.... równy film, który zmierzał do nieuchronnego finału, nikt nie spodziewał się chyba innego, 
młodzież wyglądająca jak ze Zmierzchu (normalnie tylko czekałam jak wejdzie Edward i 
zacznie błyszczeć), homoseksualny epizod głównego bohatera, rodzice Dominika pokazani 
jako totalni kretyni, choć jeszcze "lepsi" byli rodzice Sylwii ( w finałowej scenie, kiedy ona 
wybiega ze swojego pokoju, podobno przecież po 3 latach, oni spokojnie siedzą popijając 
kawkę i oddając się lekturze gazety!!). Wypada również wspomnieć o radosnej beztrosce w 
przechowywaniu leków antydepresyjnych.... kto daje choremu dwie fiolki leków, że co? Sam 
sobie miał dozować? 
Oddając sprawiedliwość temu filmowi trzeba przyznać, iż nie jest kolejną durną komedią 
(na jaką zapowiada się reklamowane usilnie przed seansem działo Los Numeros) ani też 
Bardzo Ważnym Historyczno - Patriotycznym Dziełem w stylu Katynia. 
Obejrzeć można, ale bez szaleństw.