nie no, w sumie fajny zalążek filmu, nieźle się to rozwija, choć sztampowo to atrakcyjnie, dobry dramaturgiczny punkt zwrotny z judo, wszystko idzie w dobrym kierunku, będzie fajny film o alienacji i dojrzewaniu, itd.
i nagle sru, zaczyna się jakaś animowana bajka i cały nastrój i potencjał bierze w łeb, bo tera się chłopaki od komputerów popisują jakimiś bohomazami. a potem to już w ogóle chyba wszyscy machnęli ręką - widać to po tym, że kilka razy przeoczyli moment, kiedy się film powinien skończyć.
naprawdę film miałby większą siłę wyrazu bez tego całego wirtualnego szajsu. mniej znaczy więcej.