Może swoją wypowiedzią nie odkryję Ameryki, mimo wszystko chcę podzielić się z innymi
użytkownikami FW swoimi odczuciami.
Więc, tak jak w temacie, wszystko zależy od charakteru. A Dominik charakter miał
niestety bardzo słaby, wszystko go załamywało. Wiadomo, nie była to do konca jego
wina, ale nawet nie starał się radzić sobie ze swoimi problemami. Na kąśliwe uwagi
Aleksa i filmik z pacynkami wystarczyłoby odpowiedzieć czymś w stylu "Ale przecież ci się
podobało, kochanie" (taki kiepski przykład), obrócić wszystko w żart. Myślę, że wtedy cała
historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Tymczasem Dominik, bardzo wrażliwy i skryty,
od razu się poddał, bez "walki". Niewątpliwie wsparcie też by mu się przydało, w postaci
rodziców bądź przyjaciół, ale myślę, że jako 18-latek poradziłby sobie z takim
problemem, gdyby tylko zareagował inaczej. No, ale charakter, w końcu też brak
jakiejkolwiek pomocy czy zrozumienia... A potem trafił na Sylwię. I wiadomo już, co było
dalej.
Mimo wybitnej manipulacji, ta śmierć nastąpiła też w dużej mierze z winy samego
Dominika... no bo proszę was, był dorosły, a nie potrafił dać sobie rady z "kolegami" z
klasy? Jasne, najłatwiej jest się poddać na wstępie.
A teraz może taka krótka ocena filmu. Ode mnie dostaje on nie naciągane 9. Nie
zgadzam się z opiniami co poniektórych, że film jest nierealistyczny i naciągany. Według
mnie taka historia jak najbardziej mogłaby mieć miejsce. Gra atorów mnie przekonała,
najlepsza Kulesza no i oczywiście Gierszał - bardzo dobrze się zapowiada. Muzyka też
świetnie dobrana, taka jakiej zazwyczaj słucha dzisiejsza młodzież, więc akurat. Poza tym
idealnie wpasowana w film, wtedy gdy ma potęgować napięcie - robi to (np. sytuacja,
gdy Dominik wyciąga po raz pierwszy broń ze schowka ojca), pomaga się trochę
odprężyć podczas mniej stresujących, spokojniejszych scen. Minus za animacje.
Chociaż są zrobione bardzo dobrze, według mnie trochę je przedobrzyli... W jakiej grze
awatar spuszcza wzrok, gdy gracz jest rzeczywiście speszony?
Dlatego właśnie 9, nie 10 - dziesiątka zarezerwowana jest dla bezapelacyjnych arcydzieł.
no ! w końcu jakieś konkretne argumenty !
wiesz tylko że zaraz fanki Dominika wydziobią Ci oczy za to że napisałeś że dominik miał słaby charakter i jakby sie wysilił to by sobie poradził i pewnie ozwął cie gruboskórnym czy wgl cynicznym albo skłą bez uczuć.
Ale ja tak nie zrobie mimo że do dominika mam ogromną sympatię.
Masz całkowitą rację pisząc te argumenty . To wyśmiewanie w internecie przez aleksa nie było tragedię.
Tragedią była psychika Dominika i jego podejście do problemu.
Ale to właśnie chciał pokazać reżyser.
Chłopaka który poprzez skłonność do zaburzeń psychicznych, słaby charakter i brak wsparcia w rodzinie złamał się na bardzo prostej rzeczy.
Skoro takie coś było dla Dominika przeszkodą nie do pokonania to co by zrobił gdyby w dorosłym życiu spotkał go naprawdę poważny problem ?
I właśnie też o tym jest ten film. O bólu i strachu związanym z wejściem w dorosłe życie.
Tu za bardzo nie ma znaczenie tego co zrobił Aleks , tego że go wyśmiał , skompromitował czy odrzucił - tu ma znaczenie podejście Dominika do tej sytuacji. Przecież to było już po studniówce (szacując luty bądź marzec) maturalna klasa. Za 2 miesiące matura. Każdy poszedłby w swoją stronę , opuścił szkołę a na studiach Dominik by zaczął wszystko od nowa.
Ale nie zależało mu ani na swojej maturze , ani na studiach ani na wogóle na nim samym mu nie zależało.
Dominik dostał jasny komunikat od świata : JESTEŚ NIKIM ! ( pamiętasz jak w dyskotece papuguje matke i krzyczy : ty nie jestes zadnym gejem ! ty nie jesteś wgl niekim dla mnie !, od kolegów ze szkoły też dostał taki komunikat) dlatego pomyślał że skoro cały świat mówi że jest nikim to znaczy że to jest prawda.
Potem przyszła sylwia która powiedziałą że : Domniku jesteś wyjątkowy - a on zakochany w niej -uznał że tak jest i z odwagą pognał do szkoły by czuć sie w niej terrorystą z pistoletem. Potem sylwia odtrąciła Dominika i znów poczuł się nikim .
Jaki z tego wniosek ?
Dominik to było dziecko uzależnione od opinii innych osób na swój temat.
On nie miał niskiego poczucia własnej wartości. On swojej wartości nie miał wogóle. Bo zmianiał nią w zależności od tego kto mu coś powiedział. A on bezkrytycznie się z tym zgadzał.
Przeczytałam narazie końcówkę wypowiedzi :D Zaraz dokończę, ale najpierw skomentuję. Dominik chyba miał właśnie bardzo wysokie ego.(no przynajmniej na początku...) Przypomnij sobie jak było z sekretarką chociażby.
Allicja, nigdy o tym tak nie myślałam. Wydaje mi się że masz jednak rację.
Ja też mam ogromną sympatię do Dominika S, bo z żadnym bohaterem filmowym się tak nie zżyłam.
"On swojej wartości nie miał w ogóle" - cholera, od tej strony jeszcze tego filmu nie analizowałam! Świetna refleksja.
Oczywiście masz racje ale w jednym nie zgadzam się Dominik miał słabą psychikę i nie dałby rady podjąć choćby tej walki on zawsze wszystko miał na kiwnięcie palca a w jednym momencie wszystko zje**ło mu się na głowę ja też nie dałabym rady...
"Ja też mam ogromną sympatię do Dominika S, bo z żadnym bohaterem filmowym się tak nie zżyłam."-zgadzam się ja również .
"Dominik to było dziecko uzależnione od opinii innych osób na swój temat.
On nie miał niskiego poczucia własnej wartości. On swojej wartości nie miał wogóle. Bo zmianiał nią w zależności od tego kto mu coś powiedział. A on bezkrytycznie się z tym zgadzał."-jak najbardziej po wyjściu z kina właśnie taki wniosek otrzymałam po przemyśleniu.
Cała dyskusja jest bardzo "Mądra" można tak powiedzieć :)
Fajny temat super takiego szukałam pod filmem "Sala samobójców"
kurcze ludzie widzicie nawet Alicja czasem coś mądrego powie a nie tylko się wykłóca za wszystkimi ;) żartuje oczywiście .
Skoro w końcu mądra dyskusja wyszła to ją kontynuujmy ;)
Reliance
"Dominik chyba miał właśnie bardzo wysokie ego.(no przynajmniej na początku...) Przypomnij sobie jak było z sekretarką chociażby."
wiesz ja to widziałam tak że to była taka maska pewności siebie , maska skrywająca tak naprawde bezbronne dziecko. taki pancerz do odpierania ataków który niestety przy większym problemie nie zdał egzaminu i maska opadła pokazując jaki Dominik był naprawdę.
Przecież gdyby miał wysokie ego to by w d**ie miał to co aleks o nim wypisuje i co kto inny gada bo by sobie myślał : co to nie ja !
ta z sytuacja z sekretarką to bardziej takie wyrzycie się na kimś obcym po tym jak stała mu się jakaś krzywda- wyżył się na niej bo mama nie miała czasu dla niego i musiał przyjechać po garnitur. Nie wiem może mylnie kojarzę te dwa zdarzenia ale jak oglądałam w kinie to takie miałam odczucie.
Myślę że to jak ludzie odbierają dominika na początku jako troche takiego snoba ^^ wynika z tego że on wszystko chciał na już ! zaraz ! (trudno mu się dziwić skoro zawsze miał wszystko na już ! zaraz !)
Kasia
"On swojej wartości nie miał w ogóle" - cholera, od tej strony jeszcze tego filmu nie analizowałam! Świetna refleksja."
dzięki. tak właśnie odbieram ten film.
Wiki
Oczywiście masz racje ale w jednym nie zgadzam się Dominik miał słabą psychikę i nie dałby rady podjąć choćby tej walki on zawsze wszystko miał na kiwnięcie palca a w jednym momencie wszystko zje**ło mu się na głowę ja też nie dałabym rady...
Wiesz w sumie Dominik miał słabą psychikę ale nie z innego powodu niż ten że ta psychika nie miała jak się stać silną. O ! może tak to ujmę : on nie miał sytuacji w której mógłby się zahartować !
Wszystkie przeszkody były usuwane , problemy rozwiązywali rodzice, wszystko co potrzebne podane na tacy bez żadnego wysiłku ( zauważcie że kiedy 19letni syn nie ma dziewczyny to już RODZICE mu jej szukają -chodzi mi o tą ministrówne z opery - no ludzie bez przesady ! żeby rodzice takie rzeczy dla chłopaka załatwiali !) jedynym obowiązkiem byłam dla Dominika chyba tylko nauka w szkole - która jak było widać źle mu nie szła ( nie wiem jak w waszym ale w moim odczuciu to wyglądał na takiego prymusa troche ^^ ) . To jak taki ktoś ma pokonać problem ! To tak jakby dziecko któro nigdy nie miał kataru bo było trzymane w izolowanych warunkach - nagle zostało wypuszczone i zachorowało na zapalenie płuc i miało sobie poradzić ! Może to niezbyt trafny przykład ale tak to widze.
Rodzice za bardzo trzymali go pod kloszem , w izolacji od prawdziwego życia , w izolacji od przemocy , nienawiści itp. Oni myśleli że robią to dla jego dobra jak to rodzice ( oszczędzę mu cierpień teraz bo jeszcze sie w życiu i tak nacierpi ) a tymczasem działali mu bardzo na szkodę bo niezahartowali mu psychiki.
to teraz czekam na wasze refleksje;)
jak na moje oko to tam jest wszedzie wina rodzicow.i to ze chopak sobie nie radzi z zyciem bo nigdy niczym nie musial sie martwic i to ze byl aroganckim rozpieszczonym gowniarzem i to ze sie skonczylo jak sie skonczylo.Dominik wogole ich nie ineresowal,liczyli sie tylko oni ich praca kariera tylko oni.a dzieciakowi wystarcza pieniadze i wszystko to co mozna za nie miec,bo przeciez czego dziecku wiecej trzeba...ale jak to powiedziala Agata Kulesza w wywiadzie"dlaczego nie winic ich rodzicow?!"tez prawda.Ten problem pokazany w filmie moim zdaniem jest bardzo zlozony,bo to ze Dominik mial rodzicow jakich mial nie zwalnialo go z wlasnego zycia,myslenia,podejmowania jakich kolwiek prob samodzielnosci czy przejecia kontroli nad wlasnym zyciem(chociaz jak by sie zastanowic to ostatnie uczynil tyle ze w zla strone).On byl madrym chlopakiem tylko zycie mu sie z rak wyslizgnelo i niestety nie bylo NIKOGO kto by mu pomogl czy chocby porozmawial.Pamietacie moment jak rozmawiel przez drzwi z ta psycholozka-powiedzial ze nie chce sie zabic i nie rozumie samobojcow bo to tchurze a prawdziwa odwaga jest zyc!to jest zajebiscie madre zdanie.Dominik moim zdaniem bardzo probowal dotrzec do rodzicow,zwrocic na siebie uwage(swiadczy o tym scena z posagiem,moment keidy wyszedl z pokoju jak rodzice sie szarpali oraz to ze to wlasnie ich przywolywaj jak umieral w tym cholernym kiblu)no ale mamusia nie miala dla niego czasu...
Ja tą relację pomiędzy Dominikiem a rodzicami widzę troszkę inaczej, choć ogólnie to się z Tobą zgadzam.
Oni bardzo go kochali i chcieli dla niego jak najlepiej. Ale ponieważ cały czas pracowali i nie było ich prawie wogóle w domu (a nie docieralo do nich, że on tak naprawdę potrzebuje ich wsparcia albo chociaż możliwości rozmowy) najprostszym i według nich najrozsądniejszym rozwiązaniem było zapewenienie Dominikowi wszelkich dóbr materialnych. Tak, miał na wszystko pieniądze, niczego mu nie brakowało... teoretycznie. Brakowało mu samych rodziców, ich obecności. Oni myśleli, że Dominik ma wszystko, że wszystko mu dali, bo nie zdawali sobie sprawy z jego PRAWDZIWYCH potrzeb.
Scena w tej stołówce, w szpitalu, gdy Dominik placze, a matka przejmuje się swoją fryzurą.. a potem to: "Może gdzieś razem wyjedziemy?... a nie, nie mogę".
Rzeczywiście, izolowali go od prawdziwego życia, bo w sumie nie mieli w takiej sytuacji innego wyjścia... chodzi mi o to, że (teoretycznie) nie mogąc być przy nim, chcieli go chronić w jakiś inny sposób... dlatego usuwane przeszkody, dlatego wszystko podane na tacy, prywatny kierowca etc.
Oni naprawdę chcieli dobrze dla Dominika, ale im trochę nie wyszło.
Moim zdaniem największym błedem rodziców było wyrzucenie tego pierwszego psychologa (czy tam psychiatry). Wiadomo, gdyby od początku byli przy Dominiku to wogóle nie musieliby tego psychologa wzywać, no ale już się stało. I niepotrzebnie się go pozbyli, bo on by pomógł, to było widać. Natomiast mówił, że będzie trzeba poświęcić trochę czasu, a oni przecież czasu nie mieli. Bo matura, bo praca. Potrzebowali kogoś, kto wypisze leki, ewentualnie coś tam poradzi... ewentualnie oczywiście. Bo Dominik to normalny chłopiec i nie potrzebuje jakichś tam terapii, nie ma na to czasu, on ma niedługo maturę, on się musi uczyć. Więc trzeba szybko. No i poszło szybko... chociaż chyba nie o to im akurat chodziło.
Tak się skupili na tej maturze, nauce, rozwoju Dominika, gdyż nie wiedzieli, że jest aż tak źle. Że Dominik rzeczywiście jest w stanie popełnić samobójstwo. Uwierzyli tamtej pani psycholog, że to tylko zwyczajna depresja. Tak, oczywiście... depresja.
Masz rację twierdząc, że Dominik "miał słabą psychikę ale nie z innego powodu niż ten że ta psychika nie miała jak się stać silną". Jego rodzice niestety nie zdawali sobie z tego sprawy, oni wogóle nic nie wiedzieli o swoim synu.
zaMUSEowana !
mam taki sam pogląd na jego rodziców jak ty . Oni nie byli jakimiś skończonymi potworami . Tak jak napisałaś : chcieli dobrze ale im nie wyszło.
Przecież nie byli jakąś patologią typu piją , nie pracuję, dziecko nie ma co jeść i jeszcze je biją i krzyczą.
Ale nie mówie też że byli dobrymi rodzicami.
Oni po prostu mieli inny system wartości, inny pogląd na ten świat. Wszystko co robili ta cała praca ta cała pogoń za karierą i pieniędzmi to było przecież dla ich dziecka. Oni nie zdawali sobie sprawy że te dziecko wcale nie chce mieć najmodniejszych i najdroższych ciuchów tylko chce rozmowy uwagi i bliskości.
Spróbujmy myśleć tak jak oni . Wszyscy się dziwią : jak oni mogli nie widzieć syna 10 dni ! A dla nich to było normalne - bo oni pracują i żyły se wyprówają dla Dominika a on ma przecież własną kucharkę - więc głodny nie jest , ma kierowcę - więc bespiecznie dotrze do szkoły , ma prywatne liceum - więc krzywda mu sie tam nie dzieje , ma komputer i gry i inne zabaweczki, mp3 i ipody - więc w domu sie nie nudzi. Wie że mama i tata ciężko dla niego pracują i to największy wyraz miłości rodziców do niego by był szczęśliwy, by miał wszystko co najlepsze.
Oni mieli taki rodzaj myślenie, odbioru świata.
Dominik miał inny i powstał ten konflikt.
Jednakże dla mnie niektóre rzeczy były niewybaczalne ! takie jak ta scena na hamburgerze albo że oni sobie normalnie legalnie chodzili na imprezki z ministrami gdy tam Dominik w domu , zamknięty w swoim pokoju przeżywał męki i cierpienia .
Ojciec jeszcze jak ojciec ale matka troche wkurzała mnie tym ciągłym darciem się na niego.
Ona go ani razu w tym filmie oprócz tej sceny gdy wychodzi z pokoju po odłączeniu neta NIE PRZYTULIŁA ! Tylko wiecznie na niego wrzeszczała !
Tak samo z tą maturą ! Kurde ! Dziecko nie jest w stanie funkcjonować a oni o maturze !
Co oni myśleli że on wyjdzie weźmie książke i sie uczyć zacznie no ludzie !!!
Oni bali się dopuścić do myśli takie coś że dominik zwariował , że jest chory psychicznie ( że co ? że moje dziecko ? niemożliwe ! wszystko co najlepsze mu dałąm ! on jest normalny -pisze i czyta - jakby to był wyznacznik zdrowia psychicznego) dlatego negują to że jest chory. Jakby sobie to uświadomili to nie walczyli by o jego wykształcenie tylko o niego samego !!!
solaventura !
gorąca apelacja !
to nie byli psycholodzy tylko psychiatrzy !
i nauczcie się ludzie do ciężkiej cho**ry rozróżniać te dwa pojęcia !!!!!!!!!!!!
Cześć :)
Fajny temat. Z ogromną większością napisanych tu rzeczy się zgadzam.
Dominik miał słaby charakter i zerowe poczucie własnej wartości – z tym też się zgodzę. ALE właśnie: z wyraźnym zastrzeżeniem, że miał tak NIE dlatego że się taki urodził, tylko dlatego, że taką krzywdę wyrządzili mu rodzice. Wiem, że taka radykalna opinia brzmi niezbyt dobrze, a raczej niezbyt dojrzale - ale postaram się ją uzasadnić :)
Tu nie chodzi o taki problem, że rodzice zostawiają 18-latka samego w domu, bo dużo pracują - to samo w sobie nie jest w obecnych czasach niczym niezwykłym. Takie rodziny przecież też jakoś funkcjonują, i z powodu „niedopilnowania” dzieci nie odbierają sobie życia. Wg mnie czasochłonna praca rodziców Dominika wcale nie jest ich najgorszym „grzechem”. A co jest? Krótko i treściwie, moje dwa zarzuty pod adresem rodziców to: nie dali Dominikowi W DOMU rodzinnym tego, co powinni (akceptacji, poczucia własnej wartości, hartu ducha, życiowej odporności, niezbędnej do pokonywania problemów, itd.), a z drugiej strony swą patologiczną nadopiekuńczością odebrali możliwość znalezienia tego POZA domem.
Rozwijając moją wypowiedź:
1) - BRAK PRZYKŁADU, jak powinien wyglądać normalny dom i zdrowe relacje między członkami rodziny,
- nie przekazanie jedynakowi umiejętności życia (z powodu braku posiadania samemu takich umiejętności),
- zupełnie poprzestawiane życiowe priorytety; na pierwszym miejscu „sukces” (szkoła=> matura=> studia=> KARIERA!)
2) ODIZOLOWANIE syna od świata pod ochronnym kloszem, bez szans na starcie z rzeczywistością, a następnie oczekiwanie, że dziecko automatycznie, samo i bez stwarzania problemów, odnajdzie się w tej rzeczywistości i odniesie SUKCES (patrz wyżej: „szkoła=> matura=> studia=> KARIERA!”)
Ad1) Kurde, ci rodzice po prostu nie potrafili normalnie, szczęśliwie żyć… jakkolwiek brzmi to nieco banalnie, to taka jest prawda. Jakie były między nimi relacje? Już pal licho ten (nieco kulawy) wątek z romansami. Ja rozumiem, że lata lecą, szara codzienność czasem zabija najgorętsze uczucie… Ale oni traktowali się z wrogością, wprost ze sobą walczyli! Jakakolwiek drobna przeszkoda się pojawia, a oni wyładowują się jedno na drugim. Nawet w obliczu tak poważnego rodzinnego problemu (z synem), zamiast stanąć ramię w ramię i się wspierać, oni skaczą sobie do oczu! :o
Przykład na złe priorytety – zresztą jeden z wielu: matka i jej agresywna, chamska reakcja na życzliwe, taktownie wyrażone zainteresowanie problemami Dominika ze strony żony ministra. No tak, pewnie… Jak ktoś „z zewnątrz” śmiał w ogóle wypowiedzieć na głos zwroty takie jak „problemy z Dominikiem” albo „nie podszedł do matury”!… Żadnych domowych problemów nie ma, A NAWET jeśli są, to się o nich nie rozmawia, A JEŚLI JUŻ, to własne brudy pierze się tylko w domu, a na zewnątrz udajemy że wszystko jest OK. Czy to jest normalna, zdrowa postawa? Chyba nie.
Ad.2)
Myślę, że nie trzeba udowadniać faktu, że Dominik od maleńkości był wychowywany „pod kloszem”, i przy tym strasznie rozpieszczany. Praktycznie każda scena z udziałem rodziców pozwala się tego domyślać.
To właśnie była ogromna wina rodziców i ich największy grzech; ODIZOLOWALI syna od prawdziwego życia. IZOLACJA JEST ZŁA. Zawsze. A zwłaszcza gdy jest to zamykanie w złotej klatce (rozpieszczanie). Ośmielę się zaryzykować stwierdzenie, że CZASAMI taka totalna izolacja jest nawet gorsza w skutkach od dorastania w jakiejś typowej patologii rodzinnej (jak np. alkoholizm). Rodzice Dominika wyrządzili mu - oczywiście nieświadomie, bez złej woli - ogromną krzywdę. "Wyhodowali" pod tym kloszem aspołecznego, nieszczęśliwego człowieka, bez poczucia własnej wartości i asertywności w konfrontacji z grupą rówieśniczą.
Prawdopodobnie Dominik jako dziecko NIGDY nie miał możliwości starcia się ze zwyczajnym życiem - pozbawiono go tej możliwości. Szofer, gosposia, elitarna szkoła. Dziecko takie jak Dominik w dzieciństwie zazwyczaj nie chodzi do przedszkola z innymi dziećmi, lecz zostaje pod opieką sowicie opłacanej opiekunki. Później, po szkole, popołudniami też raczej nie biega po podwórku z kolegami, tylko jest posyłane na dodatkowe zajęcia typu pianino, angielski, rysunki, tenis, hiszpański, karate... itd., itp.. Z przykrością zauważam, że przeciętny, zwyczajny człowiek rzadko (albo wcale) myśli o tym, jak cholernie ważny jest dla dziecka kontakt z innymi dziećmi, socjalizacja. A przecież nauka prawdziwego życia zaczyna się wtedy, kiedy mama pierwszy raz zabiera cię do piaskownicy i inne dziecko sypnie ci piaskiem w oczy. To takie oczywiste, że aż niewarte refleksji. Do czasu, aż tego zabraknie :( Bardzo dużo złego wydarzyło się w życiu Dominika dlatego, że nie umiał się odnaleźć w grupie rówieśniczej. Nie miał przyjaciół - czego wystarczającym dowodem jest dla mnie fakt, że przez cały czas kiedy zamknął się w pokoju, nikt go nie odwiedził, nikt nie przyszedł z zeszytami, NIKT nie zainteresował się, co się dzieje z Dominikiem. To nie jest normalne! Myślę że prawie każdy, nawet największy outsider ma choć jednego przyjaciela, a jak już nie przyjaciela, to przynajmniej kolegę na tyle bliskiego, żeby zadzwonił, przyszedł, pogadał, próbował wyciągnąć z domu …
Człowiek z normalnym poczuciem własnej wartości, posiadający normalnych (niewirtualnych) przyjaciół, nie dałby się tak zmanipulować komuś takiemu jak Sylwia, zwłaszcza że ona wcale nie była jakąś super-inteligentną, intrygującą osobowością i żadnemu 18-latkowi mającemu poukładane w głowie nie mogłyby zaimponować jej śmiesznie głupie, dziecinne wypowiedzi.
Oczywiście, wiem, że wszystkie błędy rodziców Dominika były popełniane niechcący, wiadomo że intencje mieli dobre. No ale niestety byli zbyt „niepoukładani”, żeby wychować dobrze „poukładanego” człowieka – mądrego, silnego, szczęśliwego. I nawet jeśli zbagatelizować brak pozytywnych wzorców ze strony rodziców (punkt nr 1) używając argumentu, że jest to powszechny problem i że dziś niewielu ludzi potrafi być szczęśliwymi – to OK., ale niestety, jeśli dołożyć do tego punkt nr 2. (złota klatka, izolacja, rozpieszczanie) - to mamy prawie pewny smutny scenariusz, a czasami tak tragiczny jak w filmie. Cudów nie ma…
Podsumowując... ja rozumiem doskonale, że wiele osób zachowanie filmowego Dominika mogło bardzo irytować i przez to zniechęcić do filmu. Ja akurat poczułam sympatię do jego osoby, spodobał mi się prawdziwy Dominik, ten spod maski rozpuszczonego dzieciaka. Wzruszał mnie jego dziecinny sposób walki o uwagę rodziców, jego bunt przed traktowaniem go jak pionka (scena w operze – tak głupia, ale jakże w swej głupocie awangardowa :)). Ujęło mnie to, że choć życiowo był taki słaby, głupi, dziecinny i rozpieszczony, to jednak całkiem mądre rzeczy mówił na temat życia i samobójstwa Sylwii, która - dla kontrastu - była od niego o wiele cwańsza, silniejsza, wyrachowana i – beznadziejnie pusta.
Pozdrawiam :)
Kajzerka !
W końcu jakieś mądre słowa a nie tak jak wszyscy wkoło : Dominik był rozpieszczony , wszystko mu było wolno ! - Tak był rozpieszczony ale wolno to mu było tyle co nic - chodzi mi o izolację o której mówisz i gotowy scenariusz napisany przez rodziców(szkoła-matura-studia-kariera).
Pozwól że jeszcze dodam do Twojej wypowiedzi swoje przemyślenie .
Kontynuujmy tą mądrą dyskusję bo takie rzedko się zdarzają ;)
Co do tej izolacji Dominika od prawdziwego życia :
Dominik kompletnie nie zna się na życiu jak na 19 lat jest okropnie niedojrzały. Nic nie dziwi bo dziecko trzymane pod kloszem całe życie nic o świecie nie wie. Nie wie że nie wolno zaczepiać dresów w autobusie , nie wie o tym że ludzie mogą zrobić krzywdę przez internet, manipulować. Dominik jest wstrząśnięty tym jak ludzie piszą o nim w necie (ździwiony i przerażony- o boże jak oni mogą być dla mnie tacy okrutni i źli !) sądzi że jeśli sylwia jest dla niego miła to go lubi i pragnie jego szczęścia i pewnie na dodatek też go kocha tak jak on ją .
Jemu się wydaje że jak on karze mówić jakiejś sekretarce na pan i wrzeszczy w telefon to jest to szczyt okrucieństwa, nienawiści i wszystkiego co najgorsze na tym świecie. Myśli że jednym tupnięciem nogą wywoła trzęsienie ziemi. Dziecku które cały czas miało w domu pozorny " spokój" i usuwano z jego drogi wszystkie przeszkody trudno jest uwierzyć że świat poza tym domem wcale przyjemny nie jest dlatego dominik zamyka się we własnym pokoju bo tam zły i okrutny świat nie może go dopaść.
Co do grupy rówieśniczej :
Też zauważyłam to że nikt Dominika nie odwiedził , nikt nie zadzwonił , nawet na głupie gg nikt nie napisał. To akurat świadczy baardzo źle o jego klasie-kompletna zmieczulica bądź oni po prostu się Dominkiem nie interesowali. Był w klasie to był. Nie było go-nikt nawet nie zauważył różnicy.
Na samym początku filmu widać że Dominik jest bardzo zamknięty w sobie , zbyt spokojny, wycofany. Wyczuwa to Alex który ciągle mu docina a którym Dominik jest zafascynowany – bo Alex jest silny, jest liderem, przywódcą a Dominik jest słaby, zawsze na uboczu grupy. Dominik był dla Alexa bardzo łatwym łupem wiedział że dominik najbardziej boi się ośmieszenia i wytykania palcami a on kompromitując go zdobył jeszcze większy szacun i popularność. Alex też brał udział w całej akcji ale z niego nie śmiał się nikt. Przecież widać że Aleks często docina dla Dominika - rzuca w niego deskorolką albo kpiarsko wita się "cześć książe" na judo też bardzo brutalnie się z nim obchodzi. Widzi że Dominik w Judo nie jest najlepszy i on rzucając nim z siłą o podłogę pokazuje jaki jest wielki i że to on ma władzę. Na maturze też specjalnie cmoka żeby Dominik się pomylił albo zaciął i zwalił mature.
To taka typowa walka szkolna - Aleks jawi mi się jako twardy lider mocny w sporcie , mocny fizycznie . Dominik - wrażliwy , wycofany , zawsze na uboczu, typowy intelektualista-kujon któremy siły fizycznej za nadto nie ma i dlatego podziwia Aleksa - bo Aleks ma wszystkie cechy które Dominik chciałby mieć ale ich nie ma.
Co do Sylwii :
Kiedy pierwszy raz widzi Sylvię myśli że jest chora , pyta się jej czy wezwać jakąś pomoc ? Dominik jest empatyczny, współczujący. Pomimo tego że sam się rozsypuje widzi że może kogoś trzeba wesprzeć, pocieszyć. Już tu Sylvia widzi że Dominik jest bardzo bardzo słaby psychicznie i naiwny , dlatego postanawia się trochę zabawić. Wtedy zaczyna się wielkie pranie …mózgu.
Dominik w swojej szkole w jakiś sposób czuł się inny niż reszta jego rówieśników.
Ja był to określiła mianem : za spokojny , za grzeczny ...w porównaniu do tej okrutnej młodzieży z jego klasy . Dlatego Sylwia która też jest taka romantyczna i interesuje się poezją i która też jest taka wrażliwa całkiem inna niż te ze szkoły zaczyna go pociągać.
Kiedy ktoś obcy mówi Ci że rzeczy z Twojej osobowości które ty sam w sobie nie akceptujesz , których się wstydzisz , które utrudniają ci życie , przez które cierpisz, że te wszystkie rzeczy, całą twoja inność , dziwność , zaburzenia psychiczne są super i masz je pielęgnować i masz być z nich dumny i jeszcze poprze to swoim przykładem to przepadłeś . Już nie masz swojej duszy. Ta osoba staje się całym światem Wyrocznią. Wszystkim. Ona dyktuje ci co mysleć co robić . Gdy jesteś słaby za wszelką cene szukasz kogoś silnego kto cię wesprze, pomorze i zaakceptuje w tobie rzeczy które sam w sobie potępiasz i zadeklaruje że jest identyczny jak ty.
To właśnie zrobiła Sylvia z Dominikiem . Dominik bał się iść do szkoły bo wszyscy wytykaliby go palcami i dopiero naładowany przez sylwię poszedł tam odważnie, sam nie miałby tej siły , to sylwia naładowała mu akumulatory, dała pewność siebie i poczucie wartości które potem zabrała , z nadwyżką.
Co do rodziców :
Kajzerka powiedziała już chyba wszystko ja dodam tylko że :
W stosunku do Dominika bardzo często są kierowane słowa czy to przez matkę czy przez Karolinę : „Czemu jesteś taki smutny?” ale nie są to słowa wypowiedziane z troską tylko z wyrzutem i naciskiem : „ nie powinieneś być smutny ! masz się cieszyć bo robię wszystko co mogę by cię uszczęśliwić więc musisz być szczęśliwy !”
ah i chciałabym jeszcze poruszyć kwestię zakochania w Sylwii .
Nie rozumiem tego jak on mógł się w niej tak silnie zakochać. Mogę to zrozumieć jedynie wtedy kiedy myślę o tym że Sylwia była pierwszą miłością Dominika- dlatego to uczucie było aż tak ważne aż tak silne .Dominik zachowywał się jakby sylwia była tą jedyną , i żadnej innej dziewczyny na ziemi już nie było.
Ale dziwi mnie to że w wieku 19 lat chłopak nigdy wcześniej nie miał dziewczyny.
Choć jak widzimy typem podrywacza nie był- to Karolina zaprasza go na studniówkę, to mama i tata swatają go z ministrówną więc kto wie, być może to właśnie Sylwia była tą "pierwszą"
Dzięki za uznanie, ja tylko znalazłam Wasz fajny temat i korzystając z okazji, napisałam wszystko, co mi leży na wątrobie na temat tego filmu. I robię to znowu – wybaczcie :)
Dokładnie tak, Allicja888. Solaventura, zaMUSEowana - bardzo trafnie to wszystko ujmujecie. Podpisuję się pod (prawie) wszystkim ;)
Allicja888
„Dominik (…) nie wie że nie wolno zaczepiać dresów w autobusie”
Dresy akurat były wyjątkowo cierpliwe dla naszego Dominiczka :) Zresztą odnośnie tej sytuacji, to pojawiły się tutaj na forum teorie, że on wiedział, że sprowokuje bójkę, i świadomie do tego doprowadził, bo: a) rozsadzały go ogromne emocje po zdarzeniu na judo; b) chciał w ten sposób „ukarać” szofera i rodziców za to że po niego nikt nie przyjechał; w myśl dziecinnej zasady – na złość mamie odmrożę sobie uszy ;) No i c) – rozpaczliwie chciał zwrócić na siebie uwagę rodziców. I wcale mu się to nie udało.
W filmie zauważyłam kilka śmieszno-smutnych scen. Takich, co to wybuchasz śmiechem, by zaraz potem poczuć jego gorzki smak. Jedną z nich jest właśnie scena po powrocie „pobitego” Dominika ze szkoły. Nie wiem czy zwróciliście uwagę na to ujęcie, a myślę że warto! Ale najpierw zastanówmy się: co by zrobili przeciętni rodzice, gdyby ich dziecko wróciło ze szkoły ze śladami walki? Wydaje mi się, że zasypaliby je gradem pytań: „CO się stało? O CO poszło? KTO zaczął? ZNASZ tych ludzi? CZEGO od ciebie chcieli? Ktoś cię gnębi, ktoś ci groził? Czy masz jakieś problemy?” No kurde, nie wiem, w każdym razie moi rodzice urządziliby mi przesłuchanie godne gestapo. A jak jest w filmie? Rodzice o nic Dominika nie pytają. W ogóle nie zwracają na niego uwagi! Matka zamówiła domową wizytę lekarską. Przyszedł ojciec. Poinformował Dominika, że od dziś będzie jeździł taksówkami; przyznał rację żonie, że nieposłuszeństwo szofera to skandal; równie jednomyślnie zdecydowali, że pozwą go do sądu, a następnie posprzeczali się o to, na kiedy umówić adwokata. A przez CAŁY czas tej genialnej sceny, Dominik leży w komicznej pozie na kanapie, z podwiniętą koszulką, i usilnie próbuje zainteresować któreś z rodziców swoimi „ranami”. Bez powodzenia… :( Matka wychodzi z domu, ojciec zaczyna zajmować się czym innym. To już koniec sprawy. Zawiedziony Dominik opuszcza koszulkę, wstaje, i sobie idzie. Dlatego właśnie ta scena jest dla mnie śmieszno-gorzka. Ten 18-latek to takie duże dziecko, które woła o uwagę, o bycie zauważonym, traktowanym poważnie, po prostu jak człowiek. Zgoda, robi to w durny, żałosny, dziecinny sposób (obsesja na punkcie mówienia do niego per ‘pan’, wdanie się w bójkę…). Ale nie umie inaczej. Bo rodzice nie nauczyli go ROZWIĄZYWAĆ problemów… Bo ich reakcją na każdy, dosłownie KAŻDY problem jest… wezwanie fachowca. Niestety, o ile takie podejście sprawdza się świetnie w przypadku cieknącego kranu, to z ŻYCIEM nie jest już tak łatwo.
W ogóle rodzice w pierwszej części filmu zachowują się tak jakby nie chcieli słyszeć o problemach syna, bo oni nie mają na takie rzeczy czasu, bo za to przecież płacą służbie i wymagają gwarancji całodobowej, bezproblemowej opieki nad dzieckiem – jak nad jakimś psem. Kiedy Dominik zamknął się w pokoju, zauważyli to po 10 dniach (wtedy oberwało się biednej gosposi :P). Zainteresowanie i gotowość do rozmowy pojawiły się o wiele zbyt późno, kiedy Dominik już dawno przestał rozpaczliwie o nie walczyć i „odpłynął” od nich zbyt daleko, by uchwycić wyciągniętą rękę.
Allicja888:
„Dominik w swojej szkole w jakiś sposób czuł się inny niż reszta jego rówieśników. Ja był to określiła mianem : za spokojny , za grzeczny ...w porównaniu do tej okrutnej młodzieży z jego klasy .”
A propo „okrutnej młodzieży z klasy” – wiele w tym racji, ale jednak… Myślę że to raczej taka bezmyślność niż prawdziwe okrucieństwo. Wydaje mi się, że kolegom z klasy Dominika jednak daleeeko do prawdziwego znęcania się, tak samo jak Dominikowi równie daleko do roli klasowego kozła ofiarnego. Zresztą, w którymś z wywiadów aktor grający Alexa mówi o nim, że chciał pogrążyć Dominika z powodu zazdrości, bo Dominik podobał się dziewczynom i ogólnie był raczej lubiany. Ale to robił Alex. A reszta klasy? Cała ta przemoc psychologiczna (choć czy to nie zbyt duże słowo?) ze strony klasy ograniczyła się do komentarzy pod 2 filmami na YT. Z czego też komentarze pod filmem nr 1 bardzo Dominikowi pasowały, dopiero potem sprawy przyjęły obrót nie po jego myśli. A nawet wtedy nie było żadnych wypowiedzi jednoznacznie obrażających Dominika jako (rzekomego) geja. Po prostu niewybredne komentarze młodych, głupich ludzi. Acha, no i jeszcze były głupie gesty Alexa w klasie i śmiech Karoliny. Ale to było w pierwszy dzień po zdarzeniu. Możliwe, że po tygodniu nikt by o tym nie pamiętał, wszyscy śmiali by się już z czegoś innego. Nie wiadomo, jak by było, bo Dominik zamknął się w pokoju i więcej do szkoły nie poszedł.
W Internecie fajnie się komentuje śmieszne („zwałowe”,” bekowe”…) zdjęcia i filmy. Przychodzi to o wiele łatwiej niż zaśmiać się komuś w twarz w realu. Internet jest anonimowy, bezosobowy, odrealnia osoby – zarówno te, które komentują i te, które są komentowane. Oni mieli „bekę” z filmików i śmiali się z nich, nie z Dominika, nie do końca jednak zdając sobie w tym momencie sprawę z tego, że po drugiej stronie monitora siedzi TA OSOBA, której film dotyczy, i pewnie cierpi.
Wiem że to ich nie usprawiedliwia, ale po prostu staram się nie być hipokrytką… Ilu z nas śmiało się np. z krążących swego czasu po YT filmików z panem Kononowiczem, kandydatem na prezydenta Białegostoku? Ja się przyznam że się śmiałam :( i dziś jest mi wstyd. Wtedy wśród dzieciaków to był temat do śmiechu nr 1. Powstała nawet o nim prześmiewcza piosenka Grupy Operacyjnej. A jak się tak zastanowić, to ten pan też może to przeczytać/usłyszeć, zdać sobie sprawę, że jest pośmiewiskiem i bardzo cierpieć. I temu śmiesznemu panu/pani, który poszedł na casting do Idola, Mam Talenta czy innego X-Factora, a kompletnie nie umie śpiewać, też może być przykro. Chcę powiedzieć, że ta granica między niewinną zabawą, a sprawieniem komuś przykrości, jest cienka, zwłaszcza w necie. Coś, co z twojego punktu widzenia jest śmieszne, ktoś inny może widzi zupełnie inaczej. Można doprowadzić kogoś do tragedii bez krzty złej woli z naszej strony.
I dlatego współczuję tym dzieciakom z Sali Samobójców. Oprócz typowo ludzkich, strasznych wyrzutów sumienia, na pewno męczy ich całkiem zwierzęcy strach, czy dziś, albo jutro nie zapuka do domu pan policjant, żeby porozmawiać o art. 151 Kodeksu karnego, który stanowi: „kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”… Bo jak by tak komuś przyszło do głowy, żeby przy tym samobójstwie trochę powęszyć, to trop z kompa Dominika wiedzie prosto do grupy o nazwie „Sala Samobójców”, zgadza się?