Przejmujące, ale dla takich Dominików, rozżalonych i wielce pokrzywdzonych przez los, roszczeniowych modnisiów. Byłem na tym filmie w kinie i poczułem ulgę kiedy ten gnojek kopnął w kalendarz. Nie trzeba być nazistą, żeby stwierdzić, że świat bez takich jak on jest lepszy. Szkoda tylko, że tych niedorozwiniętych, zblazowanych rodziców również szlag nie trafił.
Jak dla mnie to film całkiem niezły, chodź nie aż tak bardzo przejmujący, może dlatego, że bardzo powierzchowny. Nie przeżyłem problemu Dominika, bo przeżywał go sam i nie dzielił się swoim dramatem z widzem. Może trzeba było zatrudnić bardziej profesjonalnego aktora. Nie poczułem więzi z bohaterem, po prostu mnie nie wciągnął do swojego świata tak jak np. Nina z "Czarnego Łabędzia". Ale nie porównujmy tu tych filmów, bo to wręcz śmieszne. Miałem też wrażenie, że rodzice również się tym nie przejęli i przeszli obok swojego syna tak naprawdę obojętnie.
Scumkill: Problem to pojęcie względne, dla każdego znaczą co innego i każdego powinno się inaczej rozpatrywać w kwestii problemów. Niczyje problemy nie są błahe, czy gorsze. Problemy Dominika nie spadły od tak po prostu z nieba. Ta sytuacja od początku mogła się toczyć zupełnie inaczej, gdyby rodzice byli inni. Myślę, że ten film jest lekcją bardziej dla rodziców, którzy zasiadają przed telewizorami, niż dla ich dzieci. A Twojego trzeciego zdania już nie skomentuję.
Ale tu nie ma co wciągać. On nie ma żadnego świata. Główny bohater reprezentuje sobą totalne dno, podobnie jak jego rodzice, którzy obsypują go kasą aż do obrzydzenia i pomimo tego, że nie poświęcają mu wiele czasu to jemu jakoś specjalnie na tym nie zależy. On w pewnym momencie zaczyna mieć jakieś skrzywione kaprysy i wydaje mu się, że świat go skrzywdził. Tak naprawdę to on ma gówno nie problem, ale film trzeba ciągnąć i to co się dzieje potem to już jest jakiś cyrk.
Dlaczegóż to?!
Mi np. nikt dupy taksówkami nie woził;)
Gdybym ja choć wyjechała do rodziców z taką prośbą, stwierdziliby - że niestety księżniczką nie jestem i taka "karoca" po mnie nie zajedzieXD i wybuchnęliby śmiechem.
Nawet w 1/40 nie miałam w życiu tak letko jak Dominik.
Nie generalizuj tak bezsensownie.
To, że Dominika nie da się lubić uważam za wileki plus. Twórcy postawili sobie sporą przeszkodę, ukazując w ten sposób głównego bohatera. Ale autentycznie warto podczas seansu "Sali samobójców" wyjść poza myślenie: to film o emo-dzieciaku, więc jest do dupy.
To, że on był emo nie miało dla mnie znaczenia, za to jaki był już niestety tak. To był palant i gnój nie lepszy od swoich rodziców i nie uważam, że to jest plus. Przez takie postacie film był nieznośny i nie mam zamiaru oglądać go kolejny raz. Ten film tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że takich jak on mi nie żal.