcale nie chciał się zabić. ja myślę,że po prostu czuł się zraniony i oszukany przez kobietę, którą kochał, bo nie przyszla po te tabletki .. i zaczął je łykać pod wpływem impulsu.. a potem zaczął wymiotować (tzn próbował wymiotować) żeby się uratować.. a gdyby ta cholerna para w kiblu mu pomogła to mógłby sobie normalnie żyć,bez tej Sylwii manipulantki .Swoją drogą, ciekawe czy Aleks miał go na sumieniu .. bo jednak ta depresja Dominika to też po części przez niego..
a scena w autobusie nie była wcale żałosna czy sztuczna.. ile razy widzi sie takie cos na zywo ...
ale troche mi w tym coś nie pasowało. Dominik trenował judo, a z głupimi typami w autobusie sobie nie poradził :P Chociaz.. no nie, moze nie, przewaga liczebna..;p
Tu sie ośmieszasz:P
Jasno było widać, że on na judo chodził, a nie judo trenował...
Kuba nawet mówił w wywiadzie, że jego bohater nie bardzo lubił te lekcje judo i nie był w tym zbyt dobry, zresztą widać, że nawet z Aleksem nie daje sobie rady :)
otóż to, brawo dla pani.
wyjęłaś mi to wszystko z ust.
szczególnie ta scena "Ty masz cierpieć." nie pasuje mi to wcale do portretu psychologicznego dominika, o ile on takowy w ogóle posiada. takie słowa do najbliższych często wypowiadają ludzie "roztrzęsieni", umierający, cierpiący, na skraju... na skraju czegokolwiek. a on to po prostu to zwyczajnie wyrecytował i tyle. fałsz bił po oczach.
no a ta scena w autobusie - nie no, tę chyba da się uznać za prawdziwą. dominik tak naprawdę chciał dostać wp*erdol, bo go nosiło. Był wściekły i rozgoryczony po tej walce judo. W końcu przerośnięte ego + wpadka, i to jaka, dają mieszankę wybuchową. Tę scenę akurat mogę zrozumieć.
Jeśli chodzi o scenę z autobusem, to całkowicie się zgadzam. Według mnie on po prostu chciał oberwać, bo był wściekły.
A jeśli chodzi o to umawianie się w klubie, to oni chyba umówili się w tym wirtualnym, ojciec odciął Internet i nie dogadali się konkretnie. Ja zrozumiałam to tak, że on poszedł do jakiegokolwiek klubu i liczył na to, że właśnie tam ona będzie.
Generalnie film mi się bardzo podobał, tylko nie pasowały mi te sceny niby wirtualne.
Wydaje mi się, że sam cierpiał i chciał, żeby inni też to poczuli, żeby nie był z tym sam.
Akurat ta scena bardzo mi się podobała.
Co nie zmienia faktu, że było to puste i był to tylko kolejny niby głeboki tekst;)
Większość haseł była pusta, tandetna, pseudo-filozoficzna i wiem o tym, ale mimo wszystko pasowało to do filmu, bohaterów, poszczególnych scen i podobało mi się :P
Nic na to nie poradzę.
Zgadzam się z Twoją wypowiedzią. Jak dla mnie film był nielogiczny, brakowało związków przyczynowo skutkowych, część dialogów budowana była na poziomie podstawówki.
Postać Sylwii- pozostawiam bez komentarza.
Przemiana Dominiki i jego przejście na ciemną stronę mocy- nieautentyczne.
Najbardziej rozśmieszyła mnie scena, która odbywała się w wirtualnym świecie, kiedy Dominik i Sylwia podjęli decyzje o samobójstwie ( na to przynajmniej wyglądało) i żegnali się z pozostałymi postaciami z sali samobójców, Sylwia powiedziała wtedy coś w stylu:" Nie chcieliśmy tego (śmierci) , chcieliśmy żyć ale podjęliśmy już decyzję.. bla bla bla...". W każdym razie zaprzeczyła w tym jednym zdaniu calutkiej budowanej przez siebie postaci.
Poza tym film w wielu momentach jest żenujący- dokładnie ten moment przy lodówce i niemalże hamletowski monolog Dominika o cierpieniu. Scena w autobusie w ogóle nie przykuła mojej uwagi w tym sensie, że była jakaś nielogiczna. Chłopak chciał dostać w zęby i tyle.
Jak dla mnie jest wiele fantastycznych polskich filmów, ten niestety mimo ogromnych chęci do nich nie należy. Kibicuję Panu Komasie, bo to młody twórca i na pewno ma wiele świetnych pomysłów.
Czy tylko ja odnioslem wrazenie, ze film jest w duzej mierze o tym, jak wyglada ogromny odsetek polskiej mlodziezy?
Ludzie zakompleksieni, nie potrafiacy wyrazac swoich uczuc, podejmujacy niespojne, nielogiczne i zupelnie niepraktyczne decyzje, przejmujacy sie tym, czym nie trzeba?
Wszystkie dialogi, ktore przytaczacie sa zalosne, macie racje. Tyle ze ja uwazam, iz one sa swietnym odzwierciedleniem poziomu emocjonalnego osob w wieku glownego bohatera.
Wezmy tutaj postac Sylwii: wszyscy bardzo ostro na nia wjezdzaja: ze jest sztuczna, irytujaca i ze aktorstwa to w niej malo.
A ja mysle, ze ta postac tak miala wygladac. Patrzac z daleka mielismy sie nia brzydzic, bo jest czym.
Nie wiem, czy to wszystko wyszlo rezyserowi poprzez jego nieudolnosc, czy tez zupelnie swiadomie ale... mnie sie to podobalo. To co pokazal. Jedni z tego cos wyciagna, inni nie, bo po prostu nie maja co. Sa ponad stanem prezentowanym w filmie.
Co do czestego argumentu o braku argumentacji 'zwolennikow', ktory spotykam dzien w dzien wertujac setki komentarzy: nigdy nie moge dociec jak to jest, ze nikt dotad na to nie wpadl, ze Ci co maja cokolwiek do powiedzenia nie zamierzaja przebijac sie przez sterte spamu i trollowania, bo szkoda naprawde zarowno ich czasu, jak i checi. Szczegolnie, ze obie strony w trollowaniu uczestnicza.
No ma racje;)
Choć dla mnie postać Sylwii nie miała tak wyglądać. Komasa sam mówił o niej zupełnie co innego.
fakt- może i jestem "ponad to", mnie film nie przekonał, nie uwierzyłam ani na moment Sylwii, Dominikowi, a szczególnie Pani Psycholog brawurowo zagranej przez Kingę Preis;P ale wierzyłam rodzicom Dominika, że chcą mu pomóc, że chcą odzyskać dziecko, które nawet nie wiedzą kiedy zaczęli tracić
no więc taaak.
Dobra dobra, nie wszystko było idealne, ale jednak... Wszystko jakoś się ze sobą łączyło. Dominik po praniu mózgu, jakie zrobiła mu Sylwia, stwierdził prawdopodobnie, że z osób, które go otaczają, nikomu na nim nie zależy. W każdym bądź razie Sylwia stała się centrum jego świata:/. Znienawidził matkę, ojca, szkołę, znajomych... Wszystkich. Chciał, żeby jego matka cierpiała, bo chciał się zemścić, za to jak obojętna jest w stosunku do niego, za to, że uważał ją za najgorszą matkę na świecie. Zemsta i tyle.
Dominik nie chciał się zabić... Impuls, bunt... Znów Sylwia. Dlaczego nie przyszła do klubu? Możliwe, że było to połączone z tym, że Dominikowi 'odcięto kabel' od internetu i nie wiedziała co i jak... Nie wiem, może myślała, że Dominik raz na zawsze opuścił "Salę Samobójców". Jednak... Czy myślicie, że Dominik dla Sylwii był kompletnie obojętny? Zabił się, a ona wreszcie opuściła pokój, zdała sobie sprawę co i jak...
Oczywiście, że Dominik nie był Sylwii obojętny. Tak jak w jednej z zapowiedzi filmu - to, co dla niej było nierealne, dla niego stało się prawdą, on w to wszystko uwierzył i brał na poważnie. Sylwia bawiła się wirtualnym życiem, myślała, że to tylko gra, że przecież nic złego się nie może stać. Ta cała "Sala" i ich niechęć do życia to było tylko takie gadanie, tak naprawdę wcale nie chcieli umierać,po prostu bali się prawdziwego życia i starcia z nim. Sylwia była dobrą manipulatorką, potrafiła wmówić Dominikowi rzeczy, w które pewnie sama nie wierzyła albo chciała znaleźć ich potwierdzenie u innej osoby. Dopiero śmierć Dominika uświadomiła Sylwii, że jej osoba stała się przyczyną samobójstwa i że trzeba żyć...
On nie był jej obojętny. Będąc tak negatywnie nastawioną do ludzi, nie spodziewała sie że znajdzie sie ktoś komu będzie na niej zależało. Być może tylko chciała przetestować Dominika, zobaczyć ile jest w stanie dla niej znieść\zrobić. Bawiła sie nim. Ale widocznie wcale go nie rozumiała\znała jak go o tym przekonywała. Ostatnia scena z Sylwią wskazuje na to że obudziła sie z wirtualnego snu i uświadomiła sobie że Dominik to jedyna osoba, która mogła ponownie nadać jej życiu sens.