Sala samobójców jest filmem nietypowym. Jak go właściwie zakwalifikować? Kino artystyczne, film psychologiczny czy komercja operująca jedynie efektami mającymi na celu szokowanie widza?
Cóż wychodzę z założenia, że reżyser świadomie balansuje na granicy kiczu, tego złego kiczu, co odzwierciedla zespolenie w dzisiejszym świecie sztuki i komercyjnej rozrywki.
Moją wątpliwość budzą jedyne przywoływane w filmie slogany, tj bogata rodzina, skrajna ślepota rodziców, czy wreszcie żenujące cięcia ciała w kształcie serc (o tym później).
Uważam jednak, że film jest tak czy inaczej jakimś krokiem naprzód w polskim kinie. Spójrzmy wstecz. Kiedyś polscy reżyserzy tworzyli dobre kino psychologiczne poszukiwali, ukazywali problemy im aktualne. Dziś filmy ambitniejsze rozgrywają się zazwyczaj w przeszłości.
W sali samobójców poruszono ważną kwestię, być może i momentami nieudolnie, ale jednak. Poruszono mianowicie problem młodego człowieka w DZISIEJSZYM świecie. Co w tym takiego niezwykłego?
Wcześniejsze pokolenia polskie wiecznie walczyły. I wojna światowa, okres międzywojenny, II wojna światowa, PRL. Ci urodzeni po 89 nieznający życia w walce mają zupełnie inną mentalność od np swoich rodziców. Przykładowo:filmy zanussiego. to są filmy człowieka o zupełnie innej mentalności. W swoich filmach zanussi poruszał kwestie dla siebie aktualne. Przykładowo Iluminacja. Student poszukujący tożsamości. Są dzisiaj takie polskie filmy?
Chciałabym, żeby sala samobójców była zapowiedzią ewolucji polskiego kina. Film miejscami jak już wspominałam dość nieudolny, ale potrzebna jest obserwacja naszych czasów, życia w świecie gdzie nie ma wrogów jak kiedyś, w świecie właściwie idealnym, wygranym przez poprzednie pokolenia. Gdzie w tym świecie jest młody człowiek, jak postrzega, jaką ma duchowość- bo z pewnością inną niż 20-latkowie prl-u czy II wojny światowej. Temat tak intrygujący i tak zaniedbywany!
Cóż, film według mnie mógł zostać lepiej zrealizowany. Po pierwsze dobór aktorów. Przeraziła mnie psycholoszka, aktorka znana z niezbyt ambitnych produkcji (z tego co wiem). Ponadto młody człowiek jest przedstawiany jako emo-boy. To naprawdę uwłaczające sprowadzać dzisiejszych wrażliwszych młodych ludzi do sloganowego emo, gdyż "subkulturę" tę tworzą (a raczej tworzyli, teraz to już mało modne) w większości snobi. Dlatego według mnie to był fatalny wybór. Pomysł animacji komputerowej niezły, ale sama realizacja zupełnie nie w moim guście. Nazywanie Sylwii :Królową" było zupełnie żałosne, podobnie jak demonstracyjne całowanie rzeźby, czy rozpaczliwe krzyki głównego bohatera (zwłaszcza gdy zabrano mu internet: jakby nagle cały film dotyczył nastolatkowego buntu i uzależnienia od internetu). Te i inne elementy sprawiają że nie wiem co myśleć o całości.
Interesujące jest natomiast przeplatanie muzyki klasycznej z muzyką dyskotek, klubów. Daje to dobry efekt. Podobnie niektóre ujęcia są bardzo plastyczne i wyraziste.
Sugestywny jest sam początek filmu. Jest wskazówką? Otóż film rozpoczyna się klipem youtube pod którym widnieją miniatury innych wcześniejszych filmów (z tego co pamiętam był tam np. rewers). Ze względu na ten początek wyszłam z optymistycznego założenia, że reżyser świadomie bawi się formą.
Niestety nie widziałam poprzednich filmów reżysera, może rozjaśniłyby moje wątpliwości.
Być może te niektóre żenujące sceny to właśnie konwencja dzisiejszej wersji kina ambitnego, które zupełnie zakrywają komercyjne, bezsensowne produkcje; sugestia zmieszania sztuki wyższej z niską? Cóż, w końcu Polski Instytut Sztuki Filmowej nie reprezentuje szmiry.
( Bardzo przepraszam za tytuł tematu- niestety nie mogę go edytować)