Główna reakcja na cały film. Wybrałem się na niego z nadzieją, że obejrzę jeden z niewielu dobrych, polskich filmów. Bardzo się zawiodłem. Cały film jedzie po schemacie - <SPOILER>
Rozpuszczony nastolatek jest pośmiewiskiem w szkole, rodzice nie mają dla niego czasu, po "incydencie" na karate wszystko się pogłębia więc bohater zostaje emo i ucieka do wirualnej sali z ludźmi o myślach samobójczych, aż w końcu się zabija
</SPOILER>.
Po 1 - rażąca sztuczność dialogów (ale to przypadłość prawie wszystkich nowych, polskich filmów)
Po 2 - wirtualne cholera-wie-co do którego udaje sie bohater. Jakieś skrzyżowanie World of Warcraft, Simsów, CSa i nie wiadomo czego jeszcze z XXII wieku spowodowało że film zdecydowanie stracił na realności i to wszystko niebezpiecznie zaczęło śmiedzieć Avatarem.
Po 3 - jak do cholery rodzice nie zuważyli że syn od 10 dni nie wychodzi z pokoju, nie chodzi do szkoły (nawet jak byli najbardziej zajętymi ludźmi na całym świecie)?! No i jak on się k**** załatwiał???
Po 4 - mimo usilnych starań nie odnalazłem w tym filmie przesłania ani niczego w tym stylu. To już tak oklepany temat - w mediach, książkach itp. że nic odkrywczego film nie zawierał. Jak chcecie przesłania to obejrzcie Leona Zawodowca, Forresta Gumpa, Zieloną Milę... i tak dalej.
No i to by było na tyle :) Wiem że zaraz zostanę wyzwany od "niemyslacego kretyna i gupka bo nie zdolalem odkryc przeslania w tym dziele a tak umieja tylko cwiercinteligenty". Moja ocena 3/10 za... w sumie nie wiem ale niech będzie że za potencjał ;p
Ad.1 Według mnie nie były sztuczne. Kreacje Kuleszy i Pieczyńskiego były bardzo dobre.
Ad.2 To "wirtualne cholera-wie-co" to uplastyczniony wirtualny świat. Ukazany metaforycznie, gdzie jego społeczeństwo może robić co chce, spotykać się rozmawiać również z kim zechce. Nie jest tak?
Ad.3 Uwierz mi, że gdy rodzice gonią za karierą dziecko zostaje samo, zdane tylko na niańki, szoferów i innych. Rodzice myślą, że wiedzą wszystko, lub prawie wszystko o swoim dziecku a tak na prawdę nic. Pieniądze to nie wszystko. W filmie fajnie ukazane to było podczas rozmowy rodziców Dominika z psychologiem (pierwszym).
Ad.4 Przesłanie jest nie gorsze jak w wymienionych przez Ciebie filmach, inne, ale z pewnością niemniej wartościowe.
Moja ocena 8/10. Świetny film, poruszający, zmuszający do refleksji.
jak twierdzisz, że przesłanie w Zielonej Mili nie gorsze od tego, to chyba naprawdę nie rozumiałeś tego filmu ;) Zielona Mila czy Forrest Gump to arcydzieła!
Zgadzam się, że Zielona Mila i Forrest Gump to świetne filmy (choć czy ten drugi jest arcydziełem to już kwesta sporna), jednak to nie umniejsza w żaden sposób tego, jakie przesłanie znajdujemy w Sali Samobójców. To, że spędziłeś prawie 2 godziny w kinie i nic z tego nie wyniosłeś znaczy mniej więcej tyle, że nie potrafisz dobierać filmów w swoim guście. Ja nie mógłbym się męczyć tyle czasu na 'pustym" filmie w mojej opinii...
Forrest'a Gump'a można streścić w jednym (z resztą pochodzącym zeń) cytacie "życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co ci się trafi". Na tym zdaniu, fabuła i przesłanie tego "genialnego" filmu się kończą.
Zielona Mila bez zastrzeżeń.
Do tej oceny też mogę powiedzieć wtf?! Może ten film nie jest tak głęboki jak forrest gump, czy zielona mila... jednakże, ze względu na to że jest całkiem dobry ( jak na polski film) nie mam wielkich obiekcji. Widać w nim, jak rodzice, goniący za karierą przestają zauważać jak ich dziecko się zmienia. co do wirtualnego świata, w którym 'żył' Dominik, pokazuje on, że bohater tak bardzo wycofał się z normalnego świata, że świat realny stracił dla niego sens i znaczenie. Zresztą, kiedy wyrwano mu kabel od internetu zmusił się w końcu by wyjść z pokoju. Bolesna historia, poruszająca... ale cóż; jest taka jak życie.
Kolego, Ty dałeś Van Helsing'owi 9/10. Wcale mnie już nie dziwi twoja reakcja na tego typu film :] Niech moc będzie z Tobą! :P
Fakt załatwiania się również mnie zastanowił, ale... Może tu być wiele wyjaśnień, może to być i niedopatrzenie filmowców. Nieważne. Kwestia banalności, tudzież nieszablonowości filmu zawsze pozostanie sporna i subiektywna. W mojej ocenie było to bardzo ambitne kino, poruszające wcale nie wybiórczy i przestarzały problem. Albowiem odrzucenie, niezrozumienie środowiska i rodziców, zamykanie się we własnym/wirtualnym świecie, dzieci emo, itp. w dalszym ciągu występuje i będzie niestety występować. A gdy w jakimś stopniu zaniknie lub przestanie być w taki sposób nagłośnione, pojawią się inne, równie silne problemy. Ale wracając do filmu... Chodzi tu o przesłanie, sposób przekazania go widzowi, granie i oddziaływanie na jego emocje. Tutaj moim zdaniem reżyser i aktorzy wywiązali się świetnie ze swoich założeń. Bo o to chodziło, przekazać tak, aby problem został zauważony i poruszył na tyle mocno, by ciągnął się za odbiorcą jeszcze długo po zakończeniu seansu.
Sama animacja, uważam że tylko podkreśla otoczkę filmu, idealnie wpasowuje się w jego klimat i postaci.
Poruszona przez Xelosa kwestia rodziców: Owszem, istnieje niestety mnóstwo przypadków, w których rodzice zaniedbują swoje pociechy (o ile można tak powiedzieć o maturzyście, pewnie tak...). O ile samo zachowanie Dominika, kompletnie rozpieszczonego i nieprzygotowanego na samodzielne życie młodzieńca mogło na początku budzić irytację, a nawet głęboką niechęć do samej postaci, o tyle w miarę rozwoju akcji widz zaczyna rozumieć dlaczego to wszystko tak źle wygląda. Widz mu współczuje, być może nawet utożsamia się z nim w pewnych aspektach (większość z nas w pewnym momencie życia przeżyła jakieś mniejsze, bądź większe załamanie, odrzucenie, upokorzenie, to już nie są wynaturzone sytuacje).
I jeszcze jedno... :Incydent" miał miejsce nie na karate, lecz na judo ;]
...jakie to nudne się robi...te ciągłe dyskusje na temat tego, czy film był dobry, czy zły... Nie ma sensu osobie, która wyrobiła sobie negatywne zdanie na temat filmu, na siłę wpajać (swoją drogą przez dawanie słusznych argumentów) tego, że film był dobry, jaki był w rzeczywistości... Xelos nie czuję tego filmu, być może wynika to z innej wrażliwości, może nigdy nie był w centrum takich wydarzeń...
Śmieszy mnie porównywanie tego filmu do światowych klasyków... To tak jakby obiektywnie spojrzeć na taką sytuację: Mamy osobę, która ma same piątki na studiach i porównujemy ją z Einsteinem, Edisonem itp... podczas, gdy w życiu nic ta osoba wielkiego nie odkryła... więc nie możemy równać jej z kimś kto osiągnął szczyt! Może na to wpływać wiele czynników, tj. wiek, miejsce działania, brak warunków, nie wstrzelenie się w potrzeby "konsumentów". Subiektywnie? Szanujemy tę osobę, być może nie spotkaliśmy takiego omnibusa na swej drodze...
abstrahując...może załatwiał się do doniczki... kiedyś oglądałam na tvp2 program o zbuntowanych nastolatkach w Ameryce i jedna z matek żaliła się w wywiadzie, że jej córka jest tak leniwa, że załatwia się do doniczki...
heh
czasami nocą jednak wychodził, matka spotkała go w kuchni przy lodówce, jak rodzice zasypiali wtedy on się wymykał..
co do "załatwiania się" - na wielu ujęciach widać otwarte drzwi w pokoju Dominika, a za nimi ciemność - to zapewne była jego własna łazienka - to nie jest żadna nowość, wielu moich znajomych ma własne łazienki w pokojach. także jeden problem masz z głowy ;)
LUDZIE! Ja nie mówię że film NIE MIAŁ przesłania, mówię że temat jest tak oklepany (przez media, książki) że film nic nowego do tego nie wnosi. A do Pana który się śmieje z wysokiej oceny Van Helsinga - nie można porównywać jedną miarą dramatu i filmu akcji, tak samo jak nie można porównywać komedii i horroru, bo to się mija z celem.
3. a wiesz, że w dużych domach, zwłaszcza w domach "bogatych" ludzi zdarza się, że ludzie mają łazienkę połączoną z pokojem? Mam w sąsiedztwie córkę b. polityka i ona właśnie ma taką łazienkę na swoim piętrze...
tak jak pisze MichauW
syn znajomych przez dłuższy czas nie jadł obiadów, chował je w zamrażalniku, etc. - jego matka też się po jakimś czasie dopiero zorientowała, że syn nie je posiłków. W tamtym domu też były problemy - dominująca matka, "ustawiająca" synów i męża, wiele czasu spędzająca w pracy, dbanie o wykształcenie synów i pieniądze, a nie o sferę emocjonalną. Przez kłopoty w małżeństwie rodziców chłopak wpadał w problemy psychiczne wyrażające się w pierwszej kolejności zaburzeniami łaknienia. Matka "na starość" załatwiła sobie taki stan - starszy syn nie chce jej odwiedzać, młodszy wyprowadził się do dziewczyny, po rozwodzie mąż się wyprowadził i siedzi w domu sama.
To przestroga dla rodziców perfekcjonistów, którym tak bardzo zależy, aby dzieci skończyły szkołę z maturą na 5, zrobiły mgr na prestiżowym uniwersytecie, a w domu było wszystko na wysoki połysk.
Do tego wszystkiego co zostało juz napisane, ja chcę tylko jeszcze dodać, że wg mnie temat nie jest znowu aż tak oklepany. Ja przynajmniej nie widziałam żadnego podobnego filmu, zwłaszcza że ten jest bardzo na czasie z tym przedstawieniem facebooka i podobnej do "second life" gry jako głównych narzędzi którymi ludzie nawzajem się krzywdzą i doprowadzają do różnych stanów choć z pozoru wszystko wydaje sie takie nieszkodliwe. Wiadomo, sam temat odrzucenia i niezrozumienia czy wciągania w różne towarzystwa już był pokazany, ale nie w taki sposób. A nawet jeśli, to uważam że jest potrzebne aby coś takiego pokazywać młodzieży. Ja sama mam 18 lat i mnie osobiście bardzo film poruszył, ale dla starszych osób też jest dobry choćby po to, by wiedzieli jakiego rodzaju problemy mogą dotyczyć ich dzieci.